Witam, witam! Pamiętacie mnie jeszcze?
Mam nadzieję, że tak, bo po ponad dwu miesięcznej przerwie macie kontynuację!
*biolchemmatowe
Ogólnie chemia i matma jest sztos, ale biola to killer☠
Zatem oto macie powód ultrasuperhiperdługiego braku aktywności. Nie mam pojęcia kiedy uda mi się napisać kolejny, ale pamiętajcie, że książki nie porzucę!!!
Miłej nocy/dnia i wszystkiego dobrego kochani!
________________________________________________________________________________________
Dwa słowa. Splot kilkunastu liter, który może wewnętrznie zabić, albo przywrócić życie. Wehikuł. Wehikuł czasu. Zawiesiłam się. W mojej głowie chaotycznie pojawiało się coraz więcej pytań i myśli tak, że nie potrafiłam się skupić. Czemu dopiero teraz o tym mówił? Czemu dopiero teraz chciał go użyć? Czy zadziała? Czy to kuriozum jest w ogóle możliwe?! Barricade nie żył. Nie było go już na tym świecie. Gdzie był? I czy w ogóle gdzieś był? Czy życie po śmierci faktycznie istnieje skoro to tylko ludzkie wyobrażenie odejścia?
-...Jak?- tylko to byłam w stanie powiedzieć na głos.
-Jest szansa, że może się udać. Myślę, że ta odpowiedź ci wystarczy.
Zerwałam się na równe nogi, patrząc na niego, jakby był nienormalny.
-Wystarczy?! Co to znaczy? Wchodzisz tu i nagle mówisz o urządzeniu, które nie powinno w zasadzie istnieć i twierdzisz, że zdanie "może się uda" mi wystarczy? Co jest kurwa?!- wrzasnęłam sfrustrowana.
-Uspokój się! Przypominam ci, że rozmawiasz z LORDEM Decepticonów! Sytuacja, która miała miejsce nic tutaj nie zmienia...!- warknął, lecz po chwili dało się słyszeć ciche uderzenie.
Rzucony adidas odbił się od jego klatki piersiowej, spadając zaraz potem na ziemię.
-JAK ŚMIESZ TAK IGNOROWAĆ ŚMIERĆ NIEWINNYCH?!- ryknęłam, ściągając drugiego buta i z całej siły ponownie rzucając w robota -Nawet cię to nie wzruszyło! Wiesz co?!- spytałam, zaciskając pięści -Nie obchodzi mnie, co mi zrobisz, gdy to powiem, ale jesteś zasranym egoistą! Z wywalonym poza skalę ego! Oczekujesz do sieb...-przerwałam na chwilę, gdyż wkurwiony decepticon chwycił mnie, ściskając w rękę, przybliżając do twarzy -...s-szachunhku, k-thóry ci się nhie na-hleży- wycharczałam.
-CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ?!- ryknął wściekły, jak nigdy -Myślisz, że pozwolę, by ludzki śmieć śmiał krzyczeć na mnie na moim własnym statku...?!
-Ale to ty umiesz tylko krzyczeć! Głównym środkiem rozmowy z tobą jest przemoc! A w rzeczywistości nie umiesz nawet pozbyć się durnego eksperymentu, który sam kazałeś stworzyć!- syknęłam, uderzając pięściami raz po raz w szpony, zaciskające się coraz mocniej na mojej talii.
CZYTASZ
Zanim nastanie noc
Science FictionJedna z wielu na pierwszy rzut oka identycznych prowincji w Stanach. Nic nadzwyczajnego - zwykła, spokojna i bezpieczna dziura. Powszechnie jednak wiadomo, że nic nie trwa wiecznie. Pewnego felernego dnia ktoś, a raczej coś, zaczyna masowo mordować...