68. "Tak..."

478 37 17
                                    

Nastolatek wychylił głowę zza barierki i spojrzał na twarz mężczyzny. Był blady jak ściana i gdy tylko blask błyskawic oświetlił jego oczy, można było dostrzec w nich łzy.

-Kurcze, stwierdziłem, że jestem jebnięty, bo jak skończony kretyn zwlekałem i czekałem na ten jeden, wyjątkowy moment... Bóg wie czemu dopiero teraz zauważyłem, że każda chwila spędzona z tobą jest dla mnie wyjątkowa.. - Wywlókł się z łóżka i stanął przed nim. - Gdyby nie nasza kłótnia, najpewniej dalej nie zrozumiałbym, że jesteś jedyną rzeczą potrzebną mi do życia. Skoro nie mogę dla ciebie umrzeć... To mogę ci obiecać, że od teraz będę żył już tylko dla ciebie...

-Wade... Ja... - Pociągnął nosem.

-Najpierw muszę ci przyznać, że podziwiam cię za wytrwałość, bo wiem, że nie jestem łatwy do rozgryzienia.. Mimo tego ty nadal tu jesteś i patrzysz mi w oczy tak samo, jak tego dnia, kiedy po raz pierwszy w nie sobie spojrzeliśmy... Oddałbym wszystko, żeby móc codziennie budzić się i zasypiać, czując, że leżysz obok mnie. Uwielbiam spędzać z tobą czas, bo nie dość, że mnie pocieszasz, ratujesz, rujnujesz swoje plany i życie dla mnie, to jeszcze sprawiasz, że widzę świat na kolorowo, od kiedy się w nim pojawiłeś. Dlatego właśnie postanowiłem, że nadszedł czas... Poczekaj, coś tu miałem.. - Sięgnął do koszuli i chaotycznie, na ślepo, szukał małej kieszeni.

Za chwilę wyciągnął z niej dwa pierścionki, jeden założył sobie, a drugi podniósł w górę. Burza ustała, ustępując miejsca gwiazdom i jasnemu księżycowi, pod którego światłem biżuteria wyglądała jeszcze okazalej.

-Peterze Benjaminie Parkerze... - Zatrzymał się i przełknął ślinę. - Zostaniesz moim chłopakiem? - Podsunął mu pierścionek. - Wow, to zabrzmiało jak oświadczyny... - Zaśmiał się nerwowo. Jego palce widocznie się trzęsły.

Uniósł wzrok i spojrzał na twarz chłopaka. Zanosił się płaczem i ciężko było mu nawet złapać powietrze. Całe jego ciało drżało. Wilson otworzył usta i spuścił lekko dłoń. Myślał, że Peter popłakał się dlatego, że chce mu odmówić. Dodatkowo zwlekał z odpowiedzią, co wzmagało zdenerwowanie Poola.

Jednak gdy z lekka ochłonął, a ręka i oczy mężczyzny opadły całkiem w dół i zaczął rezygnować, powiedział wyciszone wielką gulą w garde:

-Tak...

I uśmiechnął się szeroko, podczas gdy po jego policzkach płynęły wodospady łez.

-Tak?!

-Tak. - Odpowiedział pewniej, wycierając szybko mokre ślady.

-TAK! JEST, WOHOO... JESTEŚMY OFICJALNIE RAZEM?.. KURWA, CZEMU WCZEŚNIEJ O TO NIE SPYTAŁEM.. GDYBYM WIEDZIAŁ, ŻE PÓJDZIE TAK DOBRZE, TO ZROBIŁBYM TO ZARAZ PIERWSZEGO DNIA NASZEJ ZNAJOMOŚCI.. - Nie ukrywał ekscytacji.

Obiegł pokój i wrócił na miejsce, podskakując. Cieszył się jak dziecko, którego wszystkie marzenia spełniły się w jednej minucie. Przytulił się do niego.

-Aż się osmarkałem. Naprawdę się zgodziłeś? Wiesz, że to nie na żarty, co nie?

-Jeszcze pytasz? - Zaśmiał się. - Czekałem na to od tak długiego czasu, że chyba bym sobie coś zrobił, gdybym miał ci odmówić.

-Teraz na poważnie jesteś mój.. Japieprze, nie wierzę. - Przetarł twarz dłońmi. - Ale ja cię kocham...

-Haha... Ja ciebie też.

Spojrzeli na siebie oczami pełnymi radości. Mimo że ten dzień dopiero się zaczął, już zapowiadał się cudownie.

-A teraz wskakuj tutaj, chcę przytulić mojego chłopaka.. - Rozłożył ramiona.

Wypełnić Misję... // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz