Witam wszystkich w ten cudowny piątek! Mam nadzieję, że dzień minął wam równie dobrze, co mi... A na zakończenie dnia i początek weekendu macie kolejny rozdzialik<3
Jednak z góry mówię, że ten rozdział może wam się wydawać nieco dziwny, zresztą bez zbędnych spoilerów, sami ocenicie!
______________________________________
Powiedziałam, że poczułam się trochę gorzej, więc wróciłam do swojego pokoju, zamykając drzwi. Miałam mętlik w głowie. Ktoś musiał kłamać. Musiał. I choć to i tak jest nieprawdopodobne, wydaje mi się, że prędzej uwierzylabym, że to William niedopowiedział prawdy.
Wyciągnęłam telefon i napisałam do Barricade'a, by koło szesnastej podjechał tam gdzie zwykle, czyli do lasu. W między czasie pouczyłam się trochę historii bo nikt przecież nie zapewniał, że nie mogą mnie odpytywać z bieżących tematów.
Dzień dłużył się potwornie. Lennox już dawno pojechał, a ja w dalszym ciągu siedziałam w pokoju. Spojrzałam na telefon, dochodziło wpół do czwartej. Dobra, czas się zbierać. Wyszłam z pokoju i podeszłam w stronę blondynki, stojącej w kuchni.
- No i jak się czujesz?- zagadała, lustrując mnie wzrokiem.
- Dużo lepiej niż rano... Pójdę teraz na spacer- oznajmiłam, wkładając bluzę.
- Co ty masz z tymi spacerami?
- Niedawno odkryłam naprawdę świetne ścieżki w lesie. Muszę ci kiedyś pokazać!- uśmiechnęłam się, starając się żeby wyszło wiarygodnie.
-Jasne- rzekła klepiąc mnie po ramieniu - Tylko wróć przed zmrokiem.
Potaknęłam i wyszłam na zewnątrz, kierując się w stronę lasu. Minęłam kilka domów i ruszyłam naprzód, gdy usłyszałam znajomy głos.
-Hej!- krzyknął z oddali John, a ja obróciłam się i podeszłam do chłopaka.
-Hej hej- mruknęłam, uśmiechając się kącikiem ust.
-Drugi dzień szkoły, a ty już robić wagary. Baba z histy się trochę wkurwiła- rzekł, na co machnęłam ręką.
-Przejdzie jej- powiedziałam bagatelizująco, po czym ruszyłam do przodu -To ja spadam.
-Co?- spytał zdziwiony, zatrzymując mnie -Właśnie szedłem do ciebie, by pomóc ci z lekcjami!
-Oo dzięki, to bardzo miłe, ale średnio się dziś czuje, więc stwierdziłam, że pójdę na spacer.
-Kto normalny chodzi na spacery, gdy średnio się czuje?- spytał sceptycznie.
-Zatem jestem oryginalna!- zaśmiałam się, wymijając go -Serio nie mam teraz siły na naukę... Pójdę już.
John wzruszył ramionami, po czym ruszył w moją stronę.
-W takim razie pójdę z tobą- rzekł, doganiając mnie.
-Jooohn- mruknęłam błagalnie -Naprawdę bardzo cię lubię ale tym razem chciałabym iść sama- rzekłam smutno.
-Ah nie no, fajnie- burknął urażony.
- Nie zachowuje się jak dziecko!
- Nie no po prostu widzę, że próbujesz mnie spławić, zatem drogą wolna! Teraz sobie tam idź.
Poczułam ukłucie w klatce piersiowej, po czym spojrzałam się do tyłu. Moje sumienie tego nie wytrzyma...
-To nie tak...- westchnęłam z powrotem podchodząc do przyjaciela.
CZYTASZ
Zanim nastanie noc
Science FictionJedna z wielu na pierwszy rzut oka identycznych prowincji w Stanach. Nic nadzwyczajnego - zwykła, spokojna i bezpieczna dziura. Powszechnie jednak wiadomo, że nic nie trwa wiecznie. Pewnego felernego dnia ktoś, a raczej coś, zaczyna masowo mordować...