Pracowałam w WhiteStudio od miesiąca. Były gorsze dni, kiedy miałam wszystkiego dość, ale wiedziałam, że to chwilowe. Musiałam się przemęczyć, jeśli chciałam coś osiągnąć. Mój wysiłek się opłaci. Nie obyło się bez kilku sprzeczek z Alexem. Spędzaliśmy razem prawie całe dnie, co czasami mnie rozpraszało. Nie chciałam godzić się na każdy jego pomysł. Nie obchodziło go, co miałam do powiedzenia. Skoro zaprosił mnie do współpracy, to myślałam, że będzie brał pod uwagę moje zdanie. Wolałabym pracować w swoim pokoju niż z Alexem, ale on wolał mieć mnie cały czas pod ręką. Musiałam uzbroić się w cierpliwość, żeby go nie znienawidzić. Miał szczęście, że był przystojny i miły w większości czasu. Inaczej nie wiedziałam, jakbym zniosła pracę z nim.
Dzisiaj miałam poznać Aidena, który zajmował się dopilnowaniem, żeby dokumentacja w firmie była uzupełniona. Tak przynajmniej powiedział White, gdy o to zapytałam. Chłopak podczas rozmowy kwalifikacyjnej zamienił ze mną kilka zdań. Wydawał się zdystansowany, ale w mailu sprawił wrażenie miłego. Zapytał nawet, czy wszystko zrozumiałam, bo gdyby nie, czekał na pytania. Od tamtego czasu nie mieliśmy okazji się zobaczyć.
– To mój przyjaciel – przedstawił go Alex. – Aiden wkrótce będzie należał do rodziny.
No tego się nie spodziewałam. Chociaż opowiadał, że jedna z jego sióstr niedługo wyjdzie za mąż. Podejrzewałam, że chodziło o Lea, ale nie wpadłabym na to, że była w związku z przyjacielem brata. Teraz zrozumiałam, czemu tak często wydzwaniała do biura. Pewnie chciała przypilnować swojego faceta albo wkurzyć Alexa, bo czasami widziałam, jak się denerwował, rozmawiając z nią. Poza tym rodzina White miała ze sobą bardzo dobry kontakt. Dzieci za jakiś czas odziedziczą biznes ojca. Może wtedy siostry Alexa wrócą do Auckland na stałe. Rodzina na pewno byłaby zadowolona. Na razie dziewczyny zajmowały się dokształcaniem w branży. Miały jeszcze sporo czasu, bo Pan White nie zamierzał zbyt szybko odejść na emeryturę. Za bardzo lubił swoją pracę, żeby z niej zrezygnować dla siedzenia w domu. Tym bardziej że nie miał wnuków, które mógłby bawić.
– Miło cię poznać. - Wyciągnęłam w jego stronę dłoń.
– Ciebie też. - Uśmiechnął się i ją uścisnął.
Nie wiedziałam, co chcieli mi powiedzieć. Czyżbym zapomniała uzupełnić jakieś dokumenty? Wydawało mi się, że wypisywałam wszystko, co przynosiła Katie od razu. Niewiele rzeczy mogłam odkładać na później, ale nie lubiłam mieć zaległości. Poza tym trafiły mi się dwa zlecenia na urządzenie pokoi dla jakiegoś stałego klienta. Nie musiałam się z nim spotykać. Wystarczyły moje projekty, które przekazała mu sekretarka.
– Do czego jestem wam potrzebna? - Spojrzałam na Alexa.
Na moje słowa wybuchnęli śmiechem. W ogóle nie rozumiałam dlaczego. Przecież nie powiedziałam nic złego ani śmiesznego. Widocznie chłopaki mieli dziwne poczucie humoru, do którego powinnam się przyzwyczaić. Jednak nie zamierzałam przez to za każdym razem zastanawiać się, czy nie rozbawi ich to, co powiedziałam. Jak mnie wkurzą, zwrócę im uwagę.
– Musimy ustalić plan pracy – odezwał się szef. – Szkic galerii jest już gotowy, ale musimy skonsultować go z inwestorem.
White ciężko pracował, żeby wszystko było gotowe na czas. Pewnie dlatego tak bardzo się denerwował, gdy coś mu nie szło. Zresztą sam szkic niewiele znaczył. Pozwoli nam jedynie ruszyć z dalszą pracą pod warunkiem, że klient zaakceptuje naszą propozycję. Będziemy musieli nanieść wszystkie propozycje i uwagi na projekt. Zajmę się planowaniem dekoracji wnętrz, co zapoczątkuje moją współpracę z kolejnymi ludźmi w firmie. Pewnie będę wtedy mniej czasu spędzać z szefem. Dalszą realizacją budowy galerii zajmą się inni, a tata Alexa będzie to nadzorować. Nie wiedziałam ilu ludzi tak naprawdę będzie zaangażowanych w projekt, ale na pewno każdy w WhiteStudio będzie miał przy nim zajęcie.

CZYTASZ
Nieznane zagrożenie.
RomancePakując swoją ostatnią walizkę, zastanawiałam się, czy podjęłam prawidłową decyzję. Nie, żebym żałowała, ale może działałam zbyt pochopnie. Dałam się zastraszyć, a może wcale nie groziło mi tak wielkie niebezpieczeństwo, jak mówili rodzice. Do tej p...