74. "Nie Wierzę Ci"

353 29 28
                                    

-Nawet nie próbuj, jesteś zbyt słaby... - Zaśmiał się ironicznie.

-Zaraz ci udowodnię, kto tu jest słaby.

Złapał nogami o jego biodra i wziął zamach, trzymając w dłoniach ostrze. Sekunda, tyle wystarczyło, żeby stracił nad sobą resztki kontroli.

Ostrą kataną uderzył w szyję Spectro, niestety zabrakło mu siły, żeby skaleczyć go w takim stopniu, na jakim mu zależało. Wbił ją tylko lekko w skórę. Chłopak zasyczał, ale nie zamierzał dać za wygraną.

-Tylko tyle potrafisz? Ha.. To dlatego Stark traktuje cię jak bachora, który sobie nie radzi. - Zacisnął dłoń na mieczu, przecinając sobie nim ją znacząco.

-... - Nie odpowiadał, wpychał tylko broń powoli coraz głębiej, patrząc na niego z nienawiścią.

-No dawaj, zabij mnie. Co ci to niby da? To nic nie zmieni... Dalej będziesz musiał płakać w poduszkę i bać się, że ktoś zobaczy Twoją prawdziwą twarz... Myślisz, że warto to ukrywać?

-Nie prowokuj mnie... - Poczuł, że złoczyńca jest silniejszy. Jego mięśnie już wysiadały, a on dalej pchał katanę, wyjmując ją z rany.

-Ciebie? Ciekawe co zmusiło Avengers, do przyjęcia do tej jakże mocnej drużyny, takiego dziecka. Wiem, że jesteś nieźle zepsuty, jeśli chodzi o Twoją psychikę.. Widziałem co kryje się twojej głowie, nie zapominaj o tym.

-Ale...

-A może ty po prostu nie zasługujesz na miłość?.. Na zaufanie, na bliskość... Dalej myślisz o pocałunku z Flashem, boisz się, że kiedyś znowu cię poniesie i to się powtórzy. - Zaśmiał się. - Żal mi ciebie. Jako bohater udajesz takiego odważnego, dobrego dla ludzi. Kłamiesz, że nie masz problemów... Jesteś żałosny.

Parker jęknął, ręce nie umiały utrzymać się dłużej w górze, a nogi zjeżdżały z ciała widma. Zacisnął oczy i dalej próbował utrzymać wymagającą niezwykłej siły pozę.

-A wiesz, co w tym wszystkim jest najlepsze? Że zdążyłem też zobaczyć, co chowa przed tobą twój kochaś, Wade...

-Nie zrobiłeś tego..

-Widziałem, co o tobie myśli.

-O mnie..? Co on... Nie. Nie chcę wiedzieć. Kłamiesz, nie można ci ufać...

-Jesteś tego pewien? Wiem, że się podniecił, kiedy na nim leżałeś, gdy byliście na twoim łóżku i ze długo o tym myślał, ale to wszystko.

-Siedź już cicho! - Osłabił uścisk.

-Traktuje cię jak maszynę do dymania, przykro mi, ale taka prawda.

-Nie wierzę ci.

-Jesteś wyłącznie jego odskocznią.

-Nie. Jeśli myślisz, że mnie tym zagniesz, to się mylisz. - Ukrywał emocje.

-A myślisz, że dlaczego zawsze chce cię tylko przelecieć? Dlaczego zawsze ma przy sobie gumki i za każdym razem chce być z Tobą sam??

-NIE WIERZĘ CI. - Odpuścił katanę i pozwolił jej opaść razem z jego rękami.

-Dla niego jesteś tylko...

Zanim dokończył, nastolatek zerwał się i resztkami sił zamachnął się ten jeden, ostatni raz. Tym razem się udało.. Krzyknął głośno, czując że spadają. Wszystkie dusze rozpłynęły się i zobaczył, że zbliża się do ziemii. Skulił się i przygotował do uderzenia.

Z hukiem wbił się w podłoże, odrzucając ostrze na bok. Niedaleko niego spadł też Noah, oraz jego odcięta przez niego głowa. Parker nie mógł oddychać, nadmiar wrażeń mu w tym przeszkadzał. Do tego pokonanie kogoś, przez rozcięcie mu szyi, nie było rzeczą codzienną. Zamknął oczy i zbierał szybkie, urywane oddechy.

Wypełnić Misję... // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz