Pogodziłem się z Corinne. Nawet nie wiedziałem, czy naszą małą sprzeczkę można było nazwać kłótnią. Miałem nadzieję, że dziewczyna była pewna już, że niczego nie oczekiwałem. Miałem plany na swoje życie, ale zamierzałem je omawiać z Corinne. Każde z nas powinno iść na kompromisy, ale nie chciałbym, żeby czuła się do czegoś zmuszona. Tym bardziej, jeśli chodziło o dziecko. To ważna decyzja, którą musieliśmy podjąć razem.
Myślałem, że pozbyłem się Chloe ze swojego życia na dobre. Niestety pojawiła się w firmie, bo koniecznie musiała ze mną porozmawiać. Katie próbowała zbyć ją kilka razy, ale kobieta była uparta. Pozwoliłem ją umówić na spotkanie. Jedna jedyna okazja do rozmowy. Nic więcej ode mnie nie dostanie. Domyśliłem się, o co chodziło. Kilka dni temu dzwonił do mnie potencjalny pracodawca Chloe, żebym coś mu o niej powiedział. Miałem ochotę go do niej zniechęcić od razu. Jednak wymigałem się pracą i poprosiłem o telefon w innym terminie. Najwyraźniej to znaczyło, że z niej zrezygnował. Trudno. Nie bardzo mnie to obchodziło. Musiała poszukać sobie innej pracy, ale nie mogłem jej zagwarantować, że będę w stanie powiedzieć, coś dobrego jej kolejnemu potencjalnemu pracodawcy. Lepiej, żeby wiedział, z kim miał odczynienia. Była dobrym architektem, ale też świetną manipulantką. Szef powinien to wiedzieć od razu.
– Czego chcesz? - Uniosłem wzrok, żeby na nią spojrzeć.
Jak zawsze miała na sobie strój, który nie pasował do tego miejsca. Zbyt krótka spódnica, na którą wiele razu przymykałem oko, gdy bzykaliśmy się w przerwach od pracy i dekolt, z którego prawie wylewały się piersi. Czemu podczas jej pracy w WhiteStudio ani razu nie pomyślałem, że była wulgarna? Może dlatego, że udawało jej się pozyskać dla nas wielu klientów. Nie mogłem uwierzyć, jaki byłem naiwny przez kilka lat trwania naszego związku. Gdyby lepiej się kryła, nadal tkwiłbym w tej chorej relacji.
– Próbujesz niszczyć mi życie.
Chyba sobie ze mnie żartowała. W tym przypadku to ona robiła wszystko, żeby skłócić mnie z bratem, chociaż do tego niewiele brakowało. Doskonale radziliśmy sobie bez jej mieszania. Nie rozumiałem, czemu uwzięła się, żeby mnie zranić. Nie zrobiłem nic złego. Kochałem ją. Jako jedyny dałem jej szansę na rozwój kariery, który powoli marnowała. Jeśli dalej będzie mieszać w mojej rodzinie, to zniszczy wszystko, na co pracowała przez kilka lat, ale widocznie to było dla niej bez znaczenia.
– Ja? - Spojrzałem na nią zdziwiony.
– Dzwonili do ciebie. - Nachyliła się nad biurkiem. – Co im nagadałeś? Byłam dobrym pracownikiem.
Owszem, ale to nie wystarczyło, żebym ją wychwalał. Obecnie robiła wszystko, żebym myślał o niej jak najgorzej. Nie zamierzałem ręczyć za Chloe. Nie nadszarpię własnej reputacji dla jej dobra. Nie była tego warta. Musiała sobie radzić sama. Chyba to umiała, skoro zaryzykowała nasz związek dla obcego faceta. Została z niczym, bo podejrzewałem, że pieniądze z naszego projektu powoli się kończyły, dlatego tak bardzo zależało jej na znalezieniu pracy.
– Zniszczyłaś małżeństwo mojego brata. Twój brak pracy to nic w porównaniu do tego.
Zamierzałem się na niej odegrać za te wszystkie lata, kiedy miała mnie za naiwniaka. Zarabiałem, żeby ona mogła realizować się zawodowo i nie martwić o brak pieniędzy. Jeździliśmy na zagraniczne wycieczki, które głównie mnie nudziły. Zazwyczaj spędzaliśmy czas tak, jak chciała Chloe. Niewiele miałem do powiedzenia na ten temat. Dlatego pod koniec naszego związku wolałem spędzać czas w pracy.
– Przecież wróciła do niego. - Przewróciła oczami. – Tylko ty robisz z tego problem.
Nie wiedziałem, że nadal ze sobą rozmawiali, bo niby skąd wiedziałaby, że pogodził się z żoną. Richard wkurzył mnie jeszcze bardziej niż do tej pory. Uwierzyłem mu! Powiedziałem Sofii, że nie zrobiłby nic więcej poza pocałowaniem Chloe, ale to kłamstwo. Zaryzykowałem swoją przyjaźń dla tego dupka. Do tego nadal nic nie rozumiał. Właśnie dlatego nie potrafiłem cieszyć się na wieść o jego kolejnym dziecku.

CZYTASZ
Nieznane zagrożenie.
RomancePakując swoją ostatnią walizkę, zastanawiałam się, czy podjęłam prawidłową decyzję. Nie, żebym żałowała, ale może działałam zbyt pochopnie. Dałam się zastraszyć, a może wcale nie groziło mi tak wielkie niebezpieczeństwo, jak mówili rodzice. Do tej p...