CORINNE
Pakując swoją ostatnią walizkę, zastanawiałam się, czy podjęłam prawidłową decyzję. Nie, żebym żałowała, ale może działałam zbyt pochopnie. Dałam się zastraszyć, a może wcale nie groziło mi tak wielkie niebezpieczeństwo, jak mówili rodzice. Do tej pory nie działo się nic niepokojącego. Tyle że nie powiedzieli mi tego wprost, a usłyszałam ich rozmowę z ochroniarzem. Chyba to sprawiło, że zaczęłam brać na poważnie zagrożenie. Zamierzałam zostawić w Nowym Jorku wszystko, żeby zacząć życie z dala od rodziców, którzy nie mogli mnie chronić dłużej. Nie, gdy ukończyłam studia i zapragnęłam być samodzielna. Właśnie dlatego nie mogłam zostać tutaj. Cały czas czyhało na mnie niebezpieczeństwo. Nie mogłam całe życie się bać. Chciałam skosztować normalnego życia. Rodzice mieli wielu wrogów, którzy chcieli skrzywdzić nie tylko ich. Mogli zaatakować mnie w każdej chwili, a nie wyobrażałam sobie nawet, do czego byli zdolni. W tym wszystkim śmierć chyba była najłagodniejsza. Kiedyś tata opowiadał o rodzinie, której porwali dziecko i do tej pory nie wiadomo, co się z nim stało. Nie chciałam nawet myśleć, jak musiało wyglądać życie tego dziecka z dala od domu i wśród obcych ludzi. Nie łudziłam się, że maluchy traktowano lepiej niż dorosłych. Nikomu nie zależało na ich dobrze, szczególnie gdy porywacze chcieli zemścić się na jakiejś rodzinie. Ktoś musiał cierpieć. Może gdyby rodzice mieli inną pracę i nie zadawali się z podejrzanymi ludźmi, nie musieliby się o nic martwić. Moim rodzicom bardzo zależało na byciu bogatym i wtedy nie patrzyli, ile będą musieli zaryzykować, a czasami ryzykowali życiem nie tylko swoim. Wierzyli, że uda im się mnie uchronić. Zaczynałam w to wątpić. Właśnie dlatego uznałam, że wyjazd będzie najlepszym rozwiązaniem. Łudziłam się, że z dala od domu rodzinnego będę czuć się bezpiecznie i że rodzice odetchną z ulgą. Zasłużyli na trochę spokoju.
– Jesteś pewna? – spytała mama, patrząc na moje walizki stojące pod ścianą.
Pakowałam się od kilku dni. Miałam okazję zrobić porządek w swoim pokoju. Wiele rzeczy w końcu wyrzuciłam, bo już dawno były niepotrzebne. Nie wszystko mogłam teraz zabrać ze sobą. Dopiero na miejscu dowiem się, czego jeszcze będę potrzebować. Gdyby okazało się to ważne, rodzice wyślą mi paczkę. Wiele rzeczy mogłam kupić i tak właśnie zrobię. Będę mogła urządzić swoje mieszkanie od zera, co mi się podobało. Oficjalnie byłam dekoratorką wnętrz, a do tej pory nie miałam okazji się wykazać. Uzyskałam ten tytuł miesiąc temu, więc niewielkie miałam doświadczenie, ale zamierzałam się rozwijać. Moje mieszkanie mogłoby być wizytówką podczas szukania pracy. Nie wiedziałam, czy jeszcze kiedyś tutaj wrócę. Miałam nadzieję, że tak. Chociaż jeśli zacznę nowe życie w Auckland, mogłabym już nie mieć powodu, żeby wrócić. Niby po co? Z rodzicami i tak cały czas byłabym w kontakcie, a nie chciałabym mieszkać w rodzinnym domu, mimo że było tam wiele miejsca dla mnie i być może faceta, z którym mogłabym zamieszkać. W moich planach na przyszłość nie było miejsca na mieszkanie z rodzicami i swoją rodziną.
– Tak.
– Abigail, rozmawialiśmy o tym. - Tata złapał ją za ramiona.
Wiedziałam, że było im trudno, ale kiedyś musiałam się usamodzielnić. Może gdyby nie ich interesy nie musiałabym wyjeżdżać z miasta. Mieszkałabym gdzieś niedaleko. Nigdy nie obwiniałam swoich rodziców o to, jak wyglądało nasze życie. Wiedziałam, że mimo wszystko chcieli zapewnić mi wszystko, co najlepsze. Zadbali, żeby niczego mi nie zabrakło. Zastanawiałam się tylko, czy gdyby tata zrezygnował z funkcji sędziego to ci ludzie, którzy byli dla nas zagrożeniem, by mu odpuścili. Nie miałby już żadnych wpływów. Przestałby dla nich coś znaczyć. Do tego mama nie musiałaby reprezentować podejrzanych ludzi jako adwokat, co pewnie też było niebezpieczne dla naszej rodziny. Dobrze, że dziadkowie mieszkali w innych miastach i nie wiedzieli nic o interesach swoich dzieci. A może wiedzieli i dlatego nie widzieliśmy się zbyt często. Miałam wrażenie, że całe swoje dotychczasowe życie spędziłam tylko z rodzicami i obcymi ludźmi z ich otoczenia. Gdyby nie studia pewnie nie miałabym nawet żadnych znajomych. Chociaż poza uczelnią spotykałam się z nimi tylko u mnie w domu. Zapewne byłam dziwna, ale lubili mnie, a to mi wystarczyło.
CZYTASZ
Nieznane zagrożenie.
RomancePakując swoją ostatnią walizkę, zastanawiałam się, czy podjęłam prawidłową decyzję. Nie, żebym żałowała, ale może działałam zbyt pochopnie. Dałam się zastraszyć, a może wcale nie groziło mi tak wielkie niebezpieczeństwo, jak mówili rodzice. Do tej p...