Rozdział 4

7.3K 316 115
                                    

Cała w błocie wyczołgałam się na brzeg stawu, lecz zaraz jednak poczułam ucisk na barku. Mężczyzn gwałtownie mnie obrócił. Patrzył się na mnie, lustrując najmniejszy szczegół mojej twarzy.
Przystawił mi pistolet do klatki piersiowej.

Jednak postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę, bo co miałam do stracenia? Z całej siły kopnęłam go w brzuch, zbierając się do ucieczki, jednak po chwili usłyszałam cichy szelest.

Obróciłam się, a to co zobaczyłam wprawiło mnie w totalne osłupienie. Jednymi słowy mózg mi się zlagował. "Człowiek" przybrał metalicznego koloru, po czym zaczął zmieniać kształty. Zobaczyłam jak przeistacza się w plamę srebrzystej cieczy. Nagle ciecz popłynęła w moją stronę i zaczęła oplatać mi nogę. Zaczęłam się szamotać i jak najszybciej zrzuciłam buta.

Podniosłam się i sprintem pobiegłam w stronę miasta. Ciecz zaczęła rosnąć, piętrzyć się i powtórnie zmieniać kształty, przybierając sylwetkę człowieka.
Już się nie oglądałam. Liczyło się tylko przetrwanie. Poczułam przeszywający ból w stopie. Po chwili uświadomiłam sobie, że biegłam bez buta i rozcięłam nogę rozbitym szkłem. Niech to wszystko szlak!

Grawitacja zadziałała pomyślnie, więc się przewróciłam.
Potwór powolnym krokiem podszedł do mnie. Jedyne co mi przychodziło do głowy, to udawanie zgonu. Przewróciłam się na bok i zastygłam w bezruchu. Zdecydowałam się na ryzykowny ruch - pozostawienie otwartych oczu, by wyszło bardziej realistycznie. Dzięki komuś tam dużo razy ćwiczyłam długie nie mruganie i zawsze wygrywałam tego typu zakłady że znajomymi. Jednak nigdy nie sądziłam, że uratuje mi to kiedykolwiek życie.

Potwór nachylił się nade mną, więc wstrzymałam oddech ale serce waliło mi jak szalone. Dopiero teraz czułam rwący ból w ramieniu. Aktualnie znajdowałam się w pozycji podobniej do tych na filmowych scenach śmierci. Byłam obrocona na bok, jedną rękę miałam bezwładnie położoną na ziemi, drugą zgiętą na klatce piersiowej. Oprócz tego miałam ustawioną głowę twarzą w bok, przez co nie widziałam, co dziwny metalowy twór robi.

Jednak po chwili kątem oka dostrzegłam, że się prostuje, po czym prawdopodobnie odchodzi. Aczkolwiek mógł to być tylko test, majacy na celu sprawdzić czy naprawdę walnęłam w kalendarz. Dlatego postanowiłam nie ruszać się, dopóki nie będę miała pewności, że sobie poszedł.

Przeleżałam tak z parę minut, które dłużyły się niczym godziny. Dobra... Raz kozie śmierć.

Podniosłam się do siadu, rozglądając się. Po szybkim przeczesaniu terenu stwierdziłam, że stwór wrócił skąd przyszedł. Spojrzałam na zakrwawione ramię i zaklęłam w myślach. Powlokłam się do domu. Wgramoliłam się przez okno od piwnicy, a następnie wparowałam do łazienki.

Ściągnęłam koszulę.

-Kurwa...- syknęłam, gdy spojrzałam na ramię. Miałam rozoraną skórę, pod którą prześwitywał nabój.

Nagle usłyszałam kroki. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić, drzwi do łazienki się otworzyły i stanął w nich mój brat.
Spojrzał na mnie przerażony.

-Nim powiesz cokolwiek, zadzwoń po karetkę, bo się zaraz wykrwawię!- syknęłam.

-...Coś ty zrobiła?!- wrzasnął.

