2.

650 27 0
                                    

CORINNE


Rano ciężko było mi się podnieść z łóżka. Najchętniej zostałabym w nim jeszcze kilka godzin. Nigdy nie byłam rannym ptaszkiem i zawsze musiałam zmuszać się do funkcjonowania z samego rana. Najczęściej pomagała mocna dawka kofeiny, a bywały dni, kiedy byłam w stanie wypić litr kawy za jednym razem. Wielu ludzi w moim otoczeniu to dziwiło, a dla mnie było czymś normalnym. Każdym miał jakieś dziwactwa. Może ja miałam ich więcej. Pewnie dlatego miałam tylko dwójkę przyjaciół, którzy byli w stanie mnie znosić, ale Ashley i Parker też mieli swoje dziwne przyzwyczajenia. Nie sprawiło to jednak, że lubiłam ich przez to mniej. Będzie mi brakować tych wariatów na co dzień.

Jeszcze przed wyjazdem znalazłam mieszkanie w Auckland, które zarezerwowałam i wpłaciłam za nie zaliczkę. Miałam nadzieję, że w rzeczywistości wyglądało tak samo, jak na zdjęciach i nie będę musiała na szybko szukać czegoś innego. Sprawiłoby to, że zaczęłabym się stresować, a chciałam tego uniknąć. Wiele spraw musiałam załatwić na odległość, ale nie chciałam jechać w nieznane, nie mając nawet miejsca, gdzie mogłabym się zatrzymać. Oczywiście wiedziałam, że po dotarciu będę musiała sprawdzić, czy nikt mnie nie oszukał, ale sama myśl, że nie musiałam tułać się po hotelach, wystarczyła, żebym poczuła się lepiej. Mały luksus, który mogłam sobie zapewnić. Dzięki pieniądzom rodziców było stać mnie na przytulny apartament w centrum miasta. Mama uznała, że ułatwi mi to rozłąkę z nimi, a jednocześnie chciała jakoś wynagrodzić to, że musiałam się przeprowadzić. Nie obwiniałam rodziców o swój wyjazd. Robiłam to dla siebie. Gdyby nie przeszkadzało mi towarzystwo ochrony, nigdy nie pomyślałabym o przeprowadzce. Potrzebowaliśmy tego, żeby zaznać trochę spokoju. Mama z tatą nie mogli resztę życia spędzić na martwieniu się o mnie. W ich wieku powinni pomyśleć o sobie.

Z tego, co zdążyłam się już zorientować, mogłabym mieć niedaleko do pracy, gdyby przyjęli mnie do firmy, w której złożyłam papiery jeszcze przed wyjazdem z Nowego Jorku. Chociaż doskonale wiedziałam, że było wielu chętnych z większym doświadczeniem i lepszym wykształceniem niż moje. Jednak nie zamierzałam przez to rezygnować. Może odrobina szczęścia sprawi, że dadzą mi szansę, a wtedy udowodnię im, że było warto. Obym mogła zapewnić szefostwo o swoich umiejętnościach podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Wiedziałam, że to była najważniejsza część rekrutacji, na której powinnam sprzedać się najlepiej, jak potrafiłam. Same dokumenty niewiele były w stanie powiedzieć na temat mojej pracy.

Pożegnanie na lotnisku trwało długo. Mama tysiąc razy upewniała się, czy niczego nie zapomniałam, a tata uprzedzał, żebym nie ufała obcym. Czasami nadal traktowali mnie jak dziecko, którym dawno nie byłam. Miałam wrażenie, że rodzice robili wszystko, żebym spóźniła się na swój lot. Nie mogłam im na to pozwolić. Musiałam być jutro w Auckland i nie było mowy o żadnym spóźnieniu. Skomplikowałabym sobie tym zbyt wiele spraw. Nie po to załatwiałam wszystko przez ostatnie tygodnie, żeby znowu zaczynać od zera i to w pośpiechu. W końcu udało mi się zająć swoje miejsce w samolocie, mimo że miałam łzy w oczach. Nie lubiłam pożegnań. Tym bardziej że nie wiedziałam, kiedy zobaczę się z rodzicami. Dobrze, że mogliśmy często rozmawiać ze sobą na kamerce, a gdy wkrótce zacznę pracować, będę miała mniej czas na tęsknotę. Na początek poświęcę się pracy, a później zacznę szukać sobie znajomych, z którymi mogłabym spędzać weekendy. Potrzebowałam zaznać normalnego życia. Może w końcu poznam faceta, bo do tej pory nawet nie myślałam o stałym związku. Nie to, żeby zdarzyło mi się wiele przelotnych romansów. Zaznałam ich tylko dwóch i to jeden ze swoim przyjacielem, co nigdy nie powinno się zdarzyć.

Na lotnisku w Auckland było trochę zamieszania z bagażami, przez co dotarłam do mieszkania dopiero na wieczór. Byłam zmęczona lotem i jedyne, o czym marzyłam to sen, ale nie mogłam zostawić rodziców bez żadnej wiadomości. Dlatego od razu podłączyłam się do sieci i zadzwoniłam do nich na kamerkę. Chciałam ich trochę uspokoić i zapewnić, że cała i zdrowa dotarłam na miejsce. Nie musieli się już martwić. Nawet nie miałam problemu z wytłumaczeniem taksówkarzowi, gdzie miał mnie zawieźć, a mieszkanie okazało się idealne. Niestety jedynym umeblowanym pomieszczeniem był salon, w którym spędzę dzisiejszą noc. Dobrze, że kuchnia była zaopatrzona w podstawowy sprzęt. Cieszyło mnie jednak to, że będę mogła urządzić sypialnię i całą resztę sama według swojego gustu.

Nieznane zagrożenie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz