27. "Wszystko Robię Właśnie Dla Ciebie.."

682 56 10
                                    

Kolejne pięć dni w zamknięciu, było dla chłopaka koszmarem. Skoro wiedział już, co Stark robił z Wade'm, mógł tylko dokańczać tamten dzień w myślach..

Za każdym razem wydawało mu się, że będzie już tylko gorzej. Mężczyzna miał obrożę, a skoro potrafił mu ją założyć, zdjąć i trzymać go w zamkniętym pokoju.. Mogło zrobić się nieprzyjemnie.

Peter przestał jeść. Mył się albo bardzo długo, po godzinę, a nawet półtorej, albo raz na jakiś czas. Całymi dniami tylko leżał i patrzył w sufit, oglądał telewizję, albo rysował na karteczkach samoprzylepnych.

Samotność wytłaczała się znacząco na jego psychice. Bał się, chciał wrócić do domu...
Mógł tutaj nie wracać, zadzwonić do bazy i powiedzieć, że rezygnuje, ale było już za późno...

Spojrzał na zegar.. 4:00 w nocy..
Nie potrafił spać, codzienne koszmary przybierały postać ostatnich zdarzeń.. Spał tak czujnie i lekko, że budził się niemal na zawołanie.

Miał podkrążone oczy, zaczął tracić na wadze i coraz bardziej zamykać się w sobie...

Nie zauważył nawet, kiedy minęły kolejne trzy godziny. Przeglądał akurat programy telewizyjne, znowu nie mógł zasnąć. Do jego pokoju przyszła kobieta, którą miliarder zazwyczaj posyłał z posiłkami. Położyła na stoliku śniadanie i kubek z ciepłym kakao. Zanim wyszła, zabrała tylko obiad z wczoraj, nie był nawet ruszony...

Peter wodził za nią wzrokiem i gdy w końcu wyszła, popił łyka gorącego napoju i wrócił do bezczynnego leżenia. Ciężko sobie to wyobrazić, ale tak wyglądał jego każdy dzień, zawsze tak samo.

Dopiero po 8:00 wstał z miejsca i poszedł umyć zęby. Robił to tylko dla własnego komfortu, wolał zachować chociaż jakąś część porannej rutyny na swoim miejscu...

Dziwiło go najbardziej to, że May nie przyjechała jeszcze sprawdzić co u niego.. Nie martwiła się? A może Tony jej coś nagadał..? Ogarnął się i wyszedł z łazienki. Nie miał zamiaru się dzisiaj ubierać. Od dobrych trzech dni siedział w tej samej piżamie i jakoś mu to nie przeszkadzało.

Dopił do końca kakao i położył się, otulając ciało wciąż jeszcze rozgrzaną kołdrą.
Bez zapowiedzi do jego pokoju wszedł Stark. Zamknął drzwi i spojrzał na chłopaka.

-Peter... Co z tobą? - Zrobił krok do przodu.

-Niech się pan nie zbliża! Nie chce tu pana widzieć... Chcę iść do domu...

-Nie masz prawa mi rozkazywać.. Chciałem Ci tylko powiedzieć.. Że będziesz już bezpieczny.

-Jak to.. CO PAN Z NIM ZROBIŁ?!

-Nic złego, po prostu.. Musisz o nim zapomnieć.

Parker zamarł. Nie wiedział, czy może mu wierzyć. Przeszedł go zimny dreszcz.

-Puści mnie Pan do domu...?

-Nie. Wygadasz się i wtedy to ja wyjdę na potwora, a to będzie miało zły wpływ na moje interesy.

-Ale..

-Kiedy ty ostatnio coś jadłeś? To twoje śniadanie? Peter, ogarnij się trochę i dbaj o siebie... Mogę przywrócić ci dostęp do komórki, pod warunkiem że będę wiedział co na niej robisz..

Chłopak skinął głową i przesunął się bardziej w tył, zakrywając stopy pierzyną.
Stark miał już wyjść, kiedy nagle spytał.

-Dlaczego pan to robi..

-Co?

-Krzywdę... Miałem pana za przykład, a teraz się boję.. Boję się, że i mnie pan chce skrzywdzić... - Trafił w słaby punkt. Mężczyzna zmienił wyraz twarzy.

Wypełnić Misję... // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz