110. "Dzisiaj W Nocy"

296 27 2
                                    

-Peter, wstawaj...

Chłopak zachrapał i przewrócił się na drugi bok, wtulając policzek w coś miękkiego. Uniósł głowę, patrząc jak przez mgłę po małym pokoju.

-No dawaj, jest już 6:00. Wszystko przygotowane, czekam tylko na ciebie.

-Właśnie Peter... Trochę spociłeś mi bluzkę.

Usłyszał chichot miliardera. Od razu odsunął się i spojrzał na trzeźwo na to, na czym leżał. Okazało się, że spał na jego brzuchu. Zmieszał się i zaczerwienił, przecierając ciepły pot z twarzy.

-Czy ja... Naprawdę leżałem tak całą noc?

-Tak. Trochę wypiłeś, więc nie chciałem cię budzić. Było chociaż wygodnie? Haha..

-Nawet nie wie Pan jak bardzo... Mam zejść na dół? - Zwrócił się do lekarza.

-Najpierw ubierz spodnie i przynieś sobie poduszki. Materac i kołdrę załatwił Ci Pan Tony.

Nastolatek dopiero po chwili zauważył, że faktycznie siedzi na samych bokserkach i swetrze ukochanego. Tym razem zawstydził się jeszcze bardziej. Złapał za poduszkę i zakrył się nią, zaciągając przy okazji materiał bluzki nieco niżej, aby choć trochę zakryć bieliznę i to, co się pod nią znajdowało. Przykucnął przy swojej torbie i wyjął z niej parę luźnych jeansów. Ubrał je za ścianką odgradzającą salon od małej sypialni i wybiegł do swojego "bazowego" pokoju po kilka poduch.

Stopniowo z upływem czasu schodziła z niego senność i dochodziła świadomość, że będzie musiał towarzyszyć przy prawdziwej operacji. Musi leżeć w bezruchu, podczas gdy Williams będzie grzebał w bladym ciele Poola. Na samą myśl robiło mu się słabo. Stresował się tym najpewniej bardziej, niż ktokolwiek inny.

Zszedł do pracowni, przekształconej na małą salę szpitalną, z kilkoma poduszkami pod pachą. Zabrał też pluszaka, którego Wilson lubił tulić, kiedy nie było go obok. Odłożył rzeczy na swoje łóżko i wgrzebał się na nie, patrząc na twarz mężczyzny. Poczuł, że z nerwów zaczyna go boleć brzuch. Ścisnął w dłoni sweterek i skulił się trochę, drżąc coraz bardziej.

-Denerwujesz się Pete?

-...Nie.

-Kłamiesz. Widać to po tobie.

-...

-Nie masz po co się tak telepać. Przykryj się i ogrzej, zanim dotkniesz Wade'a. Pewnie jest ci teraz zimno, ale w sali musi być chłodno, bo wygodniej się tak pracuje, a jego organizm wyraźnie lubi takie temperatury...

-Ok... - Oddychał szybko, skubiąc nitkę od spodni.

-Halo, spokojnie! Połóż się...

-Nie chcę... A co jeśli on to wszystko czuje? Albo jeśli coś pójdzie nie tak z mojej winy? No nie wiem... Ruszę się, albo szturchnę cię gdy będziesz coś w nim robić...

-Robić to on może prędzej coś w tobie. A teraz już wyluzuj, bo mi też się to udzieli, a tego chyba byś nie chciał...

-Nie umiem!.. Boję się...

Lekarz wziął strzykawkę i zaczął podawać przez nią najemnikowi jakieś płyny. Przygotował sprzęt i przysunął się ze wszystkim bliżej.

-Słuchaj mnie teraz Pete. Połóż się na nim, ale może gdzieś niżej, tak żebyś nie czuł gdzieś za głową moich ruchów, bo jak się rozbeczysz, to nie będę umiał się w pełni skupić... Złap go za rękę i spróbuj zapomnieć o tym, co teraz robimy. Nie jest to ciężka operacja, dlatego na pewno pójdzie dobrze... Jednak zacznę dopiero, gdy dasz mi na to pozwolenie.. Kiedy poczujesz, że Wade też jest na to gotowy, okej?

Wypełnić Misję... // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz