Sofia bardzo chciała się dzisiaj ze mną spotkać. Zastanawiałem się, o co jej chodziło. Czyżby znowu pokłóciła się z Richardem? Miałem nadzieję, że nie. Mój brat bez tego bywał nieznośny. Na szczęście nie miałem żadnego zaplanowanego spotkania, dlatego mogłem pojechać do przyjaciółki od razu, z nadzieją, że nic się nie stało. Gdy dotarłem do domu brata, zastałem Sofię zadowoloną w salonie. Nie rozumiałem, czemu musiałem pilnie przyjechać, żebyśmy mogli porozmawiać.
– Chciałaś mi coś powiedzieć. - Spojrzałem na nią.
Niedawno odpuściła mężowi. Richard chyba w końcu odpokutował swoją zdradę. Cieszyłem się ze względu na ich córkę. Nie mogła patrzeć, jak jej rodzice ciągle się kłócili. Poza tym wiedziałem, że Sofia nie chciała pogonić tego dupka. Była w stanie wiele mu wybaczyć. Oby kiedyś nie okazało się, że nadużył tego zaufania, bo musiałbym go pobić. Nie pozwoliłbym krzywdzić Sofii. Nie zasłużyła na to.
– Tak. - Uśmiechnęła się, kładąc dłoń na swoim brzuchu. – Zostaniesz wujkiem, Alex.
Tego się nie spodziewałem. Nie zareagowałem, jak za pierwszym razem, gdy dowiedziałem się o jej ciąży. Wtedy byłem przerażony. Chyba, dlatego że przez chwilę myślałem, że to moje dziecko, mimo że nie było na to szans. Nie spałem z Sofią poza naszym pierwszym razem, jeszcze zanim poznała Richarda. Byliśmy ciekawskimi nastolatkami i chcieliśmy dowiedzieć się, o co chodziło w tym seksie, o którym inni ciągle gadali. Nie było idealnie. Wręcz zawstydzająco. Woleliśmy do tego nie wracać. Może właśnie dlatego nie byliśmy teraz razem. Oboje obawialiśmy się, że nasz seks zawsze by tak wyglądał. Dlatego pozwoliłem bratu uganiać się za Sofią, chociaż coś jeszcze do niej czułem. Nie podejrzewałem, że ona i Richard doczekają się drugiego dziecka. Z tego, co wiedziałem wcześniej, mieli z tym problem, a chcieli, żeby ich pociechy urodziły się co najmniej trzy lata po sobie. Niestety się nie udało, więc uznałem, że odpuścili.
– Żartujesz sobie ze mnie?
Jeszcze niedawno nie chciała rozmawiać ze swoim mężem. Minął ponad miesiąc, a ona nie tylko mu wybaczyła, ale pozwoliła sobie zrobić dziecko. Nie mogłem w to uwierzyć. Chociaż powinienem się cieszyć. Przecież była szczęśliwa. Jednak zabolało mnie, że mojemu bratu kolejny raz coś się udało, a ja zaczynałem kolejny związek, nie mając pewności, co będzie za kilka lat. Też chciałem się w końcu ustatkować i założyć rodzinę.
– Nie. - Zaśmiała się, łapiąc mnie za ramię. – Nie sądziłam, że jeszcze zostanę matką, ale udało się i bardzo mnie to cieszy. May przyda się rodzeństwo.
Nie byłbym tego taki pewien. Na pewno podobało jej się życie jedynaczki i to, że rodzice całą uwagę skupiali tylko na niej. Dwanaście lat to spora różnica wieku. A córka Sofii wkraczała w nastoletni okres buntu. Niektóre dziewczynki w jej wieku miały już własne dzieci. Nie to, żebym uważał, że ona miała iść w ich ślady, ale Richard będzie musiał pilnować córki, żeby nie zrobiła nic głupiego i nie zmarnowała sobie życia.
– Wie już?
– Jeszcze nie.
Nie rozumiałem. Myślałem, że jako pierwszy dowie się jej mąż i córka. To oni powinni usłyszeć o kolejnym członku w rodzinie. Już wyobrażałem sobie, jak za kilka dni mój brat zacznie panoszyć się po WhiteStudio, chwaląc się, że kolejny raz zostanie ojcem. Jakby wszystkich to interesowało. Ludzie w firmie nie zawsze skupiali się na sprawach prywatnych innych. Jednak podejrzewałem, że takie wieści ciekawiły każdego naszego pracownika.
– Więc czemu powiedziałaś mi? - Przyglądałem jej się dokładnie.
Wyglądała na szczęśliwą. Nawet bardzo. Nie chciałem niszczyć jej tej chwili. Doskonale wiedziałem, jak bardzo pragnęła drugiego dziecka. Powinienem się cieszyć, że byłem dla niej na tyle ważny, że to mnie chciała najpierw powiedzieć, o tym, że była w ciąży. Przecież mnie tym nie zraniła. Nie czułem do niej już nic więcej poza przyjaźnią. Układałem sobie życie z Corinne i byłem z tego zadowolony.

CZYTASZ
Nieznane zagrożenie.
RomancePakując swoją ostatnią walizkę, zastanawiałam się, czy podjęłam prawidłową decyzję. Nie, żebym żałowała, ale może działałam zbyt pochopnie. Dałam się zastraszyć, a może wcale nie groziło mi tak wielkie niebezpieczeństwo, jak mówili rodzice. Do tej p...