Rozdział 8

1.1K 100 47
                                    

Witam po raz kolejny!

I na początek chcę wam totalnie ale tak totalnie podziękować!

I na początek chcę wam totalnie ale tak totalnie podziękować!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Wow... Po prostu wow!!! Inaczej tego opisać nie mogę. 3 tysiące głosów jest niczym spełnienie marzeń❤

Żeby czytać tą książkę, nie musicie dawać gwiazdek, a mimo wszystko tyle z was to robi... Jesteście kochani!<3

________________________________________________________________________________________



Nie! Po prostu nie! Na to się nie pisałam!

Jak sparaliżowana stałam na środku drogi z przerażeniem patrząc na zbliżający się radiowóz.
Nosz kurwa! Dwójka zaciekłych wrogów na tej samej drodze, do tego jeden jedzie w stronę drugiego! To nie miało prawa się dobrze skończyć!

-Adrianna, wsiadaj!- ryknął Lennox, który chyba właśnie pojął, kto jedzie w naszą stronę.

-...To policja!- krzyknęłam, improwizując -Może mają coś ważnego do przekazania!

Nie zwracając uwagi na to, co krzyczy mężczyzna, szybkim krokiem ruszyłam w stronę zbliżającego się auta. Nagle jednak poczułam ucisk na ramieniu, a zaraz potem zatrzymała mnie Bethany.

-Bumblebee, teraz!- krzyknął Lennox, zbiegając na pobocze.

-CO?!- krzyknęłam przerażona, lecz nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, bo blondynka pociągnęła mnie za nadgarstek do przydrożnego rowu.

Zaskoczona potknęłam się o jakiś wystający kamień, zaliczając glebę. Nim zdążyłam się podnieść, usłyszałam charakterystyczny dźwięk.
Nie, nie, nie! Obróciłam się widząc żółto czarnego robota, stającego w pozycji bojowej. Autobot zmienił rękę w blaster, celując w stronę nadjeżdżającego radiowozu.

Zamarłam. Świetlisty pocisk wyleciał w powietrze, lecąc wprost na cona, który jednak gwałtownie zmienił tor jazdy. Barricade transformował, rzucając się w stronę autobota.

-Padnij!- krzyknął mężczyzna, kładąc się na ziemię, bo napierdalanka kilkumetrowych robotów nie uwzględniała zasad BHP.

Załamana patrzyłam, jak cybertrończycy wymierzają sobie kolejne ciosy. Było praktycznie totalnie ciemno, jedynym źródłem światła był tak w zasadzie księżyc. W chwili, w której Cade transformował, jego reflektory samochodowe zgasły, więc zapanował kompletny zmrok. Co chwili było tylko słychać zgrzyt metalu o metal, bo transformery w dalszym ciągu zaciekle walczyły. Co chwilę metal połyskiwał w świetle księżyca, jednak wszystko działo się tak szybko, że nie dało się rozpoznać, kto jest kim.

Nagle jeden z nich powalił drugiego. Zestresowana starałam się dostrzec, który to con. Nagle ciemności egipskie rozświetlił włączający się blaster. Barricade! To on wygrywał!

Zanim nastanie noc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz