33. "Zwyczajne Cześć"

568 45 4
                                    

-Młody! HALOOOOOO

-CO, NIE ŚPIĘ JUŻ, CO SIĘ DZIEJE.

-O, dzień dobry. Jest prawie 10:00, wciągaj coś na siebie i chodź na śniadanie.

-Pan Steve? Co Pan tutaj robi tak wcześnie... May Pana wpuściła?

-Tak, zrobiła też tosty...

-Fajnie.

-Mam kolejne rozpiski, wiem gdzie siedzi teraz twój facio, ale nie wiem do końca, jak się tam dostać.

-Co to ma znaczyć.

-Nie ma okien, ani normalnego wejścia... Drzwi są rozsuwane, ale nie mam pojęcia jak działają...

-Nie uda nam się...

-Pomyśl pozytywnie...

-Nie.

-Super, dobrze ci poszło, a teraz wstań, bo cię wyniosę.

-Powodzenia.

Zakrył się i odwrócił twarzą do ściany. Nagle poczuł, że Steve zbliżył się do niego. Mężczyzna złapał go i podniósł w górę, jakby nic nie ważył. Zabrał go na rękach do salonu i rzucił na kanapę.

-Chodź jeść, opowiem ci resztę.

Chłopak spojrzał na niego oszołomiony, podszedł do stołu w kuchni i usiadł na krześle. Stała przed nim cała góra tostów z serem. Kapitan zajadał się nimi przez cały czas rozmowy.

-Tony nie przyszedł ostatnio na kolację i na śniadanie. W ogóle nie widzieliśmy go zbytnio przez cały wczorajszy dzień.

-To nie dobrze..

-Tak, w sumie unika rozmów od dość dawna i nie odpowiada jak pytamy o ciebie albo...

-Dlaczego pytacie go o mnie?!

-Bo jest do ciebie nadmiernie przywiązany i lubimy mu dokuczać.

-Wie Pan gdzie wczoraj był?..

-Przypuszczam, że albo u siebie, albo w tym pokoju...

-Kiedy możemy zacząć?

-Ale co.

-Akcję.

-Wydaje mi się, że jutro lub pojutrze. Masz już jakieś plany co do tego?

-Coś mi świta... Ale chyba wolałbym pojutrze, żeby mieć czas na zastanowienie.

-Nie ma problemu, to twoja nowa misja młody.

Chłopak wziął grzankę i odgryzł kawałek, patrząc jak ser ciagnie się daleko pomiędzy częściami tosta.

Spędzali czas na wspólnych rozmowach, obgadywaniu pozostałych Avengerów i rozmyślaniu nad przykładowymi sposobami dostania się za zamknięte drzwi.

Kapitan przed 14:00 musiał zbierać się spowrotem do bazy, obiecał Bruce'owi, że pograją w karty. Przez wspominkę o nim Pajączkowi przyszedł do głowy pomysł

-Pan Bruce! No przecież... Może spytałby go Pan, czy nie chciałby spróbować rozwalić tamte drzwi?

-Nieźle myślisz, chciałem jednak, żeby odbyło się to wszystko bez zniszczeń, ale chyba inaczej nam sie nie uda.

-Nie ma sensu się z tym bawić. Tak będzie najprościej.

-Zobaczymy co da się zrobić... Ja spadam, do potem młody. Do widzenia!

-Do później!

Na ten moment Parker czuł ogromną wdzięczność i poszanowanie do Steve'a... Miło, że chce mu bezinteresownie pomóc. Z początku chłopak myślał, że będzie dość nieswojo, kiedy powie reszcie co i do kogo czuje.. Ale teraz pokochał ich mocniej, niż kiedykolwiek wcześniej. Była to jego mała rodzina, wspierali go we wszystkim, co robił.

Wypełnić Misję... // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz