32. "Skoro Pan Nalega"

575 51 6
                                    

-Wszyscy gotowi? - zapytał przed wyjściem z mieszkania.

-Tak, chodźmy.

May złapała za kluczyki i torebkę, wyszli. Miała podjechać samochodem pod bazę, Peter razem z przyjacielem musieli za to przehuśtać się przez całe miasto i ukryć, aż do wyjazdu Starka.

Ruszyli w drogę, nie było po co zwlekać. Parker założył wyrzutnie, zakrył twarz kapturem i przyczepił sieć do Neda.

-Gotowy? Będzie się działo...

-Ja zawsze jestem gotowy...

Strzelił w jeden z budynków, wznieśli się niemal od razu. Pajączek przyciągnął kumpla i dla bezpieczeństwa przyczepił mocniej do siebie.

-O MATKO, WOAH, PETER, TY TAK MASZ ZAWSZE?

-No, tak jakby. Wszystko dobrze?

-SUPER JEST!

-Nie krzycz tak głośno haha.

-Sorry! Daleko jeszcze?

-Pół godziny skrótem. Wylądujemy na dachu i poczekamy, aż wyjadą.

-Odlot.

Dotarli do bazy, Peter zauważył, że było zbyt jasno, żeby pozostać na górze, wypatrzył dość spore drzewo, stojące w cieniu i to na nim wylądowali.

-Tu będzie bezpieczniej... Teraz poczekajmy na May. Pamiętaj, ja wchodzę i wyślę wiadomość albo zadzwonię, kiedy będziesz mógł wejść bezpiecznie do środka.

-Dobra.

-W lewo, w prawo i do drzwi z czerwoną plakietką.

-Tak.

-W razie czego od razu mi mów o wszystkim. Nie możemy sobie pozwolić na nawet najmniejszy błąd..

-Spokojnie... Na pewno się uda. Nie stresuj się dodatkowo...

-Może tak.. Ja.. Po prostu się martwię, że to ostatnia szansa, żeby go uratować...

-Nawet jeśli miałaby być ostatnia, to będzie udana. Ja to wiem.

Wymienili uśmiechy. Doszedł do nich dźwięk silnika, May dojechała na miejsce. Odstawiła samochód, weszła do bazy i zaczęła działać. Rozpoczyna się...

-Dzień dobry, wie pani może gdzie mogłabym znaleźć Tony'ego?

-Powinien być u siebie, ale mogę go powiadomić o pani przybyciu. Jak się Pani nazywa?

-May.

-Dobrze, proszę poczekać. - odwróciła się i podniosła słuchawkę. - Dzień dobry Panie Stark. Czeka tutaj na Pana Pani May. Chciałaby się z Panem zobaczyć. Mhm.. Dobrze, przekażę... Pan Stark zaraz po panią podejdzie.

-Dziękuję. - Uśmiechnęła się i odpięła kurtkę.

Długo nie musiała na niego czekać, po niecałych 10 minutach mężczyzna wszedł prędko do holu, poprawił garnitur i obleciał ją wzrokiem.

-Cześć May... Co cię sprowadza? Albo poczekaj, najpierw wyjdźmy na dwór.

-Pewnie.. - Spojrzała na drzwi.

-Więc, masz jakąś sprawę?

-Po prostu żałuję, że nie poszłam z tobą wtedy na kawę... Dużo o tym myślałam, a skoro dzisiaj mam wolne, bo Peter jest na noc u kolegi, to możemy się rozerwać..

-No cóż.. Haha.. Wyglądasz zjawiskowo, ale chyba jednak chciałbym zatrzymać tę relację na poziomie przyjaźni.

-No tak, nie zależało mi na niczym więcej. Po prostu brakowało mi naszego kontaktu.

Wypełnić Misję... // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz