Pojęcia nie mam ile dokładnie byłam nieprzytomna, ale gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam lekko świecące światło, padające z sufitu. Spróbowałam się poruszyć, lecz z przerażeniem pojęłam, że byłam przypięta do stołu. Zarówno nogi jak i ręce były przyciśnięte wielkimi klamrami do metalowego stołu, który był lekko pochylony do przodu. Rozejrzałam się dookoła, najwyraźniej było to jego nowe laboratorium.Z całej siły próbowałam otworzyć klamry, lecz te ani drgnęły. Zamiast tego odczuwałam coraz silniejszy ból w żołądku, spowodowany stresem. Rzesz kurwa, już po mnie.
W sali stały takie sama wielkie pojemniki z turkusową cieczą, lecz nie miałam pojęcia, co to za cholerstwo. Zaczynałam panikować.
Nagle dało się słyszeć skrzypnięcie drzwi. Wzdrygnęłam się, po czym zamarłam w bezruchu, wiedząc co to oznacza. Kilka sekund później w pomieszczeniu pojawiła się sylwetka humanoida.
Przeszedł mnie dreszcz, gdy jego czerwone oczy skierowały się na mnie.
Powolnym krokiem ruszył w moją stronę i stanął, przewiercając wzrokiem na wylot.-Gdzie jest Namezis?- rzekł bez ogródek zachrypniętym, mechanicznym głosem.
Popatrzyłam się na niego, jakby nie docierało do mnie co mówi. Nemezis? Co to w ogóle było?!
-Gdzie?- rzekł zniecierpliwiony.
-Nie wiem...- jęknęłam.
Bersh podszedł do mnie bliżej.
-Gdzie Barricade?
Kurwa mać i dziesięć innych przekleństw razem wziętych. Przecież nie znałam odpowiedzi na to pytanie! Bałam się, że jak już drugi raz stwierdzę, że czegoś nie wiem, to zaraz na mnie skoczy i zamorduje z zimną krwią lub pokroi żywcem.
-Nie wiem, gdzie teraz dokładnie jest- wymamrotałam, bacznie go obserwując.
-Jesteś pewna, człowieku?- spytał oschle i niespodziewanie chwycił mnie za ramię.
Przerażona zacisnęłam powieki, myśląc że teraz już nadszedł ten moment, gdy serio kopnę w kalendarz, jednak gdy nie poczułam bólu, otworzyłam oczy. Jego twarz zaczęła się zmieniać. Z odrazą patrzyłam, jak przeistacza się we mnie. Za moment stała przede mną moja bliźniaczka.
-Zobaczymy- rzekł identycznym głosem, co ja i wyszedł z sali, zamykając drzwi.
Co on chciał zrobić?? W tej chwili nie miałam bladego pojęcia, czym mógłby mnie zaszantażować i dlaczego upodobnił się do mnie. Zaczęłam się szarpać, szlochając jednocześnie z bezsilności.
Jeszcze bardziej wkurwiający był fakt, że na stole obok leżał mój telefon. Był tak blisko, zaledwie metr ode mnie, a ja nie mogłam dosięgnąć!Ah niech to wszystko szlak!
Jeśli nic nie zrobię, to mnie zabije i to z premedytacją. Powoli, tak bym cierpiała, by mógł się odpowiednio zemścić, w zasadzie nie wiem za co. Musiałam uciec za wszelką cenę.
Przymknęłam oczy i odliczyłam do trzech, po czym z całej siły zaczęłam napierać na metalowe obręcze.
-...Giaaaaah!- warknęłam, nieustannie próbując poluzować uścisk.
Po kilku sekundach jednak zaprzestałam, bo Iron Manem nie byłam, żeby poluzować tak ciężki sprzęt. Jakoś dzwnym trafem we wszystkich horrorach lub filmach akcji bohaterowie, będący w opresji, magicznie dostawali przypływu sił i bezproblemowo byli w stanie pokonać jakiekolwiek przeszkody.
Westchnęłam. Jeszcze raz... co miałam do stracenia?
Jednak po kilku nieudanych próbach, straciłam nadzieję. Wściekłość zamieniła się w rozpacz i uczucie bezsilności. Myśl, że telefon jest zaledwie metr ode mnie nie pomagała i nie dawała mi spokoju.
CZYTASZ
Zanim nastanie noc
Science FictionJedna z wielu na pierwszy rzut oka identycznych prowincji w Stanach. Nic nadzwyczajnego - zwykła, spokojna i bezpieczna dziura. Powszechnie jednak wiadomo, że nic nie trwa wiecznie. Pewnego felernego dnia ktoś, a raczej coś, zaczyna masowo mordować...