Rozdział 10

1.2K 94 51
                                    

Jest i kolejny rozdział!

Tak jak ostatnio mówiłam, aktualizacje będą się pojawiały w któryś dzień weekendu. Wtedy jest mi łatwiej wszystko ogarnąć, bo w piątki czasami się nie wyrabiam, a nie lubię pisać pod presją, tylko żeby skończyć rozdział, więc myślę, że dobrze wyszło^^
___________________________________________



Na ulicach wiało pustkami, w końcu był środek nocy. Con zaparkował niedaleko marketu, który był czynny przez całą dobę.

-Masz przy sobie ludzką walutę? Bo jeśli nie, inaczej to załatwimy- odparł spokojnie Barricade.

-Boże, nie!- krzyknęłam natychmiast -Nawet nie myśl o demolowaniu sklepu! Jest noc, kasjerzy i tak są zmęczeni i tylko brakuje im w budynku wielkiego robota! I tak: mam ze sobą kasę- rzekłam, wychodząc z auta -I jeszcze jedno, weź włącz ten chologram, czy co ty tam masz, żeby nikt się nie przyczepił.

-A tylko by spróbował- prychnął con.

-Barricade...- westchnęłam, załamana.

-No już! Dobra- dał za wygraną, a po chwili za kierownicą pojawił się chologram jakiegoś człowieka.

Ruszyłam w stronę drzwi, wchodząc do marketu. Od razu poczułam na sobie wzrok kasjerki, która była zapewne zdziwiona, że ktokolwiek przychodzi tu o tej porze.

Kluczowe pytanie: co może mi się przydać do przeżycia na statku obcych? Zaśmiałam się w myślach, bo dalej to wszystko brzmiało jak dobry żart. Ale priorytetem było kupienie zapasów jedzenia. Wzięłam koszyk i podeszłam do półek, chwytając dwie paczki chrupek kukurydzianych. Przydadzą się. Potem dołożyłam pięć bułek, kilka jabłek, jakieś batony. Ale na samych bułkach raczej nie wyżyję... Przemieściłam się w stronę kolejnego działu i zobaczyłam coś, co zdecydowanie mnie w chwili obecnej ratowało. Gotowe obiady! Cudownie! Wybrałam kilka z nich, po czym poszłam dalej.

Podeszłam do regału z napojami i wzięłam dwie duże zgrzewki wody oraz kubek kawy. Dobra, tyle powinno wystarczyć. Następnie przeszłam do innego działu i włożyłam do koszyka jakąś najtańszą karimatę i koc. Będę przemiło zaskoczona jeśli starczy mi na to wszystko hajsu...

Niepewnie podeszłam do kasy, wykładając wszystkie zakupy na taśmę. Nie miałam pojęcia, ile pieniędzy miałam na karcie, więc tak naprawdę miałam zwyczajnie nadzieję, że jakimś cudem mi starczy. Jednak, jak to mówią, nadzieja matką głupich.

-...Brakuje czterech dolarów- ciszę przerwała kasjerka.

No i tego właśnie się obawiałam. A było tak blisko! Chcąc nie chcąc odłożyłam moje ukochane chrupki i jedną zgrzewkę wody tak, by wszystko się zgadzało. Wrzuciłam wszystkie rzeczy do torby i skierowałam się w stronę łazienki.

Stanęłam przed lustrem, przepłukując twarz wodą. Nie no... to się nie uda! Nie ma szans! Jak oni to sobie wyobrażali? Gdzie ja miałam niby spać?? Albo ważniejsze pytanie: czy na statku obcych w ogóle był jakiś odpowiednik toalety?!

-Ja pierdole...- wetchnęłam, załamana.

Po chwili skorzystałam jeszcze z toalety i biorąc torby wyszłam na zewnątrz. Otworzyłam drzwi, szybko wsiadając do auta.

-Co tak dłu...- zaczął, lecz stety niestety, jak zwykle mu przerwałam.

-To się nie uda- mruknęłam, przygnębiona.

- Na Primusa, czy ty kiedykolwiek przestaniesz jęczeć?!- westchnął przeciągle con.

-Co? Wcale nie jęczę!- oburzyłam się -Po prostu taka prawda.

Zanim nastanie noc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz