Rozdział 5

1.5K 89 184
                                    

Hej, hej, hej! Macie kolejny bardzo długi rozdzialik;D Tych górnych dopisków niezwiązanych z fabułą pewnie i tak nikt nie czyta, więc dziś nie będę się tu rozpisywać:')

___________________________________________

Znalazłam się w ręce dobrze znanego mi cona, po czym opuściliśmy pomieszczenie.
Barricade ruszył w stronę, gdzie powinien znajdować się Saundwave, by otworzyć most ziemny.

-Jak myślisz, dobrze zrobi...- urwałam nagle, gdyż z przeciwka zobaczyłam zbliżającego się robota, którego jeszcze chyba nie widziałam. Srebrny robot przystanął, po czym prychnął donośnie.

-A ty co tak bezproduktywnie łazisz? Może mam ci przydzielić parę dodatkowych zadań na zachętę?- zaśmiał się z pogardą. Barricade nawet nie zdążył odpowiedzieć, gdy ten znowu zaczął -A no przecież!- nowoprzybyły strzelił sobie ręką teatralnie facepalma -Zapomniałbym, Megatron każe ci ńańczyć węglowca...Takie to małe, że nawet go nie zauważyłem- prychnął lekceważąco.

Nieświadomie zacisnęłam pięści i spojrzałam na niego z nienawiścią.

-Ty za to lepiej zająłbyś się ćwiczeniem technik spierdalania, czyli tego co najlepiej ci w sytuacjach kryzysowych wychodzi!

Brawo Barriacade! Jestem dumna! Riposta na poziomie, trzeba przyznać.

Srebrny robot zacisnął pięści i warknął, podchodząc bliżej nas.

-Jak śmiesz zwracać się tak do komandora?!- prychnął nieprzyjemnie -Jestem na wyższym stanowisku kretynie!

-Jakoś słyszałem, że ostatnio nie radzisz sobie z pisaniem raportów, więc może przydałoby się wreszcie to stanowisko zmienić!- syknął Cade.

-Ty!- ryknął -A ty właśnie upadłeś tak nisko, bo to tobie Megatron każe nańczyć tak niski i nieinteligentny gatunek!

Przegiął.

-Ej ty! Jak się nazywasz?- krzyknęłam, by robot zwrócił na mnie uwagę.

Srebrny zmarszczył brwi, po czym popatrzył się w moją stronę z odrazą.

-Starascream! Ale ty masz się do mnie zwracać k o m a n d o r z e, słyszałeś ty tyy...gatunku podrzędny?!

-Starscream? Wspaniale! Zatem k o m a n d o r z e Starscreamie, byłbyś taki łaskaw i sprawdziłbyś, czy nie ma cię za drzwiami?- spytałam miło, starając się zachować spokojny ton, choć ręce mi się trzęsły.

Barriacade prychnął zduszonym śmiechem, a srebrny robot zaniemówił.
I dobrze, cisza jest zdecydowanie przyjemniejsza niż ten jego piskliwy głos.

-Co? Zawiesiłeś się?- nie mogłam powstrzymać się od dodatnia tego.

-...Ty durny węglowcu! Jesteś tak głupi, że swoją prymitywną organiczną imitacją procesora nie jesteś w stanie pojąć mojej potęgi! Jesteś zwyczajnie nieistotną, nieinteligentną i pokrzywdzoną przez los formą życia! Fakt że łazisz po tym samym statku co ja przyprawia mnie o obrzydzenie!- wyharczał wściekły.

-Zamknij się niepyt- zaczął Barriacade, lecz mu przerwałam.

- Nie! Czekaj!- krzyknęłam i obróciłam głowę w stronę srebrnego -Do kogo ty to wszystko niby mowiłeś?

-Phe! Jesteś zbyt durny, twój mózg nie nadąża nawet za tym co się wokół ciebie dzieje!

-Ale ty wiesz, że przez ten cały czas nie mówiłeś o mnie?

-Dlaczego niby?!

-Bo jestem dziewczyną! A żadnego człowieka płci męskiej tu nie widzę!

Robot po raz kolejny się zawiesił. I on śmie mówić, że to mój mózg nie nadąża za sytuacją!

Zanim nastanie noc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz