Rozdział 19

2.7K 158 20
                                    


Alex spał na kanapie, a ja w swoim pokoju. Obudziłam się o czwartej rano, dzięki budzikowi, który nastawiłam poprzedniego dnia. Po cichutku wstałam i się ubrałam. Spodnie, bluzka i polar, a na nogi w miarę wysokie trampki.

Założyłam jeszcze pasek, za który udało mi się włożyć zakupiony wcześniej pistolet. Na paluszkach zeszłam na dół.
Chłopiec smacznie spał, więc położyłam na stoliku obok kartkę z napisem:

"Poszłam na chwilę do sklepu, jak wrócę, zrobię ci śniadanie"
                                                               

Wzięłam jeszcze latarkę i wyszłam na zewnątrz. Zamknęłam drzwi na klucz, po czym ruszyłam przed siebie. Na dworze była jeszcze szarówka, ale powoli robiło się jasno. Poszłam w stronę parku, dostrzegając że na końcu drogi znajdowała się studzienka. Przykucnęła i spojrzałam na właz.

Podważyłam go długim prętem, który zabrałam z domu. Tym razem byłam przygotowana. Zaczęłam podnosić kratkę i z trudem przesunęłam ją na bok, bo była naprawdę ciężka. Włączyłam latarkę i zaświeciłam do środka.

Typowe wejście do kanalizacji - stara, zardzewiała drabinka i wszędobylskie pajęczyny. Wzdrygnęłam się na myśl o liczbie pająków, które mogą tu pomieszkiwać. Nie miałam arachnofobii ale nie lubiłam też, gdy pająki były w bardzo małej odległości ode mnie.

Westchnęłam i chwyciłam latarkę w zęby, zaczynając schodzić na dół. Po chwili drabinka się skończyła, a ja zeskoczyłam na dół. Włożyłam telefon do tylnej kieszeni i spojrzałam przed siebie. Na moje nieszczęście nawet z latarką niewiele było widać. Powolnym krokiem poszłam przed siebie, bacznie obserwując każdy kąt. 

Po chwili miałam dziwne uczucie, jakby ktoś mnie obserwował. Nagle kątem oka zobaczyłam jakiś cień, lecz gdy skierowałam tam latarkę, niczego nie dostrzegłam. Z duszą na ramieniu szłam dalej. Po jakimś czasie postanowiłam, że chyba zacznę wracać, bo nic tutaj nie ma.
Szłam do przodu, aż poczułam, że nadepnęłam na jakiś przedmiot. Zaświeciłam tam latarką.

Mój telefon?

Zmarszczyłam brwi i dotknęłam kieszeni z tyłu, czując że jest pusta. Musiał mi wypaść po drodze. Podniosłam go i chciałam sprawdzić, która godzina.
Jeszcze dziwniejszy wydał mi się fakt, że jest wyłączony. Włączyłam go ponownie, wpisałam kod i spojrzałam na zegarek.
Było trochę po szóstej. Poszłam w stronę wyjścia. Pierdzielę, mam już tego wszystkiego dość.

Wyszłam po drabince i znowu byłam na powierzchni. Rozejrzałam się w okół, czy nikogo nie ma, bo dla osób trzecich mogłoby to wyglądać dość dziwnie. Jakaś randomowa dziewczyna wychodzi ze studzienki o szóstej rano. Niecodzienna sytuacja. Na szczęście jednak nikogo nie było. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu, a po drodze weszłam jeszcze do marketu. Zrobiłam potrzebne zakupy, które składały się głównie z jedzenia. Zanim doszłam do chaty była siódma dwadzieścia.

Stanęłam pod domem i wyjęłam klucze, żeby odkluczyć drzwi, lecz zaskoczona pojęłam, że są otwarte. Poddenerwowana nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.

-...Alex?- spytałam, lecz odpowiedziała mi cisza.

Skonsternowana rzuciłam torbę z zakupami i poszłam w stronę salonu.

-Ale... Aii!- wrzasnęłm, gdy niespodziewanie poczułam uścisk na ramieniu.

Jak poparzona odskoczyłam. Przede mną stał Dawid. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, chłopak chwycił mnie za nadgarstek i przybliżył do siebie.

-Co ty sobie wyobrażasz?!- ryknął wściekły.

-...Puść mnie!- odchrząknęłam.

-Przyprowadzasz do domu jakieś dziecko, wychodzisz w nocy, farbujesz włosy, chyba cię pogieło!- warknął, potrząsając moim ramieniem.

-Zachowałam się jak dorosła osoba! Gdybyś zobaczył małego bezbronnego chłopca, nie pomógłbyś?!- fuknęłam, próbując wyswobodzić rękę.

-Jak dorosła?! Zachowałaś się jak bezmyślny dzieciak! Dorosła osoba zadzwoniłaby na policję, a nie na własną rękę próbowała znaleźć jego matkę!

-Gdzie on teraz jest?

-Zawiozłem go na posterunek policji i oni zajmą się tą sprawą!- ryknął.

-Chciałam mu tylko pomóc!

-Adrianna weź ty się stuknij w łeb! Jesteś nieletnia! A teraz powiedz, gdzie byłaś!

-Nie twój interes!- odpowiedziałam, lecz Dawid stuknął moimi plecami o ścinę.

-Gadaj!

-Nie wiedziałam, że mam psychopatycznego brata!- warknęłam, lecz w tym momencie chwycił mnie za twarz.

-Gdzie byłaś?!

Zacisnęłam usta w wąską kreskę. Dawid znowu uderzył mną o ścianę.

-Rób tak dalej, to zgłoszę na policję, że mnie molestujesz.

-Gdzie ty byłaś?!

-...

-Okej, nie chcesz gadać?! Dobra nie ma problemu!- warknął i pociągnął mnie na górę, wpychając do pokoju.

Nim dobiegłam do drzwi, ten kretyn zdążył je zamknąć.

Niech to szlak!

                                                            

Zanim nastanie noc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz