72. "Zajebista Biba."

369 31 30
                                    

Nareszcie nadeszła sobota. Później tego dnia Pool miał przyjechać do domu chłopaka, żeby odłożyć swoje rzeczy i się z nim przywitać. Nie wiedzieli dokładnie o której godzinie miał przybyć, ale obiecał dojechać szybciej.

Było dobrze po 11:00, a chłopcy leżeli w łóżkach i rozmawiali, nie zamierzając jeszcze wstawać.

-No to ja pewnie... Ja bym wziął marry Pana Starka, fuck Kapitana i kill chyba Wandę..

-Wiemy dokładnie dlaczego.. No dobra, teraz daj mi.

-Ok.. Hm.. Czarna Wdowa, Ant-Man i... FLASH! Haha.

-Kurde... To może... Em.. Marry Wdowę, kill Ant-Mana...

-I PIEPRZYŁBYŚ SIĘ Z FLASHEM HAHAHS

-NO A KOGO MIAŁEM WYBRAĆ.

-HAHAHAHAHAHA

-Ok, twoja kolej. Ciocia May, Wade i ja.

-Co.. Przecież to niemożliwe!

-No dawaj, taka gra.

-No to... Hm... Marry i fuck zdecydowanie Wade'a, was dwóch puszczam wolno i zabijam siebie.

-Wow, mówisz to tak, jakbyś serio chciał to zrobić.

-Na razie nie planuję, ale kto wie.

Grali w podobne gierki aż do 13:00, kiedy Ned w końcu postanowił pójść się ubrać. Wziął swoje rzeczy, przesunął materac i poszedł do toalety.

Wade💕:

Hejka~

Wiesz już, o której przyjedziesz?~

Kac ci schodzi, czy dalej trzyma?~

Halo..~

To odpisz, jak będziesz miał czas.~

~Spójrz na drzwi.

Napisał do niego tylko to, a potem wejście od sypialni nagle się otworzyło. Wilson przygasił i schował komórkę, podchodząc powoli do nastolatka w luźnej piżamie.

-WADE, NIE ZDĄŻYŁEM SIĘ NAWET UBRAĆ... JA..

-Ładnie wyglądasz, zamknij pape. - Cmoknął go w czoło i położył się na niego.

-Ciocia May cię wpuściła?

-No, już jakąś godzinę temu. Gadaliśmy chwilę, ale myślałem że wyjdziecie chociaż zjeść śniadanie, czy coś, a wy nic.

-I ty mi nie powiedziałeś, że jesteś w drugim pokoju...

-Ale przyznaj, że ten sposób był nieco bardziej efektowny.

Zaśmiał się i położył głowę na jego małym, ale umięśnionym barku. Pachniał mocno sobą, tymbardziej że nie przyćmiewał tego żaden perfum. Luźna koszulka opadała na jego sylwetce, okalając każdy mięsień i kość. Pozwalała zobaczyć prześwitujący sześciopak, żebra i sutki. Mężczyzna zamknął na chwilę oczy, przekręcając się na plecy i kładąc Parkera na swoim brzuchu, aby nie musieć nadmiernie się rozgrzewać.

-Ned już jest, widzę.

-Tak, poszedł się tylko ubrać.

-To mamy chwilkę..

Przycisnął go do siebie, a pajączek oplótł jego udo swoimi nogami, ocierając się o niego lekko. Mieli już zacząć się całować, gdy..

-Peter!

Wypełnić Misję... // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz