Nareszcie nadeszła sobota. Później tego dnia Pool miał przyjechać do domu chłopaka, żeby odłożyć swoje rzeczy i się z nim przywitać. Nie wiedzieli dokładnie o której godzinie miał przybyć, ale obiecał dojechać szybciej.
Było dobrze po 11:00, a chłopcy leżeli w łóżkach i rozmawiali, nie zamierzając jeszcze wstawać.
-No to ja pewnie... Ja bym wziął marry Pana Starka, fuck Kapitana i kill chyba Wandę..
-Wiemy dokładnie dlaczego.. No dobra, teraz daj mi.
-Ok.. Hm.. Czarna Wdowa, Ant-Man i... FLASH! Haha.
-Kurde... To może... Em.. Marry Wdowę, kill Ant-Mana...
-I PIEPRZYŁBYŚ SIĘ Z FLASHEM HAHAHS
-NO A KOGO MIAŁEM WYBRAĆ.
-HAHAHAHAHAHA
-Ok, twoja kolej. Ciocia May, Wade i ja.
-Co.. Przecież to niemożliwe!
-No dawaj, taka gra.
-No to... Hm... Marry i fuck zdecydowanie Wade'a, was dwóch puszczam wolno i zabijam siebie.
-Wow, mówisz to tak, jakbyś serio chciał to zrobić.
-Na razie nie planuję, ale kto wie.
Grali w podobne gierki aż do 13:00, kiedy Ned w końcu postanowił pójść się ubrać. Wziął swoje rzeczy, przesunął materac i poszedł do toalety.
Wade💕:
Hejka~
Wiesz już, o której przyjedziesz?~
Kac ci schodzi, czy dalej trzyma?~
Halo..~
To odpisz, jak będziesz miał czas.~
~Spójrz na drzwi.
Napisał do niego tylko to, a potem wejście od sypialni nagle się otworzyło. Wilson przygasił i schował komórkę, podchodząc powoli do nastolatka w luźnej piżamie.
-WADE, NIE ZDĄŻYŁEM SIĘ NAWET UBRAĆ... JA..
-Ładnie wyglądasz, zamknij pape. - Cmoknął go w czoło i położył się na niego.
-Ciocia May cię wpuściła?
-No, już jakąś godzinę temu. Gadaliśmy chwilę, ale myślałem że wyjdziecie chociaż zjeść śniadanie, czy coś, a wy nic.
-I ty mi nie powiedziałeś, że jesteś w drugim pokoju...
-Ale przyznaj, że ten sposób był nieco bardziej efektowny.
Zaśmiał się i położył głowę na jego małym, ale umięśnionym barku. Pachniał mocno sobą, tymbardziej że nie przyćmiewał tego żaden perfum. Luźna koszulka opadała na jego sylwetce, okalając każdy mięsień i kość. Pozwalała zobaczyć prześwitujący sześciopak, żebra i sutki. Mężczyzna zamknął na chwilę oczy, przekręcając się na plecy i kładąc Parkera na swoim brzuchu, aby nie musieć nadmiernie się rozgrzewać.
-Ned już jest, widzę.
-Tak, poszedł się tylko ubrać.
-To mamy chwilkę..
Przycisnął go do siebie, a pajączek oplótł jego udo swoimi nogami, ocierając się o niego lekko. Mieli już zacząć się całować, gdy..
-Peter!
CZYTASZ
Wypełnić Misję... // Spideypool
FanfictionPo zaproszeniu przez Starka wszystkich Avengersów do bazy bohaterów, młody Spider-Man musi złapać wyznaczonego mu kryminalistę.. Dalszy ciąg zdarzeń zmusi go do ciężkich wyborów i wyrzeczeń. Będzie musiał zadecydować, posłuchać rozsądku, czy pójść z...