Alex przed chwilą pojawił się w moim gabinecie, żeby przejrzeć dokumenty. Zapewne chciał sprawdzić, czy wyrobię się ze wszystkim na czas. Nie musiał się martwić. Miałam pod kontrolą cały projekt. W następnym tygodniu czekało nas ostatnie spotkanie z Harrisonem. Miałam nadzieję, że nie będzie robił żadnych problemów. White nie pozwolił mi się spotkać z nim samej, więc był niezadowolony.
– Masz ochotę na spacer? - Szef spojrzał na mnie, gdy podpisywałam ostatnią stronę zlecenia.
Właśnie kończyłam uzupełnianie dokumentacji związanej z projektem dla Harrisona, którą do końca dnia musiałam dostarczyć Aidenowi. Miałam nadzieję, że nasz klient naprawdę był zadowolony. Zrobiłam wszystko zgodnie z jego uwagami, chociaż nie do wszystkich pomysłów byłam przekonana. Wolałam jednak nie przesadzać i dyskretnie sugerowałam swoje zmiany. Niektóre udało mi się przepchnąć inne nie.
– Jasne. - Uśmiechnęłam się, zerkając na Alexa.
Chętnie się gdzieś przejdę i oderwę od myśli o pracy. Odkąd tata przyjechał do Auckland, więcej czasu spędzałam w jego towarzystwie. Ze swoim facetem widywałam się wieczorami i czasami zostawałam u niego na noc. Brakowało mi naszych kolacji na mieście. Miałam nadzieję, że za kilka tygodni do nich wrócimy. Poza tym zamierzałam jeszcze oficjalnie zapoznać Alexa ze swoim tatą. Nie wiedziałam, czemu tyle z tym zwlekałam. Chciałam, żeby White sam zaproponował, kiedy miał czas.
– Długo pracujesz w branży?
Często wypytywałam o coś Alexa. Chciałam go lepiej poznać. Zazwyczaj starałam się nie wypytywać o pracę, bo nie lubił o niej gadać po godzinach. Wiedziałam już, że za jakiś czas on i jego rodzeństwo odziedziczą firmę po ojcu, ale chciałam dowiedzieć się, czy od zawsze o tym marzył. Może miał inne plany na swoją przyszłość, ale rodzice nalegali, żeby podjął pracę w WhiteStudio. Nie wszystkie dzieci chciały iść w ślady swoich rodziców. Byłam na to najlepszym przykładem. Nie chciałam mieć nic wspólnego z sądem i reprezentowaniem przestępców. Czasami wątpiłam, czy mama została prawnikiem po to, żeby bronić ludzi, którzy zostali oskarżeni niesłusznie. Obserwowałam, jak przez kilka lat stawała po stronie bandytów, byle tylko mieć pieniądze na wygodne życie. To ją zgubiło. Obawiałam się, że to głównie przez nią nie mogłam czuć się bezpiecznie.
– Mam wrażenie, że od zawsze. - Uśmiechnął się. – Siedziałem w firmie jako dzieciak.
– Rozumiem cię. Też czasami pomagałam mamie w kancelarii.
Gdy byłam młodsza, siedziałam tam i układałam jej dokumenty. Miałam okazję zobaczyć, jak mama pracowała i przeczytać pozwy, które przygotowywała. Zdarzało mi się również umówić jej kilku klientów. Wtedy uważałam swoją pomoc za zabawę. Później zastępowałam sekretarkę mamy, ale nigdy nie chciałam zostać prawnikiem. Nie, gdy dowiedziałam się, że w tej pracy będę zmuszona reprezentować również przestępców.
– Co robi?
– Jest prawniczką.
Myślałam, że już to wiedział. Przecież miał wgląd do moich akt osobowych, które zgromadzono w kadrach podczas mojego procesu rekrutacyjnego. Wydawało mi się, że White z ciekawości sprawdzi, z jakiej rodziny pochodziłam. Na pewno zrobił to w momencie, gdy wspomniałam mu po raz pierwszy o niebezpieczeństwie, które groziło mi w Nowym Jorku. Zapewne chciał się dowiedzieć dlaczego. Niestety w moich dokumentach nie znajdzie nic ciekawego. Gdybym wiedziała coś więcej, podzieliłabym się tymi informacjami z Alexem. Nie chciałam nic przed nim ukrywać.
– To wiem. - Zaśmiał się. – Zastanawiam się, co sprawiło, że nie chciałaś z nią pracować? – Przyglądał mi się dokładnie.
Przez jej szemrane interesy, w które wciągnęła mojego ojca i ludzi, którzy byli dla mnie zagrożeniem. Nie chciałam mieć z tym nic wspólnego. Jednak na razie nie zamierzałam mówić o tym Alexowi. Tutaj nic mi nie groziło. Nie chciałam, żeby zaczął się o mnie martwić albo odciął się ode mnie, bo stwarzałam zagrożenie dla jego rodziny oraz firmy. Miałam nadzieję, że nie. Nie chciałam narażać rodziny White. Odsunęłabym się od nich, gdyby okazało się, że coś mogło im grozić przeze mnie.

CZYTASZ
Nieznane zagrożenie.
Roman d'amourPakując swoją ostatnią walizkę, zastanawiałam się, czy podjęłam prawidłową decyzję. Nie, żebym żałowała, ale może działałam zbyt pochopnie. Dałam się zastraszyć, a może wcale nie groziło mi tak wielkie niebezpieczeństwo, jak mówili rodzice. Do tej p...