62. "On Cię Kocha.."

431 34 30
                                    

-PETER ANI MI SIĘ WAŻ RUSZYĆ!..

Obejrzał się do tyłu, w jego stronę biegła ciocia May. Była blada jak ściana.

-Co..? Co ty tu... Jak?

-Masz włączony GPS w telefonie, a poza tym, nigdy w normalnych okolicznościach nie wysyłasz mi serduszek... - Zwalniała stopniowo przybliżając się do niego. - Jechałam tu tak szybko, że prawie spowodowałam przez ciebie wypadek..

-Przeze mnie... - Parsknął przykro. - Zawsze wszystko przeze mnie, tylko z mojej winy...

Chłopak wstał i szedł w tył na samej krawędzi, oddalając się od kobiety.

-Co masz w ręce Peter..?

Spojrzał na niewielką dłoń. Tabletki wychodziły mu z niej bokami. Wziął łyk piwa i zatrzymał je w ustach, chcąc przełknąć je razem z nimi.

-Skarbie, nie rób nic głupiego...

-Za późno. - Powstrzymał się.

-Skąd masz te leki..?

-Kupiłem...

-Pozwól mi cię chociaż przytulić. - Zrobiła kolejny krok.

-NIE PODCHODŹ... BO JE WSZYSTKIE POŁKNĘ. - Pociągnął nosem, sam nie wiedział co teraz robi.

-Nie warto, podaj mi rękę i wrócimy do domu, dobrze?

-... - Podniósł zaciśniętą pięść, wysypało się z niej kilka przeciwbólowców.

-Spójrz na mnie. - Nie przerywała powolnego przybliżania się do niego. - SPÓJRZ NA MNIE.

-Mogłaś zostać w domu.. - Potknął się i pochylił w stronę urwiska, z którego o mało nie spadłby na nadzwyczaj ruchliwą o tej porze drogę.

-Co ci to da, powiedz mi..? Zobacz ile osób cię kocha! Pomyśl o Nedzie, MJ, o Avengersach...

-Oni mnie nie interesują! Straciłem jedyną osobę, która mogłaby mnie teraz z tego wyciągnąć... - Po tych słowach na jego policzku pojawiły się pierwsze łzy.

-Uspokój się i daj mi podejść bliżej...

-Nie!..

-To może umówmy się tak... Zamknij oczy i posłuchaj...

Parker zawahał się, ale zmrużył powieki i pozwolił jej mówić.

-Wyobraź sobie, że teraz robisz sobie krzywdę. Gdzie cię to zaprowadzi? Ile cię ominie, pomyśl o tym.. - Była już o krok od niego. - Każda tabletka, którą masz w dłoni, będzie symbolizowała jakieś złe wspomnienie, okej? Wyrzucaj je powoli, jedna po drugiej... - Wstrzymywała płacz.

Leki wypadały po kolei i uderzały w ziemię, odbijając się na moście. Niektóre z nich spadały w dół, na ulicę, a inne rospryskiwały się na górze.
W końcu zrzucił ostatnią i poczuł jak May obejmuje go delikatnie, trzęsąc się ze strachu.

-Dziękuję, że mnie posłuchałeś...

-Czy ja właśnie..? Ja chciałem się...

-Nie myślmy już o tym... Zadzwoniłam wcześniej do Tony'ego, powinien po nas przyjechać i zabrać bezpiecznie do bazy..

-Do bazy..? - Otworzył oczy.

-Tak, ale spokojnie...

Zerwał się i próbował wyszarpać z uścisku kobiety. W końcu puściła go i przetarła łzy.

-Po co mu o tym mówiłaś?!

-Peter, zejdź do mnie, przejdziemy przez to razem... On chciał tylko pomóc..

Wypełnić Misję... // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz