101. "Zrobiłem Ci Strój"

324 25 41
                                    

Stanęli u progu bazy.

-Jak wyglądam?

-Pięknie, jak zawsze.

-To pięknie, czy jak zawsze. Bo to drugie raczej zbyt ładne nie jest...

Zaśmiali się głośno i weszli do środka. Od razu ruszyli do pokoju Tony'ego. W końcu kazał Poolowi tu przyjechać i odebrać niespodziankę. Bogacz stał akurat w małej kuchni i podżerał czekoladowe ciasto z blatu. Dalej był w piżamie, mimo nie tak wczesnej godziny.

-Siema Stark..

-Wade!.. - Opluł się okruszkami. - Nie wiedziałem, że będziecie tak szybko. Poczekajcie, przebiorę się i zaraz do was wrócę..

-Jest wpół do drugiej! Coś ty takiego robił, że nie miałeś czasu się ogarnąć? W ogóle jebiesz potem... Steve był u ciebie?

-Może...

-A podobno to ja nie umiem się opanować... Załóż na siebie coś normalnego, bo w tym podkoszulku widać ci suty. Masz jeszcze lody?

-Tak, są w... - Zmieszał się.

-Ok dzięki.

Podszedł do zamrażarki i wyjął garść jego ulubionych, mrożonych sorbetów na patyku. Dał kilka Parkerowi i rozsiadł się na sofie, opierając policzek na poduszkach.

-Pamiętaj, że już tu nie mieszkasz.

-A ty nie masz już dwudziestki. Widocznie obaj nie zachowujemy się tak, jak powinniśmy..

-Ty mały...

-Też cię kocham teściu.

Te słowa załagodziły z lekka zdenerwowanie, które powodował w Tonym swoją arogancją. Gdyby nie jego humorki, pewnie byłby bardziej lubiany..

Miliarder wrócił po chwili w garniturze, z uczesanymi włosami i umytymi zębami. Uśmiechnął się i ruchem ręki zaprosił ich na schody, prowadzące w dół, do jego pracowni.

-Powiedz tylko, że nie jebaliście się tu z Rogersem, bo będzie mi niezręcznie.

-Spokojnie, nie tutaj...

-Ulga...

-Robiliśmy to na kanapie. Dokładnie tam, gdzie przed chwilą leżałeś. Poduszka, którą miałeś pod twarzą, służyła nam jako...

-Zajebiście. - Westchnął. - Nawet nie kończ... To po co nas tu zawołałeś?

-Nie was, tylko ciebie, aczkolwiek spodziewałem się, że weźmiesz dzieciaka ze sobą.

-Nie jestem dzieckiem...

-Nie przerywaj starszym kruszynko.. - Poklepał go po głowie. - Przejdź do rzeczy, muszę jeszcze spotkać się dzisiaj ze znajomym...

-Zrobiłem Ci strój.

-...Zaraz, co? A z moim jest coś nie tak?

-Oczywiście, że nie. W żadnym wypadku... Po prostu stwierdziłem, że jako świeżo upieczony Avenger, należy Ci się mała zachęta. Ulepszenie.

-Pewnie.. Nie wiem po co mi dwa stroje...

-Młody ma ich chyba z 7.

-Oh.. Rozpieszczony dzieciak.

Podczas gdy miliarder grzebał w pudłach i szukał ubrania, Wilson objął nastolatka i masował mu bok brzucha. Robił to tak delikatnie, że wręcz podniecająco.. Peter odsunął się, czując rosnące napięcie.

-Nie teraz misiu.

-A... Pewnie..

Wyczuł żal w głosie najemnika. Na szczęście nie minęła chwila, a Stark podał im metalowe pudło, które wykopał gdzieś zza swoich rzeczy. Otworzył klapę i wyjął z niego ciemno czerwony materiał.

Wypełnić Misję... // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz