10.

435 21 0
                                    

ALEX


Godzinę temu Corinne pojechała na pierwsze spotkanie z Harrisonem. Nie mogłem być tam z nią, ponieważ byłem umówiony gdzie indziej i nie spodziewałem się, że wrócę, zanim ona wyjdzie z firmy. Miałem nadzieję, że sobie poradzi. Kilka razy powtarzałem jej, jak ważnym był klientem. Czasami miałem wrażenie, że denerwowało ją moja gadanie. Nie chciałem wywierać na niej żadnej presji. Powinienem ją uprzedzić, żeby nie uległa urokowi Harrisona. Z tego, co wiedziałem, lubił uganiać się za młodymi kobietami. Jego obecna partnerka była w wieku Lea, a on był facetem po czterdziestce, czyli był o połowę od niej starszy. Rozumiałem różnice wieku, ale ta dziewczyna równie dobrze mogłaby być jego córką, którą może już miał.

– Nie wiem, czy da sobie radę – odezwałem się, gdy Aiden pojawił się w moim gabinecie.

– Czemu?

– Wiesz, jaki jest Harrison. - Założyłem ręce za głowę. – Lubi małolaty.

– Martwisz się o projekt czy o nią? - Przyglądał mi się dokładnie.

O jedno i drugie. Harrison był dla nas ważnym klientem. Chloe na pewno by sobie poradziła. Była bezwzględna w kontaktach z klientami. Potrafiła okręcić ich sobie wokół palca. Zapewne wiele razy wykorzystywała do tego swoją urodę. Corinne wydawała się zbyt miła, chociaż czasami pokazywała pazurki. Jednak to za mało, żebym przestał się martwić. Bałem się, że ustąpi Harrisonowi w każdej kwestii. Tak samo, jak obawiałem się, że da mu się zaprosić na jakiś prywatne spotkania, co w ogóle nie powinno mieć miejsca. Jednak był człowiekiem, który się tym nie przejmował. Nie był zagrożeniem, ale nie chciałbym, żeby Corinne pomyślała, że celowo wpakowaliśmy ją w spotkania z nim, licząc, że zrobi coś więcej, by go zadowolić. Nie musiała robić nic, co wykraczałoby poza zakres jej obowiązków. Nikt w firmie tego od niej nie oczekiwał.

– I jedno i drugie.

– Chloe często wrzucałeś w paszczę lwa i stała się drapieżnikiem.

Po czasie doszedłem do wniosku, że mojej byłej dziewczynie bardzo podobały się spotkania z klientami. Zwłaszcza z tymi, na których naiwności mogła wiele skorzystać. Chloe lubiła być adorowana przez mężczyzn w każdym wieku. Na początku naszej znajomości wcale mi to nie przeszkadzało. Nie robiła nic złego. Poza tym na spotkaniach i mnie zdarzało flirtować się z klientkami. Poza tym nie pakowałem się w żadne głębsze relacje.

– I zdradliwą suką. - Spojrzałem na niego.

– O tym nie zapomniałem, ale Corinne nie jest twoją dziewczyną, więc nie masz się co martwić.

Jasne, że nie była moją dziewczyną, ale to nie znaczyło, że nie przejmowałem się nią. Spędzaliśmy razem większość czasu w firmie i zdążyłem ją polubić. Po zakończeniu projektu na pewno znalazłbym dla niej miejsce w WhiteStudio. Nie mogliśmy sobie pozwolić na utratę dobrego pracownika, a Corinne takim była. Nawet jeśli wiele razy narzekała na dress code, potrafiła się do niego stosować i nie miałem się do czego przyczepić. Fajnie, że zrozumiała, że szpilki nie musiały być nieodłącznym elementem jej stroju. Zastanawiałem się, czemu kobiety w biurze uważały, że powinny nosić je non stop. Mogły mieć buty na wysokim obcasie tylko podczas spotkań z klientami.

– Zależy mi na dobrym pracowniku.

Postanowiłem zaczekać na relację McKenzie ze spotkania. Odbyłem krótką rozmowę ze swoją sekretarką. Czasami dowiadywałem się ciekawych rzeczy z jej życia, ale też o tym, co gadali ludzi w biurze. Nie przeszkadzało mi, że dzieliła się ze mną informacjami na temat tego, co robiła poza pracą. Starałem się mieć z nią dobry kontakt, dzięki czemu utwierdzałem się w przekonaniu, że była odpowiednią osobą na stanowisku mojej sekretarki. Musiałem starać się, żeby nie zrezygnowała z pracy dla mnie.

Nieznane zagrożenie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz