Nadszedł wtorek. Dzień mijał spokojnie, o dziwo nikt nie zaczepił jeszcze pajączka na korytarzu, nie był zawołany do tablicy, nie kłócił się z nikim i nie stresował zajęciami. Może to zbliżające się spotkanie z kolegą miało na niego taki wpływ?
Nie umiał przewidzieć, co mógłoby się dziać, kiedy wejdzie do jego domu. Gdy tylko o tym myślał, w jego głowie rochodziła się pustka. Najwyraźniej nie było mu pisane uprzedzanie faktów.
Ostatnia lekcja. Jako iż był hiszpański, Flash siedział z nim. Parker tłumaczył mu zadania na bieżąco, ale nie widział u niego zbyt dużych problemów.. Może Ned faktycznie rozgryzł go wcześniej niż on?
Zadzwonił upragniony dzwonek. Wyszli z klasy i pożegnali się z resztą przyjaciół.
-W razie czego dzwoń albo pisz okej? Nie mieszkam tak daleko.
-Jasne, dzięki że mogę na ciebie liczyć. - Uścisnęli sobie dłonie. - No to do jutra Ned.
-Peter, idziemy co nie?
-Już lecę! - Wziął plecak i poklepał chłopaka po ramieniu, uśmiechając się bez przerwy.
Stanęli na dworzu i podeszli do samochodu, który wyglądał na droższy niż całe mieszkanie nastolatka. Rozsiedli się w środku i pojechali do ogromnego domu Thompsona. Dopiero kiedy wysiedli, zaczęli rozmawiać.
-To, od czego zaczynamy?
-Wydaje mi się, że gdybyś przetłumaczył mi na szybko regułki i budowę czasów, to będzie potem prościej.
-Okej, pójdzie nam szybko.
Weszli do wnętrza budynku i od razu udali się do sypialni lokatora. Jego łóżko wyglądało bardzo wygodnie.. Zmieściłyby się na nim nie dwie, ale nawet trzy osoby. Po co komuś, kto ma pokój sam, takie wielkie łoże?
Rozpakowali książki i wzięli się do pracy.
-Znasz pewnie definicje tych słów co nie? Dobra, to weźmy się za te. Tu masz rozpiskę i albo zrobisz sobie z niej ściągi, albo wkujesz na pamięć.
-Mhm.
-A z czym masz większy problem, co ci wytłumaczyć najpierw?
-Zdecydowanie czasy.
Zaśmiali się i usiedli przy biurku. Kolega przyniósł mu krzesło i postawił bardzo blisko swojego. Parker co chwilę pochylał się i przysuwał do niego, żeby lepiej widzieć tekst i móc rozpisać mu wszystko na kartce obok. Wydawało mu się jednak, że nie jest słuchany.
-Halo, Flash.. Rozumiesz to?
-Tak tak, to nie było ciężkie. Po prostu pomyślałem, że może poczęstuję cię winem, co na to powiesz? Wolisz słodkie, wytrawne?
-Nie jestem przekonany czy...
-No troszkę tylko do szklanki, ze mną się nie napijesz?
-No dobra...
-To jakie?
-Może słodkie.
Uśmiechnął się i wyszedł po alkohol. Peter wyciągnął komórkę i napisał do Neda, nie wiedzieć czemu nie czuł się tu swobodnie.
Ned:
Kurde~
Poszedł po wino ~
Co mam zrobić, nie chcę się zbytnio narzucać czy coś.~
~Sam zaproponował?
CZYTASZ
Wypełnić Misję... // Spideypool
FanfictionPo zaproszeniu przez Starka wszystkich Avengersów do bazy bohaterów, młody Spider-Man musi złapać wyznaczonego mu kryminalistę.. Dalszy ciąg zdarzeń zmusi go do ciężkich wyborów i wyrzeczeń. Będzie musiał zadecydować, posłuchać rozsądku, czy pójść z...