Chłopak pobudził się i usiadł, nie puszczając jego chłodnej ręki. Popatrzył na Poola i przetarł łzy.
-Hej, Wade, wstaniesz..? Jestem tutaj, przy tobie... Otwórz oczy, okej... Zrób to dla mnie... - Położył mu dłoń na policzku i pierwszy raz od dłuższego czasu poczuł bijące od niego ciepło.
Mężczyzna poruszył się tylko lekko, udowadniając, że dalej żyje. Oddychał i drgał z chłodu, oraz prawdopodobnie z przedobrzenia z alkoholem.
-Słyszysz mnie..? Chcę wiedzieć tylko tą jedną rzecz. Wade... - Przysunął się. - Halo, Wade. Przekaż mi jakoś, że wszystko okej, dobrze?
Po chwili Wilson wziął głębszy oddech. Teraz Parker był pewien, że dalej nie jest za późno. Uspokoił emocje i zadzwonił do Tony'ego. Sam raczej sobie nie poradzi.
-Jeśli dzwonisz spytać czy coś znalazłem, to..
-Mam go.
-Co?
-Jestem obok niego, ale sam nie wiem w jakim jest stanie.
-W jakim sensie.
-Jest nieprzytomny, oddycha, ale trzęsie się i pewnie jest wychłodzony. Do tego dowiedziałem się od jego przyjaciela, że wziął sporą ilość wódki i innych trunków i wygląda to tak, jakby wypił wszystko sam...
-Gdzie jesteście, muszę zabrać go do lekarza.
-Niech Pan podleci jakoś do góry, a ja zaświecę latarką od telefonu. Jesteśmy na dość dużym bloku przy granicach miasta, od strony Queens.
-Okej, wzywam helikopter i lecę. Spróbuj go wybudzić, albo chociaż pilnować, żeby oddech został równomierny.
-Dobrze, ale niech się Pan pospieszy...
Obszedł cały dach dookoła z palcami wplecionymi we włosy. Zgubił się w własnych myślach, całkowicie się rozproszył, kiedy usłyszał strach w głosie Starka. W końcu jednak kucnął przy Poolu i poklepał go po policzku, mając nadzieję, że może to go obudzi.
Próbował też go łaskotać i ruszać, ale raczej nic to nie zmieniło.Później stwierdził, że może jeśli go podniesie, to się obudzi. Złapał go za ręce i pociągnął powoli do góry. W pewnym momencie mężczyzna zaczął się krztusić.
-CHOLERA JASNA... - Położył go spowrotem na beton i przewrócił na bok.
Dalej kasłał, ale coraz skuteczniej. Chwilę później wszystko ustało i dalej leżał w bezruchu, oddychając tylko lekko i powoli. Petera obleciał strach i nie pozwalał wziąć pełnego oddechu. Zrobiło mu się słabo, ale próbował myśleć na trzeźwo i postanowił zostawić go w takim stanie, w jakim jest teraz, aby niczego przypadkiem nie pogorszyć.
Pajaczek dostał wiadomość od Tony'ego, kazał mu zapalić lampkę. W tle usłyszał stukot śmigieł.
Wstał i włączył latarkę, mając nadzieję, że będzie wystarczająco jasna. Małe światełko z trudem przebijało się przez mrok i blask ulicznych lamp, który rozjaśniał ulice pod budynkiem.Helikopter zniżył się i krążył nad blokami, jakby szukając miejsca do lądowania. Zatrzymał się w górze i powoli zniżył nad ulicę, przystawiając się do dachu.
-Peter?! - Krzyknął Stark zza drzwiczek maszyny.
-Tak! Niech Pan tu podejdzie, nie wiedziałem co robić, przed chwilą o mało się przeze mnie nie udusił...
-Już spokojnie, cały drżysz. Pomóż mi wnieść go do środka.
Złapali Wilsona za ręce i nogi i podnieśli do góry, ostrożnie przechodząc z nim na siedzenia. Dalej nie odzyskał przytomności.
CZYTASZ
Wypełnić Misję... // Spideypool
FanficPo zaproszeniu przez Starka wszystkich Avengersów do bazy bohaterów, młody Spider-Man musi złapać wyznaczonego mu kryminalistę.. Dalszy ciąg zdarzeń zmusi go do ciężkich wyborów i wyrzeczeń. Będzie musiał zadecydować, posłuchać rozsądku, czy pójść z...