14.

367 25 0
                                    

ALEX


Przyjechałem do domu brata, żeby zabrać jego córkę do WhiteStudio. Nie uważałem tego za dobry pomysł, ale Sofia nalegała, żebym ich chociaż odwiedził. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że to podstęp. Jednak chętnie korzystałem z okazji spotkań się z przyjaciółką pod nieobecność jej męża. Mnie przynajmniej można było ufać. Nigdy nie poderwałbym partnerki Richarda.

– Obiecaj, że nie będziesz rozrabiała. - Spojrzałem na bratanicę, która stanęła przede mną gotowa prosić kolejny raz, żebym zabrał ją ze sobą do pracy.

Od kilku dni dziewczynka truła mi, żeby zabrał ją do firmy i pokazał, czym się zajmowałem. Wydzwaniała kilka razy dziennie, żebym przypadkiem nie zapomniał, że bardzo jej na tym zależało. Nie rozumiałem, czemu nie poprosiła o to swojego ojca. Na pewno zabrałby ją jeszcze tego samego dnia do WhiteStudio. Lubił sprawiać radość swojej córeczce. Odmawiałem May tyle razy, że zainterweniowała Sofia. Jej nie umiałem odmówić. Nie chciałem, żeby się na mnie zdenerwowała. Byłem w stanie zrobić dla tej kobiety wiele, jeszcze zanim poznała mojego brata. Przyjaźniliśmy się, więc nie widziałem w tym nic złego.

– Nie jestem już dzieckiem – oburzyła się dziewczynka.

Nie? A tak właśnie mi się wydawało. Powinna jak najdłużej cieszyć się ze swojego wieku. W byciu dorosłym nie było nic fajnego. Oczywiście był plusy, jak to, że nikt nam już niczego nie zakazywał, ale musieliśmy sami ogarniać wiele spraw. Wolałem, jak rodzice martwili się, za co utrzymają dom i czy będą mieli pracę, żeby zapewnić przyszłość mnie i rodzeństwu. Miałem to szczęście, że w mojej rodzinie niczego nie brakowało, ale niektórzy musieli radzić sobie sami. Poza tym od dorosłych wymagało się pewnych zachowań, które nie zawsze mi się podobały.

– Alex, zobacz, że przestrzega nawet twojego dress code. - Zaśmiała się bratowa.

To prawda. May mimo jedenastu lat wiedziała, jak się ubrać w zależności od sytuacji. W WhiteStudio panował rygorystyczny dress code. Faceci nigdy nie mieli problemu z garniturem. Kobiety zaś musiały przywyknąć do białych koszul i spódnic za kolano lub czarnej sukienki o tej samej długości. Wiele razy musiałem zwracać uwagę nowym pracownicom, dla których nie do pojęcia było, że nie tolerowałem krótkich spódnic i głębokich dekoltów. Nie w miejscu pracy. Musiały wyglądać elegancko, ale nie wulgarnie. Chcieliśmy utrzymać firmę na wysokim poziomie, a nieodpowiedni strój pracownic mógłby sprawić, że stracilibyśmy szacunek i ludzie przestaliby traktować nas poważnie. Dress code wprowadził mój ojciec, a ja zamierzałem to kontynuować, bo uważałem za ważne odpowiedni strój w miejscu pracy.

May miała na sobie białą koszulę na krótki rękaw, czarną spódnicę o idealnej długości i żakiet w dłoniach, chociaż wcale nie musiała go mieć. Była bratanicą szefa, która przyjdzie tam w odwiedziny, a nie do pracy. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby miała na sobie rzeczy, które nosiła na co dzień. Miała czuć się swobodnie. Jednak wydawało mi się, że młoda chciała mi się przypodobać i sprawić, że na pewno zabiorę ją ze sobą do WhiteStudio. Nie rozumiałem, czemu tak bardzo jej na tym zależało.

– Właśnie. - Spojrzała na mnie. – Mama zabroniła mi założyć szpilki, więc musisz mi to wybaczyć.

Nie rozumiałem, czemu uznały, że buty na obcasie były obowiązkiem. Nie miałbym nic przeciwko innemu obuwiu pod warunkiem, że nie byłyby to klapki, trampki ani adidasy. Widocznie kobiety uważały, że płaskie buty nie wyglądały elegancko, ale niektóre z nich posiadały na co dzień parę ładnych sandałek, na które nawet nie zwróciłbym uwagi w firmie. Poza tym w biurze mogły chodzić w niskich butach, a szpilki zostawić na spotkania z ważnymi klientami.

Nieznane zagrożenie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz