88. "Dom Starców."

306 31 34
                                    

-To o czym chciałaś pogadać MJ? - Spytał, kiedy przeciskali się przez korytarzyki wentylacji.

-O Collinie.. Mówił ci coś o sobie?

-Nie..

-No właśnie.

-Nawet się nie przyjaźnimy. To zwykła koleżeńska pomoc. Ja mu daję zdjęcia, a on pomaga mi uregulować hałas z Spider-Manem i jego związkiem z Deadpoolem..

-Słuchaj, on jest naprawdę miły. Nigdy mnie nie zawiódł i przez cały czas, jak chodziliśmy razem na zajęcia, był dobrym kolegą z ławki obok, ale muszę spytać... Kojarzysz takiego starucha? J. Jonah Jamesona?

-Czekaj... Chodzi ci o tego z telewizji? - Podniósł głos.

-Tak. On też rozgłośnił, że to Ty jesteś pod maską pajączka, przez co po raz kolejny robi uciążliwy i niepotrzebny hałas dookoła twojej osoby. Nie był zbyt miły.. Obejrzyj to w domu.

-On mnie chyba nie lubi...

-...Chyba.

-A co to ma do rzeczy, rozmawialiśmy przecież o Collinie..

-Właśnie. A Collin jest jego bratankiem.

-ŻE CO?

-Tak. Jego pełne imię to Collin Bradley Jameson. Dzisiaj nie będzie go pewnie w szkole, bo zawsze tak było, jak wujek się na niego wkurzył. A teraz, za tulenie ciebie, najpewniej ma nieźle przerąbane.

-O kurde... Nie wiedziałem, że są rodziną. Myślisz, że narobiłem mu kłopotów?

-Zdjęcia które będzie robił, będą najpewniej do Daily Bugle, ale nie mogę nic obiecać...

-Wspominał mi coś o swoim blogu, kiedy wczoraj chwilę pisaliśmy. Odwiedziłem go. Cały był poświęcony właśnie mnie..

-Woah... Collin jest twoim super fanem? Tego bym się nie spodziewała.

-Ja właśnie też nie.. Wydawał się być inny, normalny. Nie biega za mną i nie robi mi milionów rozmazanych zdjęć. Szczerze mówiąc mam już takich ludzi dość...

-Dobrze wiesz, jak inni reagują, kiedy widzą kogoś sławnego.. Jak go spotkasz, to spróbujcie o tym porozmawiać. Tylko nie mów mu wprost, że wiesz to ode mnie..

-Okej.

Dziewczyna wyszła, zostawiając go samego. Miał chwilę do namysłu. Młody Jameson nie zachowywał się jak tamten reporter z telewizji, naprawdę był sympatyczny, nie wymagał zbyt wiele. Mimo krótkiej znajomości, wspierał go i chciał dla niego dobrze. Ale Daily Bugle mogło odwrócić strony i sprawić, że wyjdzie na kretyna lub złoczyńcę.

Wyszedł szybko z kantorka, pozostając niezauważonym. Musiał dostać się do klasy.

***

-TONYYY

-Co znowu.

-Kup mi koszulę.

-Hahhashah... Czekaj, mówisz serio?

-Nie no co ty, jaja sobie robię. - Wygarnął mu ironicznie. - Mogę ukraść jedną z twoich, ale obawiam się że już jej nie odzyskasz.

-Zrobimy ci pomiary i kupimy kilka, żebyś miał na zapas.. A tak właściwie, to po co ci koszule?

-Bo wszystkie zostały w moim domu, a aktualnie jestem w pizdu od niego daleko i nie chcę tam w sumie nawet wracać...

-Masz jakiś powód? Mógłbym wysłać śmigłowiec czy coś i zabrać to, czego potrzebujesz..

Wypełnić Misję... // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz