Nie sądziłam, że wkroczymy z Alexem na ten temat już teraz. Wcale nie wiedziałam, jak miałby wyglądać dzień naszego ślubu. Nie miałam zbyt wielu oczekiwań. Biała suknia, najbliższa rodzina i piękna sala weselna. Huczna impreza nie sprawi, że Alex pokocha mnie bardziej. Nie chciałam, żeby zrobiono z naszego ślubu pokaz. Podobała mi się uroczystość Lea i Aidena. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby nasze wesele wyglądało podobnie.
– Masz jakieś specjalne życzenia? - Alex się do mnie uśmiechnął.
– Raczej nie.
– Raczej? - Uniósł brew.
Nie byłam pewna, jak White wyobrażał sobie dzień naszego ślub, ale nie należałam do tych kobiet, które tego dnia chciały pokazać wszystkim, że były najważniejsza. Bardziej niż pokazanie się wśród obcych ludzi, którzy gadaliby o naszym przyjęciu latami, zależało mi na tym, żeby mój przyszły mąż wiedział, jak bardzo go kochałam. Tylko dlatego chciałam wyjść za Alexa.
– Chcę tylko suknię Księżniczki. - Zaśmiałam się. – Bez korony.
Kiedyś za dzieciaka powiedziałam o tym rodzicom. Wtedy uznali to za zabawne. Dzisiaj pewnie by mnie wyśmiali i wybili ten pomysł z głowy. Przecież chodziło o to, żebym czuła się dobrze tego jednego najważniejszego dnia w swoim życiu. A tak poważnie to chciałabym, żeby moja suknia ślubna była skromna. I w porównaniu do siostry Alexa wolałam uniknąć świecidełek. Lepiej, żeby moja kreacja była gładka. Mogłam zgodzić się na rozkloszowany dół i górę bez ramiączek, ale w kwestii wzoru nie zmienię zdania.
– Zamiast niej welon.
– Może być. - Wtuliłam się w niego.
– A miejsce?
Szczerze, liczyłam na propozycję White. Znałam tylko restauracje, do których zabierał mnie od dawna, ale żadna nie nadawała się na nasze przyjęcie weselne. Głównie, dlatego że były zbyt małe, żeby pomieścić rodzinę Alexa i na pewno nie spodobałyby się jego mamie. Wolałam nie podpaść przyszłej teściowej. Lepiej, jeśli będę żyła z nią w zgodzie. Unikniemy dzięki temu niepotrzebnych nieporozumień.
– Nie znam zbyt dobrze Auckland.
– Może sala bankietowa u Larsona? - Uśmiechnął się. – Byłby zadowolony, że skorzystaliśmy z jego usług.
Larson jakiś czas temu był klientem WhiteStudio. Bardzo fajny facet. Polubiłam go, mimo że widzieliśmy się tylko raz. Mój narzeczony zajmował się projektowaniem jego domu weselnego oraz sali bankietowej za miastem. Nie widziałam jej jeszcze, nie miałabym nic przeciwko, żeby wyprawić u niego naszą uroczystość. Chętnie mogłabym pojechać z Alexem zobaczyć jego dzieło. Nie zawsze miałam okazję podziwiać pracę White na żywo.
– Może.
– Corinne – zaśmiał się – wykaż trochę więcej zainteresowania.
Chciałabym, ale White doskonale wiedział, że na razie okoliczności nie były najlepsze. Nie wiedziałam, kiedy miałaby się odbyć nasza uroczystość. Nie ukrywałam, że chciałabym poczekać ze ślubem, aż odnajdziemy Carlę, chociaż to mogło trwać latami. Jednak jeśli okaże się, że była jakaś szansa na odnalezienie jej, nie odpuszczę. Moja siostra musiała wrócić do rodziny.
– Może zaczniemy od listy gości? - Spojrzałam na niego.
Nie wiedziałam, czy moi dziadkowie dadzą radę przyjechać na ślub i czy w ogóle by chcieli. Babcia była schorowana, a dziadek od trzech lat przebywał w ośrodku dla starców. Jego żona nie była już w stanie się nim opiekować. Sama potrzebowała pomocy. Oczywiście nie od moich rodziców. Z nimi nie chcieli mieć nic wspólnego albo oni nie zamierzali kontaktować się z moimi dziadkami. Szkoda, że w tym wszystkim nie pomyśleli o mnie. Nikt nawet nie zapytał, czy chciałabym mieć z nimi kontakt. Nawet nie wiedziałam, gdzie dokładnie przebywali. Ciekawe, czy rodzice znali ich nowy adres i czy by mu go podali.

CZYTASZ
Nieznane zagrożenie.
RomancePakując swoją ostatnią walizkę, zastanawiałam się, czy podjęłam prawidłową decyzję. Nie, żebym żałowała, ale może działałam zbyt pochopnie. Dałam się zastraszyć, a może wcale nie groziło mi tak wielkie niebezpieczeństwo, jak mówili rodzice. Do tej p...