Zaczęłam się rzucać, lecz wiadomo było że i tak nie puści. Jego ręka się wydłużyła, powędrowała w stronę telefonu i przyciągnęła go do siebie. Bersh zamachnął się i rzucił nim o ścianę. IPhone rozpadł się na części.
Nie zdążyłam zareagować, gdyż chwycił mnie za ramię i pociągnął w stronę korytarza. John siedział skulony oparty o ścinę, próbując nie zasypiać. Wiedziałam, że nie ma wiele czasu. Zaraz się wykrwawi.
Nagle Bersh popchnął mnie i chciał przypiąć do stołu, lecz udało mi się uskoczyć na bok. Rzuciłam się do drzwi i zamknęłam je. Znowu biegłam korytarzem. Bez celu. Tak naprawdę było to coś w rodzaju zabawy w kotka i myszkę. Właściwie to tylko chciałam opóźnić to, co nieuniknione.
Jednak miałam mały promyczek nadziei, że jakimś magicznym trafem zaraz pojawi się tu con i mnie uratuje. Ale w zasadzie... Po co miałby się fatygować, by ratować jakiegoś "węglowca"? Za pierwszym razem nie zabił mnie tylko dlatego, że potrzebował informacji. Zresztą... oni nienawidzą ludzi, o czym już się przekonałam.
Na korytarzu był właz, zamykający coś w rodzaju przedsionka, gdzie dalej ciągnął się korytarz.*** Nacisnęłam przycisk i zamknęłam go, po czym kolejny raz pobiegłam w stronę Johna. Po drodze sprawdzałam boczne drzwi, jednak wszystkie były zamknięte. W biegu nacisnęłam klamkę jeszcze jednych, spodziewając się, że tak jak wszystkie są zamknięte, lecz te się uchyliły.
Zajrzałam do środka.
Była tam wielka szklana komora z jakąś metalową rzeczą... lub istotą. Całość wypełniona była jakimś płynem. Ciekły metal, znajdujący się w skupisku, cetralnie w środku kapsuły, delikatnie falował, zmieniając kształty. Jeździłam wzrokiem po pokoju, lecz nie widziałam niczego, co mogłoby pomóc mi uciec.
Załamana pobiegłam do kolejnego przedsionka, w którym był John. Podbiegłam do niego, zamykając drzwi.
Chłopak od razu spojrzał na mnie.-Nie-emaa- jęknął.
-Czego nie ma?!
-Niehma...- wybełkotał tak, że trudno go było zrozumieć.
Chyba miał gorączkę i majaczył... Odsłoniłam lekko bluzę i spojrzałam na jego ranę na brzuchu. Jest źle.
Znowu dało się słyszeć kroki, a później szelest. Boże, czy naprawdę nie mógł sobie odpuścić?! Zobaczyłam coś w rodzaju metalowej pałki, leżącej pod stołem. Chwyciłam ją i zaczęłam rozgarniać srebrzystą ciecz, przepływającą pod drzwiami, na mniejsze skupiska, by zyskać czas. Gdy płynny metal zaczął oplatać pręt, który miałam w ręce, rzuciłam go w kąt pokoju.
Minęło kilka sekund, a przede mną znowu stanął Bersh. Cofnęłam się w głąb pokoju.
-Uciekaj ile chcesz, ja mam czas, którego ty za to nie masz. Nie wyjdziesz stąd żywa- warknął.
Już szedł w moją stronę, już nawet zmienił rękę w ten pieprzony szpikulec, lecz dało się słyszeć głośny huk nad bunkrem. Sufit lekko zadrżał. Serce zabiło mi mocniej. Czy to możliwe, że zdołał namierzyć sygnał mojego telefonu, zanim zadzwoniłam?
-Barri...!- chciałam krzyknąć, lecz Bersh w ułamku sekundy zacisnął rękę na moich ustach.
Nie mogłam już nic powiedzieć. W napięciu czekałam, co będzie dalej.
Bersh też nasłuchiwał w milczeniu, gdyż najwyraźniej się bał.Głośne kroki ustały. Humanoid spojrzał na mnie, gdy dało się słyszeć strzał. Był tak głośny, że byłam pewna, że to decepticon. Wściekły Bersh pchnął mnie na ścianę, a sam pobiegł w stronę kratki wentylacyjnej i z powrotem zmienił się w ciecz. Nie czekając wzięłam Johna pod ramię i jak najszybciej otworzyłam drzwi, idąc do wyjścia. Chłopak wlókł nogami, mamrocząc coś pod nosem.
-Zaraz będziemy na zewnątrz- szepnęłam, starając się przyspieszyć kroku.
Usłyszałam kolejne strzały. We włazie na zewnątrz była wypalona wielka dziura.
Pobiegłam tam, ciągnąć ledwo konaktującego Johna i wyszłam na świeże powietrze. Był wieczór, na dworze było ciemno. Obróciłam się i zobaczyłam sylwetkę Barricade'a strzelającego do Bersha. Niezauważalnie przeszłam razem z Johnem na drogę. Tak szybko jak tylko mogłam, prowadziłam go w stronę miasta. Było mi naprawdę ciężko. Miałam dosyć głęboką ranę na ramieniu, a praktycznie cały ciężar chłopaka spoczywał na moim drugim barku.
W tyle słychać było odgłosy strzałów.________________________________________________________________________________________
*** mniej więcej tak jak na zdjęciu rozdziału wyobrażałam sobie korytarz w bunkrze, tylko że na końcu i po bokach były drzwi. Wstawiłabym to zdjęcie tu, ale wattpad nie chce mi ładować zdjęć wklejonych do rozdziału.
CZYTASZ
Zanim nastanie noc
Science FictionJedna z wielu na pierwszy rzut oka identycznych prowincji w Stanach. Nic nadzwyczajnego - zwykła, spokojna i bezpieczna dziura. Powszechnie jednak wiadomo, że nic nie trwa wiecznie. Pewnego felernego dnia ktoś, a raczej coś, zaczyna masowo mordować...