49. "Rana Na Boku"

456 41 6
                                    

Chłopak odepchnał się na bok, unikając kolejnego ciosu i przeciągnął się pajęczyną nieco dalej. Nigdy w życiu nie pomyślałby, że coś takiego może się powtórzyć... Najwidoczniej wyrwanie medalika nie poszło zgodnie z planem.

Na ten moment priorytetem było uwolnienie Tony'ego. On wiedziałby, co trzeba zrobić. Parker zebrał się i skupił, złapał lampy zwisającej z sufitu, zamachnął się mocno i kopnął złoczyńcę z całej siły. Odleciał dość daleko, miał teraz chwilę, żeby pomóc mężczyźnie.

-Niech Pan się nie rusza, spróbuję poluzować...

-Pospiesz się, zaraz wróci..

-Próbuję!..

Supeł trochę puścił. Wtedy zjawa odepchnęła Petera i podążała powoli w jego kierunku.

-I co, teraz nie jest ci tak przyjemnie Parker? Jesteś całkiem sam... Widzisz, chyba jednak nie jesteś zbyt dobrym superbohaterem, skoro radzisz sobie tylko wtedy, kiedy jest obok ciebie ktoś, kto faktycznie umie walczyć...

Pajączek spojrzał z przerażeniem na Starka, odwiązywał zębami materiał, którym związano mu ręce. Musiał zająć Noę na tyle, żeby nie miał czasu przejmować się mężczyzną.

-...Ja.. Ja nie wiem, dlaczego to mi się to przydarzyło. Uwierz, wolałbym czasami posiedzieć na kanapie, pojeść chipsy i nie martwić się sprawami związanymi z bohaterami, ale tak się nie da.

-Do czego zmierzasz..?

Byli już blisko jednej ze ścian, Spectro wyciągnął niewidoczne dłonie do przodu, rozbłysły się jasnym światłem.

-Chciałem przez to powiedzieć, że nie wybrałem sobie roli Spider-Mana, to ona wybrała mnie... - Spojrzał w dal. - A tak prawdę mówiąc, musiałem cię zatrzymać na chwilę, żeby Pan Stark mógł zrobić to...

Tony zamachnął się i uderzył go wyrwaną z jego celi klamką z całej siły w głowę. Upadł na ziemię.

-Przyklej go, szybko.. Muszę pobiec po obrożę.

Chłopak obkleił go całego masą sieci tak, żeby nie mógł się poruszyć. Wcześniejszy incydent z Poolem nauczył go, żeby sklejać też ręce i nogi, oraz żeby upewniać się, że nie można się wyślizgnąć.

Noah otworzył oczy i zaczął się miotać. Parker modlił się teraz, żeby miliarder przybiegł na czas. Co chwilę powiększał pajęczynę, bo bał się, że on też mu ucieknie.

-Pożałujecie tego...

Fragment Naszyjnika zaświecił się, a sieci powoli roztapiały się w okolicach jego kończyn. Ciało Petera nagle zaszczypało, włosy stanęły, a mięśnie zacisnęły się uniemożliwiając mu jakikolwiek ruch. Zacisnął oczy i podwinął nogi. Tak mocnego dreszczyku nie miał jeszcze nigdy w swoim życiu.

Spectro wyjął dłoń i był gotów zrobić mu coś okropnego, gdyby nie głośny dźwięk przeskakującej blokady w obroży.

-Jak dobrze, że Pan zdążył... - Odetchnął z ulgą, kiedy zmysł się uspokoił.

W tym momencie z ręki widma padł strzał. Tony skoczył i odepchnął pajączka, przyjmując krzywdę na siebie. Noah zaraz po tym zemdlał, bez mocy nie był już tak odporny.

Mężczyzna upadł, jego bluzka była wypalona, a bok brzucha dość mocno zraniony.

-PANIE STARK... - Podniósł się i klęknął obok niego. - BOLI PANA? DLACZEGO PAN TO ZROBIŁ...

-Tobie już dość się dostało... Pomóż mi tylko wstać.

Podał mu rękę i podciągnął się do góry. Gdy tylko uniósł się lekko, z rany wyciekła ścieżka krwi.

Wypełnić Misję... // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz