-No dzień dobry.. Pomyślałem, że chyba nie będziesz miał nic przeciwko moim odwiedzinom..
-Ja nie, ale... Te torby, walizki?.. Co to ma znaczyć? - Przetarł oczy.
-A to.. Powinienem był chyba najpierw spytać... Mógłbym z tobą na chwilę zamieszkać?
-MÓWISZ SERIO? - Otrząsnął się. - Na chwilę? Dlaczego nie na stałe...
-To pokażę ci potem. To jak?
-Czyli będziesz u mnie teraz mieszkać? - Rozpromienił się.
-Tak.
-Cały czas?
-No.
-Dzień i noc i nie pojedziesz, jak tylko skończy się weekend?
-Tym razem nie.
Parker rzucił się na niego i przytulił go o wiele mocniej, niż na codzień. Po jego policzku spłynęła łza szczęścia. Pociągnął nosem..
-Ty beczysz? - Odsunął się i spojrzał na jego twarz. - O NIEE... NIE PŁACZ KOCHANIE..
Pocałował go kilkukrotnie i ścisnął, kładąc się z nim na łóżko. Pomasował go po udzie i przeciągnął na siebie, nie przestając całować.
-Czekaj, mówiłeś serio? - Musiał się upewnić.
-No ba! Wszystko uzgodnione z May i Starkiem. Będziemy współlokatorami!
-Kocham cię... - Położył mu głowę na piersi i uśmiechnął się szeroko.
-Tylko nie płacz już więcej... Musisz iść się chyba ubrać, Steve będzie czekać.
-A no tak... Ale obiecaj, że wrócimy do tej chwili, jak tylko przyjedziemy ze stacji.
-Obiecuję, z ręką na sercu.
Nastolatek niechętnie wstał, spuścił dłonie, patrząc mu w oczy i zabrał ubrania, które ciocia faktycznie zostawiła na krześle. Poszedł się przebrać. Wilson w tym samym czasie ogarniał się w sypialni.
Kiedy chłopak, po krótkiej chwili, wszedł do niej już gotowy, zobaczył jak Wade odwraca się szybko, zapinając guziki od koszuli. Miała krótki rękawek i leżała na nim wręcz idealnie. Odsłonięty spod odpiętego, luźnego materiału sześciopak sprawił, że Peter zatrząsł się z wrażenia. Zmierzył go wzrokiem i uniósł kąciki, czując, że mu gorąco.
-Wow.. Długo nie wiedziałem cię aż tak wystrojonego. - Zaśmiał się i oblizał usta.
-Ty też wyglądasz niczemu sobie. - Przyciągnął go za pasek i pocałował w czółko. - To chodź, jedziemy do bazy? Czas leci.
-Chodźmy.
Zabrali to, co najpotrzebniejsze, pożegnali się z May, usiedli na motorze i ruszyli. Podczas drogi rozmawiali urywkami, kiedy hałasy silnika i wiatru, nie były aż tak dużą przeszkodą.
-A Pan Stark i Kapitan?
-Hahaha, to jest hit! Wbiłem do nich i..
-CO ZROBIŁEŚ? - Oderwał od niego głowę z kaskiem na wierzchu.
-No wbiłem z piwem, niby chcąc porozmawiać, żeby zobaczyć ich, jak się miziają nogami i są nago, czaisz.
-FUJ.
-Dlaczego. Nic co ludzkie nie jest mi obce, a już tymbardziej seks. Szczerze mówiąc w chuj dziwi mnie to, że ich do siebie ciągnie. W sensie Steve jest zajebisty, ale Tony? Co on w nim widzi..
-Jak to mówią, miłość nie wybiera.
-No ale Peter!.. Oni się jebali przynajmiej kilka razy! Teraz jak tak złącze fakty, to bardzo często wychodzą bez słowa i patrzą w telefon, nie ważne o którego z nich chodzi. Stark co chwilę gada w środku nocy przez telefon, gdy robi sobie kanapki z dżemem i masłem orzechowym, a do tego słyszałem hałasy na dole, w jego piwniczce. Stwierdziłem, że to nic takiego i pewnie ma jakąś wenę na nowe wynalazki, ale kurwa. Nigdy bym nie przypuszczał, że był tam razem z Kapitanem!
CZYTASZ
Wypełnić Misję... // Spideypool
FanficPo zaproszeniu przez Starka wszystkich Avengersów do bazy bohaterów, młody Spider-Man musi złapać wyznaczonego mu kryminalistę.. Dalszy ciąg zdarzeń zmusi go do ciężkich wyborów i wyrzeczeń. Będzie musiał zadecydować, posłuchać rozsądku, czy pójść z...