Rozdział 1

1.6K 110 56
                                    

Nigdy nie spodziewałam się, że statek obcej cywilizacji będzie tak wyglądał. W moich wyobrażeniach wyglądało to mniej więcej tak: w środku miało znajdować się jedno wielkie pomieszczenie, w którym stałaby ogromna maszyna, służąca do sterowania pojazdem. Obok miał wyświetlać się wielki hologram Ziemi. Wszystko powinno być w odcieniach szarości, a sam pokój, jeśli w ogóle można to pokojem nazwać, byłby zbudowany na kształt okręgu, bo przecież statek obcych miał mieć kształt spodka.

Jednak chyba naoglądałam się zbyt dużo filmów science-fiction, bo realia okazały się nieco inne...

Jak się okazało Nemezis wcale nie posiadał obłych kształtów, był skrajnie kanciasty i miał cały system korytarzy, w których zabłądzenie było na porządku dziennym. W ciszy patrzyłam na przód z przymrużonymi oczami, ciągle bedąc w szoku, że kosmici zdecydowali się pomalować część swojego statku na babskie kolory - różne odcienie fioletu.
Może na Cybertronie mają inny ranking kolorów?

-Żyjesz tam jeszcze?? Czy na serio zemdlałaś z wrażenia?- z ekraniku na desce rozdzielczej samochodu dało się słyszeć głos Barricadea.

-Żyję, żyję ale co to za życie- mruknęłam skonsternowana -Stresuję się.

Jak na razie wszystko szło po mojej myśli ale najtrudniejsza część była jeszcze przede mną...
Megatron oczywiście myśli, że nie jestem wtajemniczona w te całe transformerowe sprawy, więc razem z decepticonem stwierdziliśmy, że najlepiej będzie upozorować porwanie. Barricade miał udawać, że mnie uprowadził, na rozkaz lidera decepticonów. Tymczasem ja jako ofiara losu miałam w trakcie zemdleć z przerażenia. Żeby wyszło jeszcze bardziej realistycznie Cade miał się transformować do trybu robota dopiero przed samym Megatronem.

-Nie będzie aż tak źle- con najwyraźniej starał się mnie pocieszyć, jednak nie zdawał sobie chyba sprawy, że to co powiedział to zmodyfikowana wersja "będzie dobrze" - najgorszego pocieszenia.

- Mam nadzieję- szepnęłam pod nosem.

-Dobra, teraz już siedź cicho, bo zaraz będziemy.

Niechętnie zamknęłam oczy. Było to cholernie niekomfortowe, gdyż nie widziałam co dzieje się obok mnie, więc nie mogłam ocenić zagrożenia, jakie czyhało na mnie na statku obcych. Postanowiłam jednak zaufać decepticonowi, zresztą miałam do tego powody, w końcu niedawno po części uratował mi życie...

Poczułam, że się zatrzymaliśmy. Już nie było odwrotu. Psychicznie przygotowywałam się na transformacje decepticona, która mogła nadejść w każdej chwili. Tym razem naprawdę nie mogłam wydać z siebie żadnego pisku ani krzyku, inaczej plan trafi szlak.

Usłyszałam dziwny dźwięk, oznaczający pewnie otwarcie śluzy do jakiegoś pomieszczenia. Nagle siedzenie podskoczyło, a moje uszy przeszył charakterystyczny szczęk metalu. Mimo tego, że wiedziałam że to zaraz nastąpi, mimowolnie zacisnęłam mocniej powieki. Po chwili trzęsienia się, robienia salt i nie wiem czego, znalazłam się w ręce cona. Przekrzywiłam lekko głowę, jak na nieprzytomną osobę przystało, oczywiście mając cały czas zamknięte oczy. Byłam z siebie dumna, dumna że tego nie spieprzyłam.

-Przywiozłem węglowca, mój Panie...- rzekł po chwili Barricade, co oznaczało że Megatron pewnie stoi naprzeciwko -Żyje ale jest nieprzytomny...

Nastała chwila ciszy. Moje serce napierdzielało nienaturalnie szybko, gdy po chwili lider odezwał się niskim, zachrypniętym głosem.

-Obejdzie się bez tego cyrku, doskonale wiem że mnie słyszysz i że wiesz o naszym istnieniu już od dłuższego czasu...

Zanim nastanie noc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz