Heej!
Miałam naprawdę bardzo zabiegany tydzień, dlatego rozdział wchodzi tak późno. Ale cóż, lepiej późno niż wcale;)
I jeśli możecie i wam się chce, to doczytajcie do napisów końcowych, bo zamieściłam tam ważne info.
____________________________________________
Po jakiejś godzinie byłam już tak zmęczona, że jakoś udało mi się zasnąć. Wszystko było w porządku, do póki nie poczułam ukłucia w brzuchu. Gwałtownie wybudziłam się i zerwałam, próbując pojąć, kto lub co znowu chce mnie ukatrupić. Jednak w odpowiedzi zobaczyłam wiszący nade mną szpon, a zaraz obok czerwone optyki. Nie ma to jak porządna pobudka w formie dźgnięcia w brzuch.
-Aua! To bolało!- fuknęłam naburmuszona, na co con tylko wzruszył ramionami.
Nie no... kosmici powinni dostać jakiś poradnik w stylu "jak obudzić człowieka". Taki z serii "zrób to sam".
-Przeżyjesz- mruknął, po czym skierował w moją stronę wielki, kosmiczny tablet.
-Co to jest??- skrzywiłam się, bo obcy mieli chyba trzykrotnie większą skalę jasności w urządzeniach z ekranem.
Dopiero po chwili, gdy mój wzrok się przyzwyczaił, dostrzegłam obraz Newburg, po ulicach którego jeździły... autoboty.
-Co oni tam robią?- zdziwiłam się, nadal wgapiając w transmisję z kamer.
-To samo co my. Też chcą dowiedzieć się, co tam się odpierdala- wzruszył ramionami.
-Ej chwila... czy autoboty wiedzą o Bershu?- spytałam po chwili namysłu.
-Napewno wiedzą, że coś takiego istnieje i że to nasza zasługa, ale nie znają szczegółow.
-To... co teraz?
-Nie wiem, na razie idźmy do Megatrona, bo już wrócił.
-Ale najpierw pojedźmy na chwilę na jakąś stację paliw.
-Poo co?- wetchnął, zerkając na mnie kątem optyk.
-Potrzeby biologiczne! Jak masz mnie o to pytać za każdym razem, to sobie wygoogluj, ponoć macie dostęp do naszego Internetu. Nie mniej jednak nie zamierzam ci tego tłumaczyć.
-Dobra, nie wnikam- mruknął zrezygnowany, transformując w samochód -Załatwmy to szybko.
***
Po powrocie na Nemezis z Barricadem skontaktował się lider.
-Co to za kolejna sprawa niecierpiąca zwłoki?
-Pewnie znowu opierdol- wetchnął, idąc do sali głównej -Zresztą zaraz się przekonamy.
Con wszedł do środka, a moim oczom ukazał się niecodzienny widok - Lord decepticonów wcale nie darł się na swoją załogę, tylko z nimi normalnie rozmawiał. Przyłożyłam rękę do ust, kręcąc głową. Mój Boże, podmienili go.
Jednak tym razem nie była to rozmowa z Shockwavem, czy też jednostronna rozmowa z Soundwavem, tylko z nieznanymi mi robotami. Jeden z nich zdecydowanie wyróżniał się od wszystkich decepticonów. Miał krwistoczerwony lakier i białą twarz, można było przyznać, że wyglądał nawet ładnie. Jak na cybertrońską skalę "ładności". Drugi z kolei był zdecydowanie masywniej zbudowany, jego lakier był granatowy, a twarz ceglasto czerwona, no i co mnie zdziwiło, jego optyki nie były czerwone, tylko żółte.
-Kto to? Nie kojarzę ich- szepnęłam, unosząc brew.
-Laluś i demolka- rzekł cicho, na co się szczerze zaśmiałam -Ten czerwony to Knockout, drugi medyk decepticonów oprócz Shockwave'a, niebieski to Breakdown. Robi się nieciekawie, więc Megatron wezwał posiłki.
CZYTASZ
Zanim nastanie noc
Science FictionJedna z wielu na pierwszy rzut oka identycznych prowincji w Stanach. Nic nadzwyczajnego - zwykła, spokojna i bezpieczna dziura. Powszechnie jednak wiadomo, że nic nie trwa wiecznie. Pewnego felernego dnia ktoś, a raczej coś, zaczyna masowo mordować...