Rozdział 9

3.8K 201 26
                                    


Wykręciłam numer gościa od robota...

-Halo?- odezwał się trochę zdziwiony głos.

-Potwór tu był- szepnęłam ledwo słyszalnym głosem.

-Ty? Mów głośniej!

-On tu był!- wrzasnęłam do słuchawki.

-Gdzie jesteś?

-U siebie w domu.

Na tym skończyła się nasza rozmowa.
Po kilku minutach usłyszałam koguty i zobaczyłam radiowóz. Wybiegłam na zewnątrz.

-Wsiadaj- rozkazał mundurowy za kierownicą, a drzwi same się otworzyły.

Zawahałam się.

-Nie mam całego dnia!- fuknął, a ja ostrożnie wsiadłam na tylne siedzenie do samochodu.

-Po prostu nie czuję się komfortowo będąc w robo-samochodzie- przyznałam, a mężczyzna popatrzył na mnie z politowaniem.

-Wszedł do twojego domu?- spytał.

-Nie... ale porwał mojego przyjaciela- szepnęłam ze spuszczoną głową.

Nagle kątem oka zauważyłam, że mężczyzna tak jakby na chwilę zniknął.
Popatrzyłam na niego, a gdy już mi się wydawało że zwariowałam, sytuacja się powtórzyła.

-Coo jest?!- sapnęłam przerażona.

-O co ci znowu chodzi?

-Czemu twoja ręka przez chwilę była przezroczysta?!

Nieusłyszałam odpowiedzi i już szykowałam się do ucieczki, lecz usłyszałam ciche kliknięcie, oznaczające zamykanie drzwi. Oh, niedobrze... Panicznie zaczęłam szarpać klamkę, która jak na złość nie chciała puścić. Samochód zachamował, a mężczyzna całkowicie zniknął. Kurwa mać, hologram!

Widząc to zaczęłam walić pięściami w szybę.

-Uspokój się!- usłyszałam głos, dobiegający z nikąd.

-Błagam, wypuść mnie!- wrzasnęłam, nie przerywając czynności.

-Jeśli nie przestaniesz, to stracę cierpliwość i "przez przypadek" stanie ci się krzywda!

-To był hologram! Nie rozumiem! Gdzie ty jesteś? Kto to mówi?! Sterujesz robotem z daleka?!

-Niezupełnie. Ale teraz ogarnij się i słuchaj!- warknął zirytowany moją osobą.

Zaprzestałam szarpania klamki i odetchnęłam głęboko, cały czas patrząc nieufnie na deskę rozdzielczą samochodu.

-Nikt mną nie steruje, ani nikt mnie nie zbudował...- zaczął, lecz mu przerwałam.

-...Jesteś kosmitą?! Boże, ja nie chcę!

-Nie przerywaj mi!- warknął rozeźlony -Jestem w tym durnym mieście tylko dlatego, żeby schwytać Bersha! Nieudany eksperyment, który wymknął się spod kontroli i jak tylko nadarzyła się okazja spierdolił ze statku!

-S-statku?- wydukałam.

-...Jesteśmy autonomicznymi robotami, nikt nami nie steruje. Wszystkie transformery mogą transformować się do alternatywnej wersji, czyli pojazdu- burknął od niechcenia.

-W-wszystkie?

-Po co powtarzasz co mówię? Ogłuchłaś?!

-Czyli jest was więcej?- spytałam skonsternowana.

-No domyśl się!

-O-okej... Ale skoro to był chologram, to kto był wtedy w moim domu?

-Holoforma... To zbyt skomplikowane i tak nie ogarniesz tego swoim prymitywnym umysłem- prychnął.

Gdyby nie fakt, że w każdej chwili może sprowadzić mnie na tamten świat, odpowiedziałabym.

-...A po co ten Bersh tutaj?- zmieniłam temat.

-Prowadzi eksperymenty na węglowcach... znaczy ludziach- mruknął zirytowany.

-Boże!- sapnęłam -On go porwał i chce na nim eksperymentować! Nie, nie, nie!

-Już pewnie nie żyje- powiedział obojętnie.

-N-nie! Ja muszę go uratować!- krzyknęłam.

-Prędzej sama zginiesz! I posłuchaj mnie uważnie. Jeśli komukolwiek powiesz o mnie, czy o naszej obecności na Ziemi...- zaczął, lecz mu przerwałam.

-...To mnie zabijesz! Mówiłeś już! Przyjęłam do wiadomości!

-Bersh najwyraźniej wybrał sobie ciebie na kolejny cel i za wszelką cenę chce cię zabić. Ale żeby było jasne! Jeśli cię zaatakuje, na moją pomoc raczej nie licz.
Nie obchodzi mnie, czy żyjesz, czy też nie.
Jest mi to szczerze obojętne!

-Jasne...- przytaknęłam słabo.

-Świtenie! A teraz wysiadaj. Tak czy inaczej tego, kogo uprowadził Bersh, można uznać za martwego- rzekł obojętnie.

-Nie, chwilę!- krzyknęłam -Możliwe, że niedaleko tamtego miejsca w lesie buduje nowe laboratorium- rzekłam, mając nadzieję że robot jednak zechce tam łaskawie pojechać.

-To nie ma sensu- mruknął -Nie byłby taki głupi, by budować nową kryjówkę tuż obok poprzedniej!

-No właśnie. Wy się tego nie spodziewacie, więc robiąc to może myśleć, że was przechytrzy- rzekłam słabo.

-W takim razie zaraz tam pojadę, wypad!

-On uprowadził mojego przyjaciela- powiedziałam ponownie -Błagam, pozwól mi tam pojechać i go poszukać!

Nastała chwila ciszy.

-...Niech ci będzie!- rzekł od niechcenia, ruszając.

Zanim nastanie noc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz