Rozdział 7

1.3K 93 145
                                    

Tym razem troszkę później niż zwykle ale jest;) Nie sprawdzałam rozdziału, zrobię to jutro, bo dziś chcę już go opublikować jeszcze o sensownej godzinie.
Dlatego z góry przepraszam za ewentualne błędy.

Zbliża się Wielkanoc, więc chciałam także życzyć wam przede wszystkim zdrowych i miło spędzonych świąt<3 Mam nadzieję, że u was wszystko w porzadku.

___________________________________________



Znowu to samo, znaleźliśmy się na tej samej drodze w lesie co kiedyś. Con uchylił drzwi, bym wysiadła, lecz zawahałam się.

-Barricade...?- zaczęłam patrząc się na deskę rozdzielczą.

-No?

-Czy to możliwe, że on...? No wiesz...

-Nie- odparł od razu -Na własne optyki widziałem jak go zabiłaś! Więc nie ma szans, by jakimś dziwnym sposobem zmartwychwstał! A poza tym Shockwave przeprowadził na nim badania wcześniej, a obecnie znajduje się gdzieś w próżni, bo Megatron kazał wywalić go mostem kosmicznym jak najdalej stąd.

-No wiem... Ale mimo wszystko trochę się boję- westchnęłam, patrząc w okno.

-Jak chcesz mogę poprosić kamernika, czyli Soundwave'a, by miał optykę na twoje mieszkanie- zaproponował -Wiesz jaki on jest, ma dostęp do wszystkich kamer!

-Dziękuję- uśmiechnęłam się, wysiadając z auta -Do zobaczenia!

-Pa!- krzyknął tylko, nawracając i z powrotem otwierając most ziemny.

Obróciłam się i spojrzałam na pustą, spękaną leśną drogę. Niebo zabarwiło się cudownymi kolorami, bo właśnie zachodziło Słońce. Rozmarzyłam się, stojąc w bezruchu, podziwiając ten widok.

Nagle z zamyślenia wyrwał mnie cichy szelest. Gwałtownie spojrzałam w kierunku krzaków, skąd dobiegało szuranie. Zmarszczyłam brwi, było już po części ciemno, stałam w środku lasu i przed chwilą usłyszałam jakieś podejrzane dźwięki. No nieciekawie.

Gdy tam podeszłam, usłyszałam kolejny hałas i zobaczyłam jakiegoś człowieka, wybiegającego w drugą stronę. Ktoś mnie śledził?!

Rzuciłam się do biegu przez las, co było skrajnie nieodpowiedzialne, bo potencjalny stalker mógłbyć uzbrojony. Omijałam drzewa, krzycząc by się zatrzymał, lecz "dziwnym trafem" nie podziałało.
On mnie widział! I musiał widzieć też most ziemny i Barricade'a! Orzesz kurwa, jest źle!

Przyspieszyłam, doganiając tego skurczysyna. Miał na sobie czarny kaptur, przez co nie miałam bladego pojęcia, kto to.

-ZATRZYMAJ SIĘ- ryknęłam.

Brak reakcji.

Dobra, lepszej okazji nie będzie! Zrobiłam dwa kroki, przypominające dwutakt, po czym rzuciłam się w stronę nieznajomego, przewracając go. Upadliśmy na leśną ściółkę. Koleś za wszelką cenę starał się utrzymać naciągniety na twarz kaptur, bym nie poznała jego tożsamości. Natychmiast podniosłam się, próbując chwycić ręce szamoczącego się człowieka, by nie mógł mnie zaatakować, jeśli taki miał plan.

-...Dobra, już! Aua! Kurwa, przestań!- krzyknął znajomy głos.

Zastygłam w bezruchy, będąc w szoku.

-C-co?- wydukałam, puszczając go i podnosząc się natychmiast -Co ty odpierdalasz?!

John wstał otrzepując się z liści, patrząc na mnie wrogo.

-Co ja odpierdalam? Raczej co ty odpierdalasz! Ciebie chyba naprawdę pogięło!- wrzasnął.

-Po jasną cholerę mnie śledziłeś?!- wypaliłam, wściekła.

Zanim nastanie noc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz