-PETER ANI MI SIĘ WAŻ RUSZYĆ!..
Obejrzał się do tyłu, w jego stronę biegła ciocia May. Była blada jak ściana.
-Co..? Co ty tu... Jak?
-Masz włączony GPS w telefonie, a poza tym, nigdy w normalnych okolicznościach nie wysyłasz mi serduszek... - Zwalniała stopniowo przybliżając się do niego. - Jechałam tu tak szybko, że prawie spowodowałam przez ciebie wypadek..
-Przeze mnie... - Parsknął przykro. - Zawsze wszystko przeze mnie, tylko z mojej winy...
Chłopak wstał i szedł w tył na samej krawędzi, oddalając się od kobiety.
-Co masz w ręce Peter..?
Spojrzał na niewielką dłoń. Tabletki wychodziły mu z niej bokami. Wziął łyk piwa i zatrzymał je w ustach, chcąc przełknąć je razem z nimi.
-Skarbie, nie rób nic głupiego...
-Za późno. - Powstrzymał się.
-Skąd masz te leki..?
-Kupiłem...
-Pozwól mi cię chociaż przytulić. - Zrobiła kolejny krok.
-NIE PODCHODŹ... BO JE WSZYSTKIE POŁKNĘ. - Pociągnął nosem, sam nie wiedział co teraz robi.
-Nie warto, podaj mi rękę i wrócimy do domu, dobrze?
-... - Podniósł zaciśniętą pięść, wysypało się z niej kilka przeciwbólowców.
-Spójrz na mnie. - Nie przerywała powolnego przybliżania się do niego. - SPÓJRZ NA MNIE.
-Mogłaś zostać w domu.. - Potknął się i pochylił w stronę urwiska, z którego o mało nie spadłby na nadzwyczaj ruchliwą o tej porze drogę.
-Co ci to da, powiedz mi..? Zobacz ile osób cię kocha! Pomyśl o Nedzie, MJ, o Avengersach...
-Oni mnie nie interesują! Straciłem jedyną osobę, która mogłaby mnie teraz z tego wyciągnąć... - Po tych słowach na jego policzku pojawiły się pierwsze łzy.
-Uspokój się i daj mi podejść bliżej...
-Nie!..
-To może umówmy się tak... Zamknij oczy i posłuchaj...
Parker zawahał się, ale zmrużył powieki i pozwolił jej mówić.
-Wyobraź sobie, że teraz robisz sobie krzywdę. Gdzie cię to zaprowadzi? Ile cię ominie, pomyśl o tym.. - Była już o krok od niego. - Każda tabletka, którą masz w dłoni, będzie symbolizowała jakieś złe wspomnienie, okej? Wyrzucaj je powoli, jedna po drugiej... - Wstrzymywała płacz.
Leki wypadały po kolei i uderzały w ziemię, odbijając się na moście. Niektóre z nich spadały w dół, na ulicę, a inne rospryskiwały się na górze.
W końcu zrzucił ostatnią i poczuł jak May obejmuje go delikatnie, trzęsąc się ze strachu.-Dziękuję, że mnie posłuchałeś...
-Czy ja właśnie..? Ja chciałem się...
-Nie myślmy już o tym... Zadzwoniłam wcześniej do Tony'ego, powinien po nas przyjechać i zabrać bezpiecznie do bazy..
-Do bazy..? - Otworzył oczy.
-Tak, ale spokojnie...
Zerwał się i próbował wyszarpać z uścisku kobiety. W końcu puściła go i przetarła łzy.
-Po co mu o tym mówiłaś?!
-Peter, zejdź do mnie, przejdziemy przez to razem... On chciał tylko pomóc..
CZYTASZ
Wypełnić Misję... // Spideypool
FanfictionPo zaproszeniu przez Starka wszystkich Avengersów do bazy bohaterów, młody Spider-Man musi złapać wyznaczonego mu kryminalistę.. Dalszy ciąg zdarzeń zmusi go do ciężkich wyborów i wyrzeczeń. Będzie musiał zadecydować, posłuchać rozsądku, czy pójść z...