-Zaatakował mnie potwór! Jeszcze jakieś pytania?!

Dawid stał blady jak ściana. Gdy z powrotem zaczął kontaktować pobiegł do kuchni, po telefon. Niedługo potem zjawiła się karetka. Zostałam przewieziona do szpitala, gdzie lekarze wyjęli kulkę, zdezynfekowali i zszyli mi ranę. Następnego dnia przyszedł do mnie dosyć wkurwiony John.

-Po jasną cholerę?- spytał bez ogródek, gdy wszedł do mojego pokoju.

-...Bo chciałam się dowiedzieć...- bąknęłam.

-Pójście do lasu w nocy jest równoznaczne z samobójstwem!- żachnął się.

-Wiem- mruknęłam z przekąsem -Ale teraz mamy ważniejsze zmartwienia. A mianowicie: gdy tam byłam na początku podszedł do mnie facet z pistoletem ale później...- chwyciłam Johna za dłoń i przyciągnęłam bliżej siebie -...Możesz mi teraz nie wierzyć ale klnę na wszystkie świętości, że mówię prawdę i nie zwariowałam. To coś było z metalu. Najprawdopodobniej płynnego, bo widziałam jak zmienia się w srebrzystą ciecz.

Chłopak spojrzał na mnie po części zdziwiony, po części przerażony, a do tego zdezorientowany.

-Potem porozmawiamy...- skinęłam głową w kierunku kamery.

Gdy John oprzytomniał nieco, przytaknął, po czym opuścił salę.

***Dwa dni później***

Wracałam ulicą do domu, gdy usłyszałam sygnał. Zza zakrętu wyłoniłam się pędząca policja. Szybko uskoczyłam na bok, a wóz pognał w stronę lasu.
Prawie mnie potrącił!

Po wejściu do domu wzięłam chłodny prysznic. Na ramieniu dalej przyklejony miałam opatrunek, co irytowało mnie za każdym razem, gdy miałam się przebrać lub po prostu w coś ubrać. Gdy się trochę ogarnęłam zadzwoniłam do Johna i poszłam się z nim spotkać. Poszliśmy nad stawy. W dzień nic nam nie groziło.

-Teraz możemy na spokojnie porozmawiać- szepnęłam.

-Co się tam stało?- spytał, po chwili milczenia. 

Opowiedziałam mu w skrócie moje przeżycie.

-...Przypuszczam, że może to być jakiś eksperyment, do którego ludzie nie chcą się teraz przyznać- namyślałam się.

-Sztuczna inteligencja- mruknął.

-Jest tylko jeden sposób by to sprawdzić...- powiedziałam, patrząc mu w oczy.

-Nie zrobisz tego!

-Zrobimy to razem.- odparłam stanowczo.

-Nie ma mowy!

-Dobrze, zatem dowiem się prawdy na własną rękę.

John tylko westchnął przeciągle, przeciągając ręką po twarzy, załamany.

-Ada powiedz mi, dlaczego ty lubujesz się w pakowaniu w kłopoty?- mruknął z przekąsem -Nie wystarczy ci wrażeń po ostatnim spotkaniu z tym... z tym czymś?

-Chcę po prostu odkryć prawdę. Czy naprawdę aż tak trudno to zrozumieć?- wetchnęłam, patrząc się w dal.

-...Dobra... Jesteśmy przyjaciółmi, więc jeśli zamierzasz tam wrócić, pójdę z tobą.

Spojrzałam na niego, uśmiechając się kącikiem ust.

-Nie musisz. Wiem, że to mój pomysł, dlatego...- zaczęłam, lecz mi przerwał.

-Nie! Postanowiłem, że idę z tobę i koniec.

-Dziękuję- uśmiechnęłam się, przytulają go.

-Boję się tylko, że znowu coś ci się stanie- jęknął, patrząc na mnie.

-To w razie czego mnie obronisz- zasmiałam się, próbując myśleć w miarę możliwości optymistycznie.

-Jesteś przekonująca.

Zanim nastanie noc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz