Zanim przybył Merlin wśród plusku łososi

54 5 31
                                    

   NoIr westchnął z rozkoszą, biorąc w dłonie gorący jeszcze biały kubek z napisem "PEEVES" i małym duszkiem wystawiającym psotliwie język, który kupił sobie na imieniny, po czym zanurzył usta w czarnym płynie, oświetlony przez poranne promyki wpadające przez okno do jego pokoju. Uwielbiał tak robić, zawsze czuł się wtedy, jakby grał główną rolę w reklamie polecającej ekskluzywną kawę prosto z Cejlonu. Jedynym, co mu w tej cudnej scenerii nie pasowało, to rodzaj napoju, który zawsze po zanurzeniu języka wykrzywiał mu pół twarzy. Wypadało w końcu przerzucić się na café crème, a nie męczyć z tym przeklętym espresso, po którym jego serce przypominało sobie dawne wcielenie szalonego perkusisty. Dopóki jednak ojczym był w domu, wolał nie ryzykować i codziennie na jego oczach parzył sobie bardzo mocną kawę, dodając sobie do niej pieprzu, aby wypaść w jego mniemaniu, jeszcze bardziej męsko. 

   Gdy błogą ciszę i jego poranny rytuał walki ze zbyt czarną kawą przerwał ostry dźwięk telefonu, NoIr uśmiechnął się, oddychając z ulgą. Miał teraz pretekst, aby odstawić kubek na blat biurka i pójść odebrać komórkę, po czym wrócić do siebie za kilka godzin i z udawanym zaskoczeniem stwierdzić, że zimna kawa nie nadaje się do picia i z ciężkim sercem trzeba ją wylać. 

- Ja odbiorę! - krzyknął, jak strzała wyskakując z pokoju i wymijając w locie młodszego, przyrodniego brata próbującego zawiązać nowe, markowe korki kupione mu bez okazji od ojca. 

   Czarnowłosy w kilka sekund znalazł się w kuchni i nie zważając uwagi na krzątającą się wokół matkę, doskoczył do aparatu i podniósł słuchawkę. 

- Rezydencja państwa Ainsi, w czym mogę pomóc? - zapytał nonszalancko, opierając się o kant kuchennego blatu, a przynajmniej tak mu się zdawało, bo gdyby nie jego wszystko przewidująca matka, która lekko pchnęła syna, przekręcając go w ostatnim momencie, ten pewnie wylądowałby na podłodze. 

- NoIr?  - po drugiej stronie odezwał się dźwięczny, dziewczęcy głosik.

- GaMa? - zdumiał się chłopak, zerkając odruchowo na matkę, która jak zwykle skrzywiła się na dźwięk tego wymyślnego imienia. Jego rodzicielka żywiła wręcz patologiczną niechęć do młodszej, przyrodniej siostry Noëla. 

- Jestem na Quai de Bacalan. Mógłbyś po mnie wyjść? 

   NoIr zmarszczył brwi. Coś mu tu porządnie nie grało. Jego młodsza siostra na co dzień żyła w Reims - mieście położonym w zupełnie innej części Francji, która dla chłopaka zaliczała się już do Reszty Świata. To był jeden z głównych powodów, dlaczego tak rzadko widywał się z dalszą częścią rodziny, Bordeaux od Reims dzieliło niemalże 800 km i nikt nie miał czasu, aby wsiadać w samochód i jechać od tak w niezapowiedziane odwiedziny. Do komunikacji służył im jedynie telefon, z którego prawie nie korzystali, ponieważ w domu NoIr komórka była przeznaczona głównie do odbierania arcyważnych połączeń z niebagatelnie poważnej pracy ojczyma chłopaka, pana RoSe, którego służba wzywała czasem nawet w środku nocy. Nagłe pojawienie się Gabrielle Marie w Bordeaux nie mogło więc być przypadkowe. 

- Możesz powtórzyć? Chyba się przesłyszałem... Gdzie jesteś?

- W Bordeaux, na Quai de Bacalan. Muszę się z tobą natychmiast zobaczyć!

- Poczekaj sekundę... - chłopak odłożył słuchawkę, pauzując połączenie, po czym podszedł do okna. 

   Szyby jego mieszkania wychodziły na dość ruchliwą ulicę ulokowaną przy dworcu kolejowym. Tak praktycznie, aby zobaczyć ów dworzec, musiał się mocno wychylić, a następnie jeszcze wysilić, aby go dostrzec przez przymrużone oczy, ale gdy tylko zapadał zmrok, zaś ruch uliczny nieco lżał, obecność rozlicznych pociągów dawała o sobie znać w postaci drżenia mebli i przytłumionego, bełkotliwego głosu konduktorki, która zapowiadała możliwy przyjazd transportu. Możliwy, bo zawsze gdy NoIr się spieszyło, wszystkie pociągi magicznie zawracały i przyjeżdżały tydzień później. Z tej odległości nie było mowy, aby Noël kogokolwiek dojrzał, a co dopiero zidentyfikował, choćby nawet byłby to Święty Mikołaj w fluorescencyjnym wdzianku.

Grinoire |Miraculous| - w trakcie poprawekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz