CORINNE
Rozmowa kwalifikacyjna w WhiteStudio przebiegła pomyślnie, jednak nadal czekałam na telefon z terminem rozpoczęcia mojej pracy. Cieszyłam się, że z kilkunastu osób, które również starały dostać do firmy, dano szansę akurat mnie. Jeszcze udowodnię, że szefostwo podjęło dobrą decyzję. Będę się starać, bo bardzo zależało mi na tej pracy. Poza tym mogłam się wiele nauczyć od Pana White. Nie miałam okazji go jeszcze poznać, ponieważ nie pojawił się na spotkaniu, na którym poznałby kandydatów. Widocznie miał ciekawsze zajęcia i liczył, że jego współpracownicy dokonają dobrego wyboru. Byłam nastawiona na miłą atmosferę w firmie, mimo tego, że większość pracowników to rodzina Pana White. Nie byłam pewna, czy przekazał już interes swojemu synowi. Niewiele znalazłam informacji na tej temat w Internecie.
Zdążyłam urządzić całe mieszkanie, z czego byłam zadowolona. Kilka dni wystarczyło, żeby było nie do poznania. Postawiłam na styl skandynawski. Starałam się, żeby poza bielą znalazło się wiele kremowych elementów. Uwielbiałam dodatki, przez co obawiałam się, że moja kuchnia niedługo stanie się graciarnią. Kupowałam wiele rzeczy, których nie używałam, ale pasowały mi do wystroju danego pomieszczenia. Postaram się pozbyć niepotrzebnych rzeczy, jeśli będzie ich zbyt wiele. Jedynie kanapa w salonie została w kolorze szarym, bo nadal pasowała do reszty. Za to szklany stolik wymieniłam od razu. Nie dość, że był zbyt wielki, to zastanawiałam się, kiedy na niego wpadnę i narobię szkód. Zdarzało mi się nieostrożnie chodzić po domu. Lepiej, żebym nie miała w pobliżu żadnych delikatnych przedmiotów.
Minął tydzień, a ja zaczynałam mieć wrażenie, że w WhiteStudio o mnie zapomnieli. Czyżby okazało się, że wybrali kogoś innego? Tylko myślałam, że poinformują mnie o tym, żebym nie czekała w nieskończoność. Tym bardziej że zrezygnowałam z innych rozmów o pracę, gdy zostałam przyjęta. Może nie powinnam. Miałabym jakieś wyjście awaryjne. Szkoda, że nie pomyślałam o tym wcześniej. Nie wiedziałam, czy powinnam się przypomnieć, czy cierpliwie czekać. A może lepiej będzie, jeśli wezmę się za szukanie nowej pracy? Tak na wszelki wypadek. Chyba zaczynało mi odbijać od samotnego siedzenia w domu. Poza kilkoma wyjściami do sklepu meblowego nie miałam styczności z nikim. Nie przeszkadzało mi, to gdy byłam zajęta remontem mieszkania, ale teraz już nie miałam, co ze sobą zrobić.
Pół dnia spędziłam na chodzeniu po okolicy w celu rozeznania. Wiedziałam już, gdzie były najważniejsze sklepy, z których korzystałam już od kilku dni. Sprawy w urzędzie też udało mi się załatwić zadziwiająco szybko. Zastanawiałam się, czy powinnam od razu zaopatrzyć w jakiś samochód, ale poczekam jeszcze z tą decyzją. Do tej pory korzystałam z usług kierowcy rodziców. Nie lubiłam sama przemieszczać się autem po mieście, ale to chyba było spowodowane tym, że nie czułam się bezpiecznie.
– Cześć, Corinne. Jak sobie radzisz?
Miło było w końcu z kimś porozmawiać. Mama dzwoniła, co kilka dni, żeby upewnić się, że nic złego mi się nie działo. Nieważne ile razu bym ją zapewniała, że wszystko było w porządku, nie wydawała się przekonana. Czyżby liczyła na to, że sobie nie poradzę? Co by zrobiła? Nie mogła zostawić swojej pracy, obowiązków, żeby być tutaj ze mną, chociaż pewnie bardzo by chciała. Nie byłam już małą dziewczynką, o którą ciągle musiała się bać. Radziłam sobie. Dzięki pomocy finansowej rodziców mogłabym siedzieć w domu miesiącami. Tylko, co wtedy miałabym robić? Zanudziłabym się. Podczas studiów, gdy nie zawsze mogłam wychodzić z domu, musiałam mieć jakieś zajęcie, żeby nie zwariować. Ashley z Parkerem nie zawsze mogli mi towarzyszyć. Właśnie wtedy zajmowałam się projektowaniem pomieszczeń. Przemeblowałam kilka pomieszczeń w posiadłości rodziców, a gdy to było dla mnie za mało, zajęłam się aranżacją ogrodu, na który moja mama nie miała czasu. Nie musiała, mieliśmy, przecież ogrodnika, który o to dbał.
CZYTASZ
Nieznane zagrożenie.
RomansaPakując swoją ostatnią walizkę, zastanawiałam się, czy podjęłam prawidłową decyzję. Nie, żebym żałowała, ale może działałam zbyt pochopnie. Dałam się zastraszyć, a może wcale nie groziło mi tak wielkie niebezpieczeństwo, jak mówili rodzice. Do tej p...