Venus uniosła się z gracją z kamienia, na którym chwilę wcześniej siedziała i ostrożnie skacząc po śliskich skałkach, przedostała się na brzeg, zerkając co i raz z uśmiechem na różową armillę błyszczącą mokrymi kropelkami na jej ramieniu. Sama Oddera w tym czasie bez słowa pożegnania zanurzyła się pod powierzchnią wody ze swą nieśmiertelną włócznią i mącąc spokojną toń jeziora srebrnymi włosami, białymi szatami oplatającymi się wokół jej ogona oraz silną płetwą drapieżnej ryby, która wzbudzała w sercach morskich istot strach oraz bezgraniczną trwogę.
Taki sam ciężar gniotący najważniejszy organ ciała poczuł Hatti kryjący się za wraz z Nettą za jednym z rozlicznych, dużych głazów rozsianych gęsto przy brzegu. Z prowizorycznego schronienia, obserwując tajne pertraktacje między boginią, a przywódczynią leninskyskich rebeliantów, kwami poczuło się tak, jakby lud, który wspierał mentalnie w jego działaniach, rozumiejąc jednocześnie jego krzywdę, wbił mu teraz w serce ostry grot włóczni. Im dłużej słuchał całej rozmowy, tym bardziej miał ochotę wyskoczyć ze swojej kryjówki i nie patrząc na świadków w postaci Venus i Netty, użyć swojej mocy na zdradzieckiej Odderze, którą z pewnością rozerwałoby na kawałki, rozrzucając je po całym Selantri jako przestrogę, że danego słowa nie wolno łamać, zaś samych aidenów pogardzać. Nie zrobił tego jednak. Nie dlatego, że nie miał ku temu odwagi. Odwagę Hatti posiadał od zawsze. Tym, co wstrzymywało stworzenie od dokonania okrutnego mordu były zasady i wysokie poczucie moralności. Może i Hatti nie był najbardziej kryształowy we wszechświecie, tak jak każdy zresztą miał na sumieniu mniejsze i większe grzeszki, ale szkarłatna krew nigdy jeszcze nie splamiła jego łapek. Zabójstwo zawsze było najgorszą opcją, jaką można było wybrać i gdy tylko istniała okazja ku temu, aby problem rozwiązać pokojowo, to tę drogę Hatti zawsze obierał. Tak miało być i tym razem.
- Słyszałaś to? - zapytało kwami, obserwując Venus niknącą wśród drzew.
Bądź, co bądź, to właśnie bogini była w tym momencie najważniejsza. Pal licho NoIr, ten miał możliwość powrotu do swojego wymiaru w każdej chwili, problem w tym, że albo kompletnie nie zdawał sobie z tego sprawy, zaślepiony czarami starej szachrajki, albo wiedział, ale całkowicie to ignorował, dochodząc do wniosku, że Selantri będzie dla niego lepszym miejscem. Gra toczyła się już o wolność Hattiego. Póki Venus nie rozszyfrowała sposobu na aktywowanie miraculum, póty był bezpieczny, ale kwami zdawało sobie sprawę, że jego czas się kończył, zwłaszcza, że w przeciwieństwie do pierwotnych mieszkańców wyspy, Venus posiadała możliwość podróżowania po innych ziemiach i na pewno wkrótce znajdzie kogoś, kto zgadnie zaklęcie, nawet jeżeli całkiem niedawno zostało zmienione przez Noëla.
- To oznacza...
- ...wolność - szepnęła Netta z szeroko otwartymi oczami - Jestem wolna.
Wielkie, szmaragdowe tęczówki spojrzały na oszołomionego Hattiego z niebywałą radością i tańczącymi iskierkami szczęścia. Kwami przez chwilę nie mogło pojąć tego zachwytu, ale zaraz potem uderzyła w nie okrutna prawda. To, co dla Hattiego oznaczało zdradę, dla Netty oznaczało powód do świętowania.
Netta, tak jak inne Leninsky z Selantri, kiedyś musiała mieszkać poza granicami wyspy. Na pewno została wywabiona ze swojego prawdziwego domu lub porwana siłą przez Venus, której mało było rybek w jej uroczym, romantycznym parku, prawdziwej oazie miłości i wiecznego szczęścia. Musiała cierpieć i tęsknić, to nie ulegało wątpliwości. Musiała próbować jakoś stamtąd uciec i z tego też powodu musiała wykonywać każdy rozkaz Oddery, która przewodziła rozgniewanej, rozgoryczonej i zrozpaczonej gromadce istot więzionych tylko przez wzgląd na posiadanie silnych, kolorowych ogonów o fantazyjnych płetwach, zamiast nóg i stóp. Niewola Netty właśnie dobiegła końca. Jak mógł ją winić za tę reakcję? Czy sam nie ucieszyłby się, gdyby magiczne więzy, jakie pętało jego duszę miraculum, wreszcie pękły i zezwoliły mu na dobrowolne panowanie nad własnymi decyzjami? Pewnie by się ucieszył, gdyby nie fakt, że dawno temu został potępiony przez własnoręczne odebranie sobie życia.
CZYTASZ
Grinoire |Miraculous| - w trakcie poprawek
FanfictionKażdy promyk światła ma w sobie odrobinę mroku... I każdy mrok rozświetla odrobina światła. Najpierw niechciane dziecko, teraz niechciany dorosły. Skazany na straty już od pierwszych minut życia NoIr codziennie oddaje każdemu kawałek siebie, aby ty...