Witam!
Tym razem wrzucam kolejną część po dość długiej, dwutygodniowej przerwie. Z góry za to przepraszam, ale mój poprzedni tydzień był dosyć zabiegany i nie miałam czasu dokończyć kolejnej części.
Teraz rozdziały mogą pojawiać się nieco rzadziej, bo niedługo koniec roku szkolnego i myślę, że sami wiecie jak to jest. W każdym razie, jeśli kontynuacja nie pojawi się w weekend, nie przejmujcie się, w żadnym wypadku nie zamierzam porzucać tej książki;)
+dziękuję bardzo za każdą gwiazdkę i komentarz, dobiliście 4 tysięcy<3
________________________________________________________________________________________
***Ada***
Ja pierdole oraz cała wiązanka innych przekleństw, które w jednej chwili przemknęły mi przez myśli.
Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam metalowy trzask, który dopiero wyrwał mnie z pewnego rodzaju paraliżu. W niemym szoku patrzyłam na podłogę, na której leżał nieprzytomny William, a tuż obok jego nogi niewielkie, czarne urządzenie.
Chwała lub nieszczęście komuś, kto przez przypadek zostawił paralizator w szufladzie w pokoju, który przeznaczyli ma moją kwaterę.
-JAK?!- dało się słyszeć głos cona, który zapewne również był zszokowany.
Teraz już nie było odwrotu. Powiedziałam A, więc trzeba było powiedzieć też B. Lekko wstrząśnięta spojrzałam w optyki decepticona.
-...Jak to się otwiera?- odchrząknęłam, robiąc dobrą minę do złej gry.
-Coś ty zrobiła?- spytał, drążąc temat.
-Żyje, ale jest nieprzytomny. Nie ma czasu na wyjaśnienia! Powiedz jak to się otwiera!- krzyknęłam.
-Tylko jeden z nich może. Potrzebna jest karta.
Niemyśląc kucnęłam przy mężczyźnie i podwinęłam jego kurtkę, opróżniając kieszenie. Dosyć szybko udało mi się znaleźć poszukiwany przedmiot. Wyjęłam ją i podbiegłam do panelu sterującego.
-Gdzie to włożyć?!- fuknęłam, wgapiając się w monitor.
-Jesteś człowiekiem, powinnaś to wiedzieć?
-Ale tu jest kilka wejść!- warknęłam, starając się coś wymyślić.
Raz kozie śmierć, stwierdziłam wkładając kartę z identyfikatorem do luki najbardziej po prawej. Rozległ się charakterystyczny dźwięk, który świadczył tylko o jednym, nie została przyjęta. Złe wejście.
-Jaki kod?! Ja nie mam kodu!- warknęłam, uderzając ręką w ekran.
Zacisnęłam zęby, widząc jak na ekranie pokazało się pole, w które trzeba wpisać cyfry. Nie wczytało karty, to włączyło się dodatkowe zabezpieczenie. Sprytne, aczkolwiek smutne.
-Nie działa?!- syknął con, na co tylko jeszcze bardziej się zestresowałam.
-Nie możesz w to strzelić?!
-Kraty są pod napięciem!
Nagle dało się słyszeć ciche pikanie, więc podbiegłam do monitorka, bo czym zbladłam. Wyświetlała się tam liczba minut i sekund, która z każdą chwilą zmniejszała się.
A niech to szlag...
-Włączyło się jakieś odliczanie! Za niecałe pięć minut, jak dojdzie do zera, prawdopodobnie włączy się alarm!- wrzasnęłam przerażona.
CZYTASZ
Zanim nastanie noc
Science FictionJedna z wielu na pierwszy rzut oka identycznych prowincji w Stanach. Nic nadzwyczajnego - zwykła, spokojna i bezpieczna dziura. Powszechnie jednak wiadomo, że nic nie trwa wiecznie. Pewnego felernego dnia ktoś, a raczej coś, zaczyna masowo mordować...