One shot w one shotcie

25 7 0
                                    

   Przez stację przeszedł potężny wstrząs. Zabłyszczało, zajaśniało tak, jakby dzień nagle zamienił się miejscami z wieczorem, aby zaraz potem wrócić do swojego pierwotnego stanu. Było w tym zjawisku coś, co bardzo przypominało burzę, ale wszyscy stojący przy torach dość prędko odgadli, że tajemnicza czerwień, która namalowała się na linii Renu, przywodząc na myśl słynny "Wschód słońca" Clauda Moneta, nie była sprawką pogody. Te żywe barwy powstały po wybuchu pociągu, który runął u podstaw niedokończonego mostu. 

   Ryksa przypatrywała się tej feerii kolorów z daleka z szeroko rozwartymi ze strachu oczami, zasłaniając przy okazji usta dłonią. Olivia stojąca tuż obok przysłaniała natomiast ręką górną część twarzy, próbując poukładać sobie w głowie cały przebieg wydarzeń. 

   Wyjaśnienie zagadki nie było skomplikowane, a przynajmniej nie aż tak, aby trzeba było zatrudniać do jej rozwiązania najtęższe umysły XXI wieku. Oczywiście, rząd Niemiec po tragedii na pewno zbierze swoich najlepszych śledczych zaraz po tym, jak ci skończą uwijać się przy zbieraniu szczątków samolotu z rzeki. Najpierw przyjadą strażacy, aby ugasić pożar i zabezpieczyć teren, potem zjedzie się policja, aby przesłuchać świadków, następnie na sygnale wparuje karetka, aby opatrzeć rannych. Przyjadą wszyscy, niekoniecznie w tej samej kolejności, ale przyjadą... To kwestia czasu. Tymczasem rozwiązanie tajemnicy spadających pociągów sprowadzało się do jednego, francuskobrzmiącego słowa: NoIr. 

- C... Co się... Czy ty... - Ryksa bezskutecznie próbowała ułożyć jakieś sensowne pytanie, niepewnie zerkając przy tym na Jaskółkę, która jak urzeczona gapiła się w ogień, marszcząc lekko brwi, czego nie dało się zaobserwować spod jej ptasiej maski.

- Tak, ciężko byłoby czegoś takiego nie zauważyć - odparła, kiwając przy tym głową.

   W świetle padającego słońca i unoszącego się nad Kolonią dymu, rysy Swallow nieznacznie się wyostrzyły. Nie biła już od niej naturalna serdeczność i radość, powietrze wręcz drżało, odczuwając napięcie blondynki, która gotowała się od środka na widok szalejącej przy Renie pożogi. 

- Niczego nie rozumiem... - szepnęła von Stauffenberg, opuszając dłoń grzechoczącą od nadmiaru bransoletek.

- Wcale mnie to nie dziwi - mruknęła Gomez, odwracając się plecami do miejsca katastrofy.

   Blondynka nabrała w płuca powietrza, zawiesiła dłonie na plecach i przymknęła oczy, próbując wymyślić dalszy plan działania. Kobieta nie wyczuwała nikogo potrzebującego w pobliżu. Co prawda, słyszała pojękiwania lekko rannych, ale dzięki swej mocy wiedziała, że ci ludzie przeżyją nawet bez opieki lekarskiej. Powierzchowne otarcia, siniaki i zadrapania, nic wielkiego, z czym fibrynogen i układ odpornościowy by sobie nie poradziły. Nie warto wykorzystywać mocy na coś tak błahego. 

   Jaskółka skupiła się jeszcze bardziej, dostrajając kobiecą intuicję, która jeszcze nigdy jej nie zawiodła. Ta zaś wyraźnie krzyczała, że nie dość, że brakowało rannych, to w dodatku brakowało trupów, co znaczyło jedno - NoIr przeżył upadek z mostu i wybuch pociągu, a wraz z nim przeżył Blaise.  

   Nagle parsknęła śmiechem, potrząsając głową. No tak... Oboje mieli Znak Jaskółki, więc jakim cudem mogliby umrzeć? Oh, Olivio... Ty niemyśląca istoto. Jak przeżyłaś ponad sto lat, nie używając mózgu i zdrowego rozsądku? Najwyraźniej to moc miraculum trzymała ją przy życiu, chociaż nie raz pewnie Rillemu przyszedł genialny pomysł, aby spisać ją na straty, a wraz z nią całe USA. Miał ku temu wiele okazji, a mimo to nadal żyła. Zwyczajnie niewiarygodne. 

   Gomez spojrzała roześmianymi oczami na przerażoną Ryksę, która widząc nagle okazaną radość ze strony Swallow prawdopodobnie doszła do wniosku, że blondynka zwariowała. Olivia bez słowa wyjaśnienia złapała Niemkę za rękę i mocno pociągnęła w nieznanym kierunku. Ku jej wielkiemu zdziwieniu von Stauffenberg szarpnęła się i dość stanowczo wyrwała dłoń z uścisku. 

Grinoire |Miraculous| - w trakcie poprawekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz