Bardzo ucieszyłam się na tygodniowy pobyt w Nowym Jorku. Rodzice już od rana byli przygotowani na mój przyjazd. Chcieli, żebym czuła się bezpieczna, gdy dotrę na miejsce. Mama dzwoniła kilka razy, żeby upewnić się, że nie zmieniłam planów. Nie było takiej opcji. Byłam przygotowana. Mogłam nawet wyjść pół godziny wcześniej z pracy, żeby się nie spóźnić na samolot. Na szczęście Alex nie upierał się, żeby mnie odwieźć i nie przełożył spotkania z klientem. Bardzo dobrze zrobił. Wystarczyło nam wczorajsze pożegnanie i to, że przyjechaliśmy razem do firmy.
Lot odbył się bez żadnych problemu i równo o drugiej wysiadłam z samolotu. Odebrałam swój bagaż i ruszyłam w stronę wyjścia, gdzie mieli na mnie czekać rodzice. Taką przynajmniej miałam nadzieję. Rozglądałam się dookoła w calu zlokalizowania ochroniarzy, ale nie zauważyłam żadnego. Jeśli tata zatrudnił kogoś nowego to i tak bym nie rozpoznała. Na szczęście w końcu ujrzałam znajomą twarz.
– Mamo. - Wtuliłam się w nią od razu, gdy stanęła przede mną.
Nie spodziewałam się, że przyjedzie po mnie na lotnisko. Miała dziś dużo pracy, o czym mnie uprzedziła wcześniej, ale widocznie nie tyle, żeby zostawić mnie tutaj samą. Była w stanie przełożyć swoje spotkania z klientami, żeby mnie odebrać. Doceniałam to bardzo. Zastanawiałam się, czy tata też przyjechał. Ostatnio napisał, że postara się, żebyśmy spotkali się chwilę po moim przylocie. Miałam nadzieję, że oznaczało to, że przyjedzie odebrać mnie z lotniska. Właśnie dlatego spodziewałam się tutaj jego, a nie mamy, ale i tak byłam zadowolona, że chociaż jedno z rodziców mnie przywitało.
– Gdzie tata? - Rozglądałam się, licząc, że jednak kręcił się w poszukiwaniu mnie.
Oby okazało się, że będzie miał dla mnie dzisiaj czas. Na jutro zamierzałam umówić się z przyjacielem i spróbować skontaktować z Ashley. Chciałam wiedzieć, czemu dziewczyna nie mogła się ze mną spotkać. Skoro nie miała ochoty, mogła mi to od razu powiedzieć, a nie się wykręcać. Robiła to od dawna, przez co nie rozmawiałyśmy. Tak jakby odcięła się ode mnie w chwili, gdy wyjechałam, bo nie mogła dłużej czerpać korzyści ze znajomości ze mną.
– W Sądzie. - Spojrzała na mnie. – Mam cię tam zabrać.
Czyli jednak znajdzie dla mnie trochę czasu. Od razu ucieszyłam się na to spotkanie. Wiedziałam, że rodzice nie zawsze mogli pozwolić sobie na wolne, dlatego doceniałam każdą chwilę, którą mi poświęcili. Tym bardziej że od mojego wyjazdu do Auckland nie mieliśmy okazji się zobaczyć. W pierwszym miesiącu po przeprowadzce było mi ciężko, bo wcześniej miałam rodziców obok w każdej chwili. Musiałam zacząć radzić sobie sama, ale to nie znaczyło, że nie potrzebowałam czasami ich pomocy.
Mama przyjechała oczywiście w towarzystwie ochroniarza, którego nie lubiłam od zawsze. Miałam wrażenie, że zbyt często się przy nas kręcił. Wolałam innych, którzy nie byli tak nachalni, jak on. Jednak mojej rodzicielce wcale nie przeszkadzało jego obecność. Czasami chodzili razem na kawę, co wydawało mi się bardzo nieprofesjonalne. Tata nie przyjaźnił się z ochroniarzami.
– Witaj. - Uśmiechnął się do mnie.
– Cześć.
Po rozprawie taty, rodzice zabrali mnie na obiad do ich ulubionej restauracji. Pytali o moje plany na pobyt w Nowym Jorku. Miałam nadzieję, że spotkam się z przyjaciółmi. Ashley niestety ani trochę nie była zainteresowana moim przyjazdem. Wolała zająć się innymi rzeczami. Parker do tej pory nie odpisał na moją wiadomość, którą wysłałam mu po wylądowaniu. Szkoda, ale liczyłam, że jeszcze to zrobi. W sumie to mogłabym go odwiedzić, zamiast czekać na jakąś reakcję z jego strony.
– Jak ci się tam pracuje? – spytał tata.
– Dobrze. - Uśmiechnęłam się. – Dużo obowiązków, ale jest super. Lubię swoją pracę.
CZYTASZ
Nieznane zagrożenie.
RomancePakując swoją ostatnią walizkę, zastanawiałam się, czy podjęłam prawidłową decyzję. Nie, żebym żałowała, ale może działałam zbyt pochopnie. Dałam się zastraszyć, a może wcale nie groziło mi tak wielkie niebezpieczeństwo, jak mówili rodzice. Do tej p...