-Młody! HALOOOOOO
-CO, NIE ŚPIĘ JUŻ, CO SIĘ DZIEJE.
-O, dzień dobry. Jest prawie 10:00, wciągaj coś na siebie i chodź na śniadanie.
-Pan Steve? Co Pan tutaj robi tak wcześnie... May Pana wpuściła?
-Tak, zrobiła też tosty...
-Fajnie.
-Mam kolejne rozpiski, wiem gdzie siedzi teraz twój facio, ale nie wiem do końca, jak się tam dostać.
-Co to ma znaczyć.
-Nie ma okien, ani normalnego wejścia... Drzwi są rozsuwane, ale nie mam pojęcia jak działają...
-Nie uda nam się...
-Pomyśl pozytywnie...
-Nie.
-Super, dobrze ci poszło, a teraz wstań, bo cię wyniosę.
-Powodzenia.
Zakrył się i odwrócił twarzą do ściany. Nagle poczuł, że Steve zbliżył się do niego. Mężczyzna złapał go i podniósł w górę, jakby nic nie ważył. Zabrał go na rękach do salonu i rzucił na kanapę.
-Chodź jeść, opowiem ci resztę.
Chłopak spojrzał na niego oszołomiony, podszedł do stołu w kuchni i usiadł na krześle. Stała przed nim cała góra tostów z serem. Kapitan zajadał się nimi przez cały czas rozmowy.
-Tony nie przyszedł ostatnio na kolację i na śniadanie. W ogóle nie widzieliśmy go zbytnio przez cały wczorajszy dzień.
-To nie dobrze..
-Tak, w sumie unika rozmów od dość dawna i nie odpowiada jak pytamy o ciebie albo...
-Dlaczego pytacie go o mnie?!
-Bo jest do ciebie nadmiernie przywiązany i lubimy mu dokuczać.
-Wie Pan gdzie wczoraj był?..
-Przypuszczam, że albo u siebie, albo w tym pokoju...
-Kiedy możemy zacząć?
-Ale co.
-Akcję.
-Wydaje mi się, że jutro lub pojutrze. Masz już jakieś plany co do tego?
-Coś mi świta... Ale chyba wolałbym pojutrze, żeby mieć czas na zastanowienie.
-Nie ma problemu, to twoja nowa misja młody.
Chłopak wziął grzankę i odgryzł kawałek, patrząc jak ser ciagnie się daleko pomiędzy częściami tosta.
Spędzali czas na wspólnych rozmowach, obgadywaniu pozostałych Avengerów i rozmyślaniu nad przykładowymi sposobami dostania się za zamknięte drzwi.
Kapitan przed 14:00 musiał zbierać się spowrotem do bazy, obiecał Bruce'owi, że pograją w karty. Przez wspominkę o nim Pajączkowi przyszedł do głowy pomysł
-Pan Bruce! No przecież... Może spytałby go Pan, czy nie chciałby spróbować rozwalić tamte drzwi?
-Nieźle myślisz, chciałem jednak, żeby odbyło się to wszystko bez zniszczeń, ale chyba inaczej nam sie nie uda.
-Nie ma sensu się z tym bawić. Tak będzie najprościej.
-Zobaczymy co da się zrobić... Ja spadam, do potem młody. Do widzenia!
-Do później!
Na ten moment Parker czuł ogromną wdzięczność i poszanowanie do Steve'a... Miło, że chce mu bezinteresownie pomóc. Z początku chłopak myślał, że będzie dość nieswojo, kiedy powie reszcie co i do kogo czuje.. Ale teraz pokochał ich mocniej, niż kiedykolwiek wcześniej. Była to jego mała rodzina, wspierali go we wszystkim, co robił.
CZYTASZ
Wypełnić Misję... // Spideypool
FanfictionPo zaproszeniu przez Starka wszystkich Avengersów do bazy bohaterów, młody Spider-Man musi złapać wyznaczonego mu kryminalistę.. Dalszy ciąg zdarzeń zmusi go do ciężkich wyborów i wyrzeczeń. Będzie musiał zadecydować, posłuchać rozsądku, czy pójść z...