81. "Przekluczył Drzwi."

332 30 7
                                    

Piątek wieczór, ten dzień był prawdopodobnie jednym z bardziej stresujących dni dla obu z nich. Teraz siedzieli razem na kanapie i patrzyli sobie w oczy. Pool nie mówił mu jeszcze o rozmowie z Weasel'em, po której nabrał kolejnych podejrzeń, żeby przypadkiem nie wyjść na paranoika.

-O której wrócisz?

-Pewnie za dwie, trzy godziny... Może szybciej, jeśli mi się uda.

-Wiesz, że to my mogliśmy się w tym czasie kochać...

-Nie będę się z nim "kochać". Idę tylko uratować naszą drugą twarz.

-No tak..

-Co ci dzisiaj jest?

-W jakim sensie..?

-Jesteś dla mnie niemiły... Czekaj, jesteś zazdrosny..?

-Nie.

-Wade, nigdy wcześniej się tak nie zachowywałeś. Mów mi o co ci chodzi.

-...

-Mów.

-Nie chce... Pomyślisz, że jestem jebnięty.

-I tak już tak myślę i jakoś dalej cię kocham. -Położył mu dłoń na ramieniu. - Powiedz mi, albo wyjdę i przestanę dawać ci buziaki przed snem.

-Ok, wygrałeś.. A co jeśli, no wiesz, naprawdę poszedłbyś tam, żeby się z nim jebać, ale mi o tym nie mówisz, bo nie chcesz żebym wiedział..? Tylko tak gdybam, ale...

-Jesteś jebnięty.

-Cały czas boję się, że tak będzie..

-Nie ufasz mi..?

-Ufam! Tylko...

-Więc przestań sobie gdybać i uwierz mi, gdy mówię, że nawet go nie lubię. Z kim gadałeś, kto ci tak nawkręcał? Pan Stark? May?..

-Weasel..

-A ile on może o nas wiedzieć?? - Złapał go za ręce. - Co mam ci dać, żebyś w końcu przestał się bać?

-Dowód, że nie mam do tego powodów...

-...Pamiętasz ten pierścionek, który mi dałeś? -Uśmiechnął się.

-No ba.. Dalej mam go na palcu.

-Ja też. - Pokazał biżuterię. - A jeśli to nie wystarczy to...

Klęknął na kanapie i przeszedł na jego uda, patrząc czy May nie ma w pobliżu. Przesunął się na podbrzusze..

-Peter, przez ciebie mi...

Przyłożył mu palec do ust i pocałował go. Najpierw w policzek, a później musnął jego wargi, kusząc niezmiernie. Ścisnął jego koszulkę w dłoni i przesunął biodra w przód i w tył, powodując u Wilsona szybszy oddech. Po tym zszedł i usiadł spowrotem u jego boku, poprawiając koszulkę.. Uniosła się na tyle, że było widać kant jego bokserek.

-Zakryj się, zanim ciocia przyjdzie...

Wskazał palcem na wybrzuszenie w spodniach mężczyzny, kładąc poduszkę także na siebie.

-O ty mała mendo.. Specjalnie to zrobiłeś.

-Dokładnie tak. Resztę ci dam, gdy wrócę usatysfakcjonowany po usunięciu nagrań. - Posłał mu buziaka. - May, wychodzę! Będę późno!

Wyszedł, zamykając szybko drzwi. Musiał przejść pieszo, praktycznie po ciemku, przez kilka dobrych ulic. Włączył muzykę na słuchawkach i przyspieszył kroku.

Wypełnić Misję... // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz