Kolejne sny nie dawały mi spokoju. Nie rozumiałam ich. Tym razem śniło mi się jakieś miejsce w Auckland, które postanowiłam odnaleźć, którego w ogóle nie znałam. Musiałam, bo inaczej by mnie to męczyło. Wsiadłam w taksówkę z samego rana. Niestety nie dowiedziałam się niczego nowego. Alex nie był zadowolony z mojego pomysłu. Nie rozumiał mojego zachowania.
– Nie rozumiem, po co musiałaś tam iść? - Stanął przede mną zdenerwowany.
Nie powinnam wyjść z domu bez słowa, ale nie chciałam go budzić. Myślałam, że zdążę wrócić, zanim mój facet wstanie i nie musiałabym mu nic tłumaczyć. Po drodze zrobiłabym jakieś zakupy i White nie wiedziałaby nic o moim głupim pomyśle. Niestety mój plan się nie udał i byłam pewna, że Alex nie da sobie wcisnąć kłamstwa. Miałam być z nim szczera.
– Znalazłam coś.
– Co?
Od kilku dni miewałam dziwne sny. Nie pierwszy raz, ale te były bardzo realne. Nie mogłam ich zignorować. Była w nich dziewczyna mniej więcej w moim wieku, która ciągnęła mnie w nieznane miejsce. Wydawało mi się, że je znałam, chociaż to niemożliwe. Nie mieszkałam w Auckland zbyt długo. Nadal nie znałam wszystkich miejsc w okolicy, a to wydawało się oddalone o pięć kilometrów od domu Alexa. Miałam wrażenie, że sytuacja ze snu mogła zdarzyć się naprawdę. Przecież przez to odnalazłam Carlę. Może sny były znakiem, że mogłam ją spotkać w mieście, chociaż wróciła do Kalifornii. Może postanowiła wrócić albo ja byłam naiwna.
Alexa zaczęły denerwować moje wariactwa, więc nic mu nie mówiłam od razu, przez co wkurzał się na mnie jeszcze bardziej. Postanowiłam sama odnaleźć park, który wydawał mi się znajomy. Gdy tam pojechałam, był identyczny z tym ze snów. Nie rozumiałam, co to znaczyło, ale miałam nadzieję, że w końcu zasnę spokojnie. Nie znalazłam nic, ale zaspokoiłam swoją ciekawość.
– To miejsce. - Spojrzałam na niego.
– Ze snu?
Czasami opowiadałam mu o swoich snach. Ostatnio również zapytałam o park. Alex od razu skojarzył, które to miejsce. Po odnalezieniu Carli moje sny nieco się zmieniły. Była w nich starsza dziewczyna podobna do mnie. Tak bardzo, że przez chwilę wierzyłam, że to ja. Gdybym nie to, że poznałam siostrę, nawet przez moment nie myślałabym, że chodziło o nią. Właśnie dlatego musiałam sprawdzić tamto miejsce.
– To wariactwo. - Kręcił głową – Narażasz się dla głupiego snu.
– Może to coś znaczy.
Byłam naiwna, ale nie mogłam zignorować żadnego znaku. Wcześniej okazało się, że mój sen się sprawdził. Dobrze, że część o porwaniu i torturowaniu dziewczynki nie okazała się prawdą. Z tego, co wiedziałam moja siostra, miała dobre życie i ludzi, którzy wychowywali ją jak własną córkę. Nie wyglądała, jakby w jej życiu działo się coś złego. Miałam nadzieję, że powiedziałaby mi prawdę. Znalazłabym sposób, żeby ludzie odpowiedzialni za jej krzywdę trafili do więzienia.
– Corinne – spojrzał na mnie – jak przyśni się kosmos, co zrobisz?
Zdenerwował mnie. Nie byłam idiotką. Miałam nadzieję, że on jedyny mnie zrozumie. Znał doskonale moją historię. Rozmawiał z moim ojcem. Jeśli nie zamierzał mnie wspierać, mógł sobie odpuścić kpiny. Widocznie zależało mu, żebyśmy się pokłócili. Wystarczyło powiedzieć, a bez tego dałabym mu spokój i czułabym się mniej zraniona niż teraz.
– Odwal się. - Próbowałam go wyminąć, ale złapał mnie za ramiona.
– Martwię się o ciebie.
– To przestań. Rodzice robili to całe moje życie.
– I to cię denerwuje?
Nie, wcale. Nie rozumiał, jak to było wychowywać się, będąc odizolowanym od rówieśników. W porównaniu do mnie Alex mógł spotykać się z każdym, kiedy chciał i gdzie chciał. Wyjeżdżał ze znajomymi na wakacje, a ja musiałam pocieszyć się imprezami organizowanymi w moim domu pod opieką ochroniarzy zatrudnionych przez rodziców, którzy wiedzieli prawie wszystko o moim zachowaniu. Poza tym straciłam możliwość wychowywania się z siostrą. Tego nie będę w stanie wybaczyć rodzicom nigdy.

CZYTASZ
Nieznane zagrożenie.
RomancePakując swoją ostatnią walizkę, zastanawiałam się, czy podjęłam prawidłową decyzję. Nie, żebym żałowała, ale może działałam zbyt pochopnie. Dałam się zastraszyć, a może wcale nie groziło mi tak wielkie niebezpieczeństwo, jak mówili rodzice. Do tej p...