Rozdział 41

2K 136 34
                                    

Oh God...


Gdy to zobaczyłam nie mogłam uwierzyć...

#1 w transformers ...z ponad 600 opowiadań*-*

Wooooow

Kochani dziękuję wam z całego serca, że dalej głosujcie i czekacie na kolejne rozdziały książki♡

Jestem taka szczęśliwa!

____________________________________________

-To wy zestrzeliliście samolot. Decepticony go zestrzeliły- powiedziała łamiącym się głosem, po czym zakryła rękami twarz, starając się powstrzymać płacz.

Przez chwilę milczałem, myśląc. Nie pamiętałem, byśmy kiedykolwiek zestrzelili jakiś samolot węglowców.
Megatron nie byłby taki głupi, żeby narażać się ujawnieniem ludziom.
Zresztą, jak narazie wie o nas tylko wojsko i kilka cywilów. Może to jeszcze za czasów, gdy dowodził Starscream? Cóż, po nim spodziewałbym się takiej głupoty.

-Nie wiem co ci powiedzieć, ale mogę zapewnić, że dowiedziałem się o tym dopiero teraz- powiedziałem szczerze.

-A-ale na świecie latają dziennie miliony samolotów! Dlaczego akurat musiało trafić na tamten?!- zaszlochała, nie wiem czy bardziej rozżalona, czy wkurwiona.

-...Przypadek. Po prostu miałaś pecha- mruknąłem, po czym skierowałem lusterko na ulicę -Ściemnia się, daleko masz do domu?- zmieniłem temat.

-Kilka ulic stąd.

-Podrzucić cię?- spytałem dla świętego spokoju iskry.

-Nie, chcę jeszcze pospacerować.

-Po ciemku?- rzekłem dość zdziwiony.

-Wiesz, muszę sobie przemyśleć parę rzeczy. Zrozum...- westchnęła -Wprawdzie pogodziłam się już z ich śmiercią, ale to nadal boli... Pójdę już- mruknęła i szybko wysiadła.

Obserwowałem jak dziewczyna znikała za zakrętem. Pech pechem, ale to była lekka przesada. Megatron zapewne nic nie wiedział, więc jeśli faktycznie Screamer dowodził tą akcją, będzie kolejny powód na skopanie mu blachy.

No to wracamy na Nemezis. Odpaliłem silnik i miałem ruszać, lecz zatrzymałem się, czując dziwne uczucie w iskrze. Znowu się zaczyna, niech to wszystko rdza! Naprawdę nie chciałem tam znowu podjeżdżać. W prawdzie nie miałem nic do niej, ale do gatunku ludzkiego już tak. A fakt, że była jedną z nich, powodował niechęć.

Pieprzyć to, stwierdziłem zawracając i ruszając w stronę, w którą poszła. Gdy zobaczyłem ją na końcu drogi, przyspieszyłem. Dziewczyna obróciła się zaskoczona.

-Coś jeszcze się stało, tylko nie chcesz mi powiedzieć. Widzę to- odparłem, uchylając szybę i włączając hologram człowieka przy kierownicy, bo na końcu drogi szedł jakiś węglowiec.

-Czemu zawróciłeś?

-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie- mruknąłem.

-Ah, czemu się tak czepiasz? Przecież i tak cię to nie obchodzi!- fuknęła z założonymi rękami.

Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym, by tak było.

-Kiedyś zadawałaś mi miliony pytań, a ja kurwa kulturalnie odpowiadałem, więc może łaskawie odpowiesz mi na jedno, zadane przeze mnie!- warknąłem stanowczo.

Ok, może trochę przesadziłem. Ale byłem decepticonem, miałem do tego prawo.

-...Jezu, zwyczajnie się boję, że znowu coś się spierdoli. Jak zawsze- westchnęła, odwracając się w moją stronę -No dalej, śmiej się.

Zanim nastanie noc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz