116. "Na Kawę.."

453 32 13
                                    

Przez dobry tydzień Pool został z chłopakiem w domu. Nigdzie nie wychodzili, a z resztą nawet nie mieli takiego zamiaru. Leżeli, oglądali filmy i urozmaicali sobie zabawę w czterech ścianach mieszkania, przez zaciąganie siebie nawzajem do skorzystania z okazji bycia tylko we dwoje...

-Maleńki... - Gładził jego brzuch. - Pomyślałem trochę o tym, co mi wcześniej mówiłeś.

-...O tym, że nie podobał mi się perfum Kapitana?

-Hahaha, nie..

-Że nie przepadam za pizzą z krewetkami?

-No ona akurat jebie gównem.. Ale jest pyszna, nie możesz się nie zgodzić!

-Mhm...

-Okej, ale do rzeczy. Też chciałbym mieć dziecko...

-NAPRAWDĘ? - Usiadł. - BOŻE, POMYŚL JAK PIĘKNIE BĘDZIEMY SPĘDZAĆ CZAS..

-Nie teraz Peter!

-Oh...

-Może i jestem już w dobrym wieku na zostanie ojcem, bo przeżyłem swoje i wybawiłem się aż nadto... Ale ty nie.

-Jestem gotowy.. Dlaczego w to wątpisz?

-Chcę najpierw, jeśli tylko wszystko pójdzie dobrze i po naszej myśli, wziąć z tobą ślub...

-W takim razie oświadcz mi się, albo ja to zrobię.. - Spoważniał.

-Mam na to świetny pomysł, nie psuj tej chwili skarbie... Co do reszty.. Pobierzemy się dopiero wtedy, kiedy będziesz gotów.. Bo wiem, że fakt że będziemy narzeczeni, może cię trochę przytrzymać i zblokować...

-Mógłbym się z tobą pobrać nawet i jutro!..

-Teraz tak mówisz. Znam cię kotku i dbam o twoje dobro... Po ślubie możemy rozmawiać o dzieciach.

-Ale...

-To znaczy... Rozmawiać możemy cały czas, tylko wiesz.. Tak faktycznie planować zaczniemy, kiedy będziemy mieli do tego odpowiednie warunki.

-To ile mam czekać?

-Nie jestem pewien.. Bądź cierpliwy.

-..Ok.

-Nie jesteś zły..?

-Nie, dlaczego? Tak samo jak ja narzuciłem Ci moje zachcianki, tak ty postawiłeś swoje warunki... Moje pewnie miną, ale twoich musimy się przestrzegać.

-Brzmisz strasznie filozoficznie.

-Wybacz.. - Zaśmiał się. - Wiesz co, powinniśmy chyba zaprosić kogoś na kawę..

-Jest 8:00 rano... Odbija ci? To przeze mnie zaczniesz szaleć..

-Nie! Wydaje mi się, że jeśli Stark, Steve, May i Bunia nas odwiedzą, to będziemy mieli okazję podziękować im za wszystko razem.

-...Dzisiaj jest nasza trzecia miesięcznica? - Strzelił.

-Czwarta...

-CZWARTA?.. Kiedy?!

-Sam nie wiem.. Nie mieliśmy okazji zapiętnować powszedniej.

-...Dobra. Połączmy dwie w jedną. Ty zapraszaj rodzinkę, a ja ogarnę coś dobrego i zacznę układać po wczoraj..

-Za chwilę ci pomogę... Ubiorę tylko coś wygodnego.

-Czy przez wygodnego, masz na myśli mojego?

-Może... - Uśmiechnął się niewinnie.

-Niech ci będzie. Poproś, żeby przyszli pod wieczór.. Będziemy mogli trochę wypić, ale jednak wolałbym, żeby nie chodzili przez resztę dnia z alkoholem we krwi.

Wypełnić Misję... // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz