CORINNE
Alex postanowił zabrać mnie na jakąś wycieczkę. Uznał, że skoro mieliśmy trochę wolnego czasu, mogliśmy wykorzystać go na relaks, bo za kilka tygodni dostaniemy kolejne ważne zlecenie, które uziemi nas na pół roku. Już nie mogłam się doczekać. Lubiłam swoją pracę. Miałam jednak nadzieję, że nowy klient będzie nieco milszy niż Harrison, którego momentami miałam już dość. Jego seksistowskie żarty przestały mnie bawić.
– Nie musimy nigdzie jechać. - Spojrzałam na swojego faceta.
Nie miałabym nic przeciwko, gdybyśmy zostali w mieście. Przecież tutaj też mogliśmy znaleźć miejsce, gdzie mogliśmy odpocząć. Jednak perspektywa wyrwania się na kilka dni była kusząca. Podobało mi się, że Alex chciał pokazać mi trochę swojego kraju. Wcześniej nie miałam okazji podróżować. Czasami tego żałowałam, ale nie zrobiłam nic, żeby to zmienić. Dostosowałam się do rodziców, dopóki nie wpadłam na pomysł z przeprowadzką.
– Jasne, że nie – uśmiechnął się – zasłużyliśmy na odpoczynek. Przy mnie nic mi nie grozi.
Nie bałam się o swoje bezpieczeństwo, dopóki byłam z dala Nowego Jorku. Wmówiłam sobie, że tylko tam coś mi groziło. Rodzice sprawili, że w to uwierzyłam. W innym przypadku moja przeprowadzka do Auckland nic by nie zmieniła. Chciałam wierzyć, że tutaj ludzie, z którymi moi rodzice robili interesy, nie mogli mnie znaleźć. Poza tym, komu chciałoby się śledzić czyjąś dorosłą córkę, żeby ją skrzywdzić. Podejrzewałam, że po moim wyjeździe matka nie miała problemu, żeby w spokoju prowadzić swoje podejrzane interesy.
– Zgoda. - Objęłam go w pasie, unosząc głowę, żeby na niego spojrzeć. – Co wymyśliłeś? Gdzie mnie zabierasz?
Byłam ciekawa, co wymyślił Alex. Chciałabym, żeby pokazał mi jakieś ciekawe miejsca w Nowej Zelandii, do których będziemy mogli wracać. Moglibyśmy zdobyć dobre wspomnienia. Kiedyś będziemy mogli opowiadać swoim dzieciom miłosne historyjki. Chciałabym, żeby wiedziały, że ich rodzice byli szczęśliwi. Dobrze, że mieliśmy jeszcze kilka lat, żeby nacieszyć się sobą, zanim zdecydujemy się założyć rodzinę.
– Masz jakieś wymagania?
– Żadnych.
– Więc niespodzianka. - Pocałował mnie. – Musimy się zbierać.
Na szybko spakowałam kilka rzeczy. Postawiłam na klasyczne ubrania, które mogłam łączyć ze wszystkim. Jeśli czegoś zabraknie, dokupię na miejscu. Gdyby White wcześniej dał mi jakąś wskazówkę, wiedziałabym jakich ciuchów potrzebowałam. Przed południem udało nam się wyjechać na lotnisko. Oznaczało to, że do wieczora spokojnie dotrzemy na miejsce. Podróż minęła nam spokojnie i nawet na chwilę nie zorientowałam się, gdzie lecieliśmy. W pewnym momencie byłam tak zmęczona, że zasnęłam z głową na ramieniu swojego faceta. Na szczęście nie miał nic przeciwko, ponieważ pozwolił mi spać do samego lądowania. Dzięki temu będę wypoczęta i może zakończymy dzień seksem. Nie miałabym nic przeciwko i White pewnie też nie.
– Grecja? - Spojrzałam na Alexa, gdy wysiedliśmy z samolotu.
Nie spodziewałam się tego. Myślałam, że zostaniemy w kraju. I skąd wiedział, że chciałam tutaj przylecieć? Kiedyś marzyła mi się wycieczka tu, ale rodzice nigdy nie znaleźli czasu, żeby wyjechać na wakacje poza Stany Zjednoczone i to na nie dłużej niż tydzień. Podejrzewałam, że White rozmawiał z moim ojcem i wiedział, że bardzo chciałam odwiedzić Grecję. Będę musiała mu podziękować po powrocie.
– Aha. - Objął mnie w talii. – Ale mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.
Co on wymyślił? Nie potrzebowałam niczego. Wystarczyła mi obecność mojego faceta. Czułam się doskonale w towarzystwie Alexa. Cieszyłam się, że go poznałam. Mimo że był moim szefem, staraliśmy się oddzielać pracę od życia prywatnego. Musieliśmy, bo inaczej cały czas żyłabym z myślą, że moje osiągnięcia były zasługą kogoś innego. Sama chciałam zapracować na swoje nazwisko. Doceniałam każdą pomoc, ale to nie znaczyło, że nie musiałam już nic robić. Nie związałam się z Alexem dla korzyści. W ogóle o tym nie myślałam. Zakochałam się.

CZYTASZ
Nieznane zagrożenie.
RomancePakując swoją ostatnią walizkę, zastanawiałam się, czy podjęłam prawidłową decyzję. Nie, żebym żałowała, ale może działałam zbyt pochopnie. Dałam się zastraszyć, a może wcale nie groziło mi tak wielkie niebezpieczeństwo, jak mówili rodzice. Do tej p...