NOIR*
Ostrożnie wyszedłem z portalu, zapobiegawczo zerkając na własne ciało, aby upewnić się, czy przejście stworzone przez Zeusa faktycznie było bezpieczne i niczego mi nie urwało. Jak jednak się okazało, byłem cały i zdrowy, wszystkie kończyny miałem na miejscu, więc mogłem odetchnąć z ulgą.
Tak jak wcześniej podejrzewałem, naprawdę znalazłem się w teatrze, jednak nie aż tak starym, jak mi się wydawało. Drewniany parkiet okazał się polerowaną wykładziną, nie zaś skrzypiącymi, załamującymi się pod ludzkim ciężarem deskami. Za mną wisiały całe rzędy czerwonej, ciężkiej kotary iskrzącej brokatem od małych lampek wiszących dookoła sceny. Poza mną nie było nikogo. Wewnątrz budynku ziajała pustka, w powietrzu unosiły się drobinki kurzu, zaś obite szkarłatnym materiałem krzesła czekały na ewentualnych gości.
- Może zechcesz się przyłączyć? - krzyknąłem żartobliwie za siebie do wciąż otwartego portalu, w którym brązowoskrzydły anioł wrzucił właśnie krzesło do wód oceanu, obserwując jak pochłaniał je Atlantyk - Nie ma tu ludzi puszczających wianki, ale przynajmniej jest ciepło!
W pewnym momencie scena rozbłysła światłem reflektorów, których promienie skupiły się na mnie. Odruchowo zasłoniłem ręką oczy, nie będąc gotowym na tak brutalny atak. Po czasie spędzonym wśród oceanicznych mroków, gdzie jedynym źródłem jasności był Księżyc, ciężko mi było przywyknąć od razu do tak rażących błysków. To jednak nie był koniec atrakcji, ponieważ chwilę później poczułem chwyt w okolicy nadgarstków, kostek i szyi. Zanim się zorientowałem, zostałem oplątany cieniutkimi, pomarańczowymi nitkami zwisającymi wprost z samego sufitu.
Chwilę później przed sceną pojawiła się wysoka, szczupła kobieta. Swe oblicze zasłaniała drewnianym wachlarzem z wizerunkiem męskiej głowy, za którego wystawały jedynie wielkie brązowe oczy ozdobione makijażem w postaci długich, czarnych kresek i czerwonych cieni rozmazanych pod dolną powieką. Platynowe, niemalże białe fale delikatnie okalały jej twarz, lekko łagodząc jej rysy. Nieznajoma w długiej, bufiastej, piwoniowej sukni wykończonej koronkami, stała w ciszy i przyglądała mi się z uwagą.
- Czemu sprzeciwiasz się mojej mocy? - spytała ledwie słyszalnym, melodyjnym głosem przesiąkniętym srogością.
Już miałem odpowiedzieć, otwierając usta, gdy wtem z portalu wychynęła czarna główka uczesana w koszyk. Granatowe oczy powiodły dookoła po wnętrzu teatru, aż wreszcie zatrzymały się na mnie, po czym zgrabnie prześlizgnęły się na dziwną kobietę.
- To jest ten twój złoczyńca? - spytał Zeus, taksując oceniająco moją potencjalną przeciwniczkę.
- Na to wygląda - odparłem - To zechcesz się przyłączyć? - ponowiłem pytanie.
- Zależy, o co ten ktoś walczy - skwitowała dziewczyna, wychodząc z portalu - Strój ma całkiem spoko, zupełnie inaczej niż w moich czasach, ale to jeszcze nie znaczy, że Władzio wbił na szczyt swojego rozwoju.
- Co masz na myśli? - zapytałem niepewnie. Nie za bardzo wiedziałem, o co chodziło czarnowłosej, ale po spojrzeniu na nieznajomą opętaną, która cofnęła się o kilka kroków w mrok teatru, zrobiło mi się cieplej na sercu. Ona też nie nadążała za moją nową koleżanką.
- Shhh - syknęła dziewczyna, uciszając mnie ruchem ręki - Ty tam! Jakie imię ci nadał?
- Mi? - nieznajoma delikatnie wskazała na siebie wachlarzem ze złudną nadzieją, że mogło chodzić o kogoś innego.
- A widzisz tu jeszcze kogoś? Ten tu to Hatteria, ja to Zeus, a ty...?
- Multiwersja... - szepnęła wystraszonym głosem kobieta.
CZYTASZ
Grinoire |Miraculous| - w trakcie poprawek
FanfictionKażdy promyk światła ma w sobie odrobinę mroku... I każdy mrok rozświetla odrobina światła. Najpierw niechciane dziecko, teraz niechciany dorosły. Skazany na straty już od pierwszych minut życia NoIr codziennie oddaje każdemu kawałek siebie, aby ty...