94. "Leki"

323 27 12
                                    

-Mów, co masz do powiedzenia...

-Pamiętasz, jak kazaliście mi z May poczekać na was przy wejściu?

-No.

-Podeszły do mnie dwie dziewczyny.. Jedna mówiła że jest fanką, była w pociągu i tak dalej.. Potem spytała, czy może mi coś szybko pokazać i zaczęła wypytywać o wyrzutnie, łapiąc mnie za ręce... Zanim się zorientowałem, przyciągnęła mnie i pocałowała, ale daję słowo, że się jej wyrwałem! Potem specjalnie się przewróciła i udawała ze robię jej krzywdę...

-Mhm.

-Wade no... Poza tym, żeby potwierdzić moją historię, mogę pokazać ci to..

Wyciągnął komórkę i pokazał mu sms'y od Collina.

Collin:

~Peter, naprawdę przepraszam.

~Gdyby nie ja, w ogóle by do tego nie doszło.

~Te typiarki, to moja dziewczyna i jej przyjaciółka...

~W sumie już teraz ex dziewczyna.

~Zabrały z mojego telefonu wasze numery, twój i Wade'a. Widziałem te zdjęcia. Nie wiem czy się uda, ale spróbuję to odkręcić.

~Wybacz mi.. Jutro już będę w szkole, potrzebuję cię jeszcze raz przeprosić.

~Tymczasem uważaj na siebie. Kto wie co jeszcze będą w stanie zrobić..

Parker podwinął nogi i oparł się o ścianę. Mężczyzna czytał wielokrotnie wszystkie wiadomości, a jego oburzenie schodziło, przywracając mu dawny potulny wygląd.

Przygasił komórkę i spojrzał w oczy chłopaka, z widoczną prośbą o przebaczenie.

-Widzisz Wade... Proszę cię, zapomnijmy o tym, okej?

-Okej...

-Swoją drogą zrobiło mi się trochę przykro, kiedy stwierdziłeś, że niby brakuje mi kogoś na boku... Naprawdę tak o mnie myślisz? Że jestem puszczalski..? Łatwy..?

-Poniosło mnie Peter...

-Ale jednak to powiedziałeś.. Czyli albo o tym pomyślałeś, albo to właśnie tak mnie traktujesz.

-W żadnym wypadku! Najzwyczajniej w świecie poczułem się po prostu zagrożony. Ten wkurw to naturalny odruch, kiedy ktoś zabiera ci chłopaka.

-Tobie nikt nie będzie mnie w stanie zabrać. Mieszkamy pod jednym dachem misiu, nawet jeśli byś chciał, to nie uciekniesz.

-Ostatniej nocy jakoś nie zauważyłeś, kiedy wyszedłem do kibla. Przy okazji zrobiłem sobie kanapkę, dopiero wtedy zacząłeś się kręcić i szukać czegoś rękami...

-...Ciebie.

-Miło by było.

Przysiadł obok niego. Przed oczami dalej błyskały mu obrazy pajączka, całującego innych ludzi, jednak spróbował je odgonić choć na tą jedną chwilę.

-Obiad pewnie już jest zimny... Ale może chciałbyś dołączyć?

-Zrobiłeś dla mnie obiad..?

-Tak..

-Jesteś dla mnie zbyt dobry.

-Zależy czy mówisz ogółem, czy w łóżku... W tym drugim zdaje się, że to ty jesteś mistrzem.

-Haha... Właśnie, łóżko! Wiadomo co z nim?

-Pewnie jest w... Eee... Chyba czeka na przewózkę, ale zanim tu dotrze, musiałbyś się spakować. Trzeba będzie wyjąć wszystkie twoje rzeczy, żeby się zmieściło. Wtedy resztę mebli dostosujemy do niego. Mogę się nawet tym zająć... Trochę tu gorąco tak swoją drogą.

Wypełnić Misję... // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz