CORINNE
Ostatnie dwa tygodnie minęły zbyt szybko. Skupiłam się na pracy i swoim związku. Pozwoliłam Alexowi na chwilę oderwać się od wszystkich zmartwień. Musiałam, żeby nie zwariować. Nie rozmawiałam z rodzicami. Alex wspomniał tylko, że spotkanie z moim ojcem było ciężkie i niczego się nie dowiedział. Nie naciskałam na niego. Na razie zamierzałam odpuścić.
White uznał, że powinniśmy znaleźć sobie nowe miejsce zamieszkania, chociaż nie rozumiałam dlaczego. Jego dom był duży i spokojnie posłużyłby nam, gdy pojawią się w naszym życiu dzieci. Poza tym nie sprzedałam jeszcze swojego mieszkania, ponieważ korzystał z niego tata i musiałam dopytać, czy zamierzał zostać w Auckland na stałe. O ile wcześniej cieszyłabym się na taką możliwość, o tyle teraz nie wiedziałam, czy nadal chciałam, żeby tutaj został.
– Nie uważasz, że to dzieje się za szybko? - Spojrzałam na Alexa zaskoczona.
Od zaręczyn nie minęło dużo czasu, a przecież już mieszkaliśmy razem. Kupno domu było poważnym krokiem. Nie to, że nie traktowałam Alexa poważnie, ale nie byłam pewna, czy to był odpowiedni moment, żeby zacząć realizować nasze plany na przyszłość. W najbliższym czasie wiele się mogło zmienić. Zapewne White będzie miał mnie dość, gdy podejmę się poszukiwania siostry albo gdy ją odnajdę. Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Starałam się nie robić sobie zbyt dużej nadziei.
– Nie. - Uśmiechnął się. – Chcę, żebyśmy razem wybrali swoje miejsce.
Podobało mi się tutaj. Niewiele chciałam zmienić po tym, jak wprowadziłam się Alexa. Ozdobiłam tylko pomieszczenia swoimi pamiątkami z domu rodzinnego, na co wyraził zgodę. Nie chciałam naruszyć przestrzeni swojego faceta. Jego dom znajdował się blisko WhiteStudio. Nie chciałam, żeby się go pozbył. Poza tym White bardzo walczył, żeby przegonić stąd byłą dziewczynę, dlatego wydawało mi się, że nie będzie chciał się stąd wyprowadzić.
– Ten dom jest mój – objął mnie ramieniem – a ja chcę coś naszego. Zaprojektujemy go razem. Według moich i twoich wytycznych.
Mogłoby być fajnie mieć możliwość wyboru miejsca, w którym chciałabym mieszkać. Jednak nie znałam zbyt dobrze Auckland i obawiałam się, że po jakimś czasie okaże się, że to nie był dobry wybór. Nie czułam potrzeby, żeby zmieniać cokolwiek. Zastanawiało mnie, co się stało, że White nagle zapragnął się przeprowadzić. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że chciał sam zaprojektować nasz dom.
– Co ci się tutaj nie podoba? - Rozejrzałam się po salonie.
– Wszystko, bo nie było urządzone z tobą.
Nie do końca była to prawda. Pomagałam mu przemeblować pomieszczenie, w którym przebywaliśmy. Oczywiście większość zrobił Alex. Pomogłam mu tylko przestawić kilka mebli, ale z tego, co wiedziałam wszystkie rzeczy, które były w tym domu kupił od razu po wyprowadzce swojej byłej narzeczonej. Widocznie nie chciał zostawić nic, co należałoby do niej albo mu o niej przypominało. Na początku czułam się źle z myślą, że White mieszkał tutaj z inną kobietą, ale teraz nie robiło mi to już żadnej różnicy. Może, dlatego że były tutaj wszystkie moje rzeczy.
– Naprawdę ci na tym zależy?
– Bardzo.
Zgodziłam się na wybranie nowego domu. Nie spodziewałam się jednak, że Alex zamierzał go dla nas zaprojektować od podstaw. Nie zamierzał korzystać z niczyjej pomocy. Chociaż nie powinno mnie to dziwić. Był dobrym architektem. Przynajmniej miała pewność, że wszystko zostanie rozplanowane zgodnie z wytycznymi White. Nikt nie będzie ingerować w jego pomysły. Zamierzałam tylko zorientować się w rozmieszczeniu pomieszczeń. Miałam nadzieję, że weźmie moje zdanie pod uwagę. Sam chciał, żebym miała jakiś wkład w nasze wspólne miejsce zamieszkania.
CZYTASZ
Nieznane zagrożenie.
RomansaPakując swoją ostatnią walizkę, zastanawiałam się, czy podjęłam prawidłową decyzję. Nie, żebym żałowała, ale może działałam zbyt pochopnie. Dałam się zastraszyć, a może wcale nie groziło mi tak wielkie niebezpieczeństwo, jak mówili rodzice. Do tej p